Smart Forfour 70 Proxy - test
Nowy Smart Forfour nie jest autem dla wszystkich. To raczej miejska zabawka dla majętnych klientów.
Malutkie Smarty od 16 lat słyną ze świetnego przystosowania do poruszania się po mieście. Najnowsza, trzecia odsłona będzie się pewnie cieszyć równie dużą popularnością, co dwie pierwsze.
Ale dotyczy to tylko krótkiej wersji Fortwo. 10 lat temu producent wspólnie z Mitsubishi skonstruował 5-drzwiowy model Forfour, ale z powodu małego zainteresowania wycofał go z oferty po dwóch latach. Teraz próbuje drugi raz, tym razem we współpracy z Renault (auto dzieli konstrukcję i wiele elementów z nowym Twingo).
Ciaśniejsza wersja
Od francuskiego bliźniaka Smart ma inny przód i tylną część nadwozia. Z boku oba auta różni właściwie tylko malowanie.
Tu też silnik jest z tyłu, dzięki czemu uwolnione od przegubów przednie koła można skręcać pod kątem aż 45º. Pozwala to zawrócić w uliczce o szerokości niecałych 8,7 m.
Wnętrze, jak na 3,5-metrowe auto, jest zupełnie przestronne. W Smarcie bez szklanego dachu zmieszczą się cztery osoby o wzroście 180 cm. W testowanym samochodzie (wersja Proxy) jest on jednak seryjny i ogranicza przestrzeń nad głowami, choć tylko jadącym z tyłu.
Mimo że pod swoją podłogą kryje jednostkę napędową, 185-litrowy bagażnik Smarta pod względem wielkości pokonuje np. Citroena C1 (139 l).
Tylko do miasta
Z bazowym, 71-konnym silnikiem Smart nadaje się głównie do miasta, tu jego dynamikę można jeszcze nazwać wystarczającą (choć trzeba korzystać z wysokich obrotów, co wiąże się ze sporym hałasem).
W trasie autu brakuje mocy - każde wyprzedzanie należy dobrze zaplanować. Choć asystent bocznego wiatru pomaga stabilizować auto za pomocą ESP, przy mocniejszych podmuchach lekki Smart i tak zmusza do zaciśnięcia rąk na kierownicy. Za to zużycie paliwa maleje poza miastem z 8 do nieco ponad 5 l na każde 100 km.
Komfort jazdy jest ograniczony - dość sztywne zawieszenie przenosi do wnętrza nawet niezbyt duże wyboje, a na tych sporych auto wręcz podskakuje.
Cennik z kosmosu
Zainteresowani zakupem powinni się nastawić na szok. Za bazowego Smarta Forfour (wersja bez radia z czarnymi: klamkami, lusterkami, kokpitem i tapicerką) trzeba zapłacić aż 49 tys. zł. Testowana odmiana Proxy wygląda o niebo lepiej, ale kosztuje 63 tysiące, a auto na zdjęciach, dzięki raptem kilku dodatkom, jak nawigacja czy czujniki cofania, zbliża się ceną do 75 tys. zł.
W tej sytuacji najmądrzejsze, co można zrobić, to dołożyć kilkadziesiąt zł na... taksówkę do salonu Renault. Tam niemal identyczne Twingo w topowej wersji z mocniejszym o 20 KM silnikiem kosztuje jedynie 45 900 zł, a wyposażone tak jak testowany Smart - nieco ponad 50 tysięcy...
Łączy je konstrukcja i wiele niewidocznych elementów, dzieli - nieco inaczej zaprojektowane przód i tył nadwozia oraz wnętrze. Ale największa różnica między Smartem i Twingo kryje się w ich cennikach.
+ ciekawy wygląd
+ wyśmienita zwrotność
+ przestronna przednia część kabiny
- koszmarnie wysoka cena
- marne osiągi
- silnik wibruje przy niskich obrotach i hałasuje przy wysokich
- ograniczony komfort jazdy
- trudne otwieranie przedniej maski
Smart Forfour oferuje dużo zalet, ale Twingo ma ich tyle samo, a kosztuje o ponad 20 tys. zł mniej...
Tekst: Marcin Laska, zdjęcia: Robert Brykała; "Motor" 4/2015
Smart ForFour (2004-2006) – SAMOCHODY UŻYWANE