Smart EQ Fortwo cabrio - mieszczuch idealny?

Od roku Smart jest marką samochodów wyłącznie elektrycznych. Wydaje się to naturalną strategią w przypadku aut projektowanych od początku jako stricte miejskie. Sprawdzamy czy faktycznie ten malutki elektryk z odsuwanym dachem jest wymarzonym autem do miasta.

Elektryczna wersja obecnej generacji Smarta ForTwo pojawiła się na rynku w 2017 roku, jako uzupełnienie całkiem rozbudowanej gamy spalinowej (w sumie dostępnych było pięć wersji benzynowych w tym dwie od Brabusa). Szefostwo marki podjęło jednak decyzję o zakończeniu produkcji tych odmian i pozostaniu wyłącznie przy elektrycznej, co było oczywiście spowodowane coraz ostrzejszymi normami emisji spalin.

Przy okazji transformacji marki, na taką oferującą wyłącznie pojazdy elektryczne, Smart zafundował modernizację swoim modelom. Zmienił się przede wszystkim pas przedni, z którego zniknął klasyczny grill, za to wyżej poprowadzono wlot powietrza umieszczony w dolnej części zderzaka. Reflektory zachowały znajomy kształt, podobnie jak diodowy pasek świateł do jazdy dziennej, a wyróżnikiem są potrójne LEDy świateł głównych, nadające Smartowi ostrzejsze "spojrzenie". Z tyłu natomiast zmieniono tylko reflektory, które składają się teraz z czterech trójkątnych kształtów.

Reklama

Nowości nie znajdziemy natomiast we wnętrzu, które pozostawiono bez zmian. Nie jest to szczególną wadą, ponieważ ma w sobie ten oryginalny styl Smarta i nie starzeje się szybko. Moglibyśmy sobie życzyć jedynie nieco nowocześniejsze multimedia oraz lepszą jakość wykończenia wnętrza. Wszechobecne twarde plastiki to standard w segmencie A, lecz patrząc na ceny Smartów, można oczekiwać czegoś więcej.

Narzekać nie można natomiast na przestronność wnętrza, a więc coś, czym Fortwo od zawsze zaskakiwał. Chociaż ma zaledwie 2,7 m długości, siedząc w nim wydaje nam się, że siedzimy w naprawdę dużym i przestronnym aucie. Tym dziwniejsze jest wrażenie podczas pierwszej przejażdżki, kiedy orientujemy się, że auto kończy się tuż za naszymi plecami. Od tylnej klapy dzieli nas tylko niewielki bagażnik, którego pojemność producent określa na 260 l, ale jest to raczej wartość liczona do dachu.

A skoro o dachu mowa, to niewątpliwą atrakcją testowanego egzemplarza był fakt, że to wersja cabrio z materiałowym dachem, który można elektrycznie zwinąć, tworząc wielki otwór nad głowami podróżnych, albo zsunąć go jeszcze niżej, składając wtedy także tylną szybę. Takie ustawienie pogarsza jednak widoczność do tyłu. Aby poczuć się prawie jak w pełnoprawnym kabriolecie można jeszcze zdemontować łuki dachowe i umieścić je w schowku w klapie bagażnika (jak zwykle w takich autach jest opuszczana). Sam dach może też uatrakcyjniać wizualnie samochód, tak jak w testowanym egzemplarzu, gdzie z grafitowym, matowym lakierem kontrastowała czerwona tkanina. Do wyboru jest także kolor beżowy, szary, brązowy i oczywiście czarny.

Elektrycznego Smarta napędza ten sam silnik co poprzednio - rozwija on 82 KM oraz 160 Nm i pozwala na przyspieszenie do 100 km/h w 11,9 s. Wydaje się, że to wystarczające osiągi jak na auto stricte miejskie, ale subiektywne wrażenia z jazdy wskazują na coś innego. Smart EQ Fortwo w codziennym użytkowaniu okazuje się być zaskakująco wręcz żwawy i szybki. To oczywiście zasługa charakterystyki elektrycznego napędu, który zapewnia żywiołowe reakcje na gaz i nawet kierowcy lubiący dynamiczną jazdę, nie znajdą tu powodów do narzekania. Oczywiście wyjeżdżając Smartem poza miasto poczujemy, że moc maksymalna nie powala, a prędkość maksymalna wynosząca 130 km/h nie pozwoli nawet osiągnąć limitu na autostradzie, ale w ruchu miejskim EQ Fortwo cechuje się świetną dynamiką.

Niestety modernizacja nie rozwiązała najpoważniejszego problemu, jaki gnębił elektrycznego Smarta, a mianowicie niewielkiego zasięgu. Pozostawiono tą samą baterię o pojemności 16,7 kWh, która ma wystarczyć na przejechanie do 157 km. Realnie jest to jednak około 100 km, co... powinno w zupełności wystarczyć. Zakładając, że nie dojeżdżamy z obrzeży miasta lub spoza niego, a także że każdego dnia ładujemy auto do pełna. Producent podaje, że korzystając z opcjonalnej ładowarki o mocy 22 kW, uzupełnimy energię od 10 do 80 procent w 40 minut (to maksymalna moc ładowania - Smarta nie podłączymy do szybkiej ładowarki z prądem stałym). Korzystając ze zwykłego gniazdka jest o wiele gorzej. Nam auto pokazało, że przy stanie baterii 58 procent, naładuje się ona do pełna za niecałe 6 godzin. Dlatego też mając Smarta powinniśmy ładować go codziennie do pełna, ponieważ jego akumulator o skromnej pojemności nie zostawia zbyt dużego marginesu na nieplanowane przejażdżki.

To właściwie jedyny poważny mankament Smarta, ponieważ poza tym, jest on wręcz wymarzonym środkiem transportu do miasta. Ponieważ ma napęd na tył, a przednie koła skręcają się pod wyjątkowo dużym kątem jest on niezwykle zwinny, a w połączeniu z bardzo krótkim nadwoziem również wyjątkowo łatwy w zaparkowaniu. Przykładowo robienia koperty trzeba się wręcz uczyć, ponieważ auto potrafi wmanewrować w lukę tyłem niemal stojąc w miejscu. Dodajcie do tego możliwość jazdy buspasami oraz darmowe parkowanie w strefie, a otrzymacie środek transportu, którego poręczność przebijają tylko jednoślady.

No dobrze - Smart EQ Fortwo cabrio ma jeszcze jedną wadę - cenę. Samochody tej marki nigdy nie były tanie, co tyczy się także elektryków. Niemniej bazowa cena wynosząca 110 700 zł za dwuosobowe autko, wydaje się wręcz zaporowa. Do tego warto doliczyć jeszcze 11 189,37 zł za "linię prime" czyli pakiet niemal kompletne wyposażenia oraz 3956,23 zł za opcję ładowania z mocą 22 kW (standardowo jest to 4,6 kWh).

Fortwo to idealny samochód do miasta, szczególnie w wersji elektrycznej, która daje jego właścicielowi dodatkowe przywileje. Wersja z otwartym nadwoziem pozwala ponadto cieszyć się wiatrem we włosach, choć dla wielu osób może być to mało przydatne, ponieważ Smart najlepiej sprawdza się w centrach miast, a stanie w korkach z otwartym dachem to umiarkowana przyjemność. Zawiedzeni jesteśmy tylko, że producent nie zdecydował się na zastosowanie większej baterii. Przykładowo Volkswagen w swoim e-up!’ie przy okazji liftingu zmienił akumulator z 18,7 kWh na taki mający aż 36,8 kWh. Obyło się to bez pogorszenia osiągów (wręcz przeciwnie - przyspieszenie do 100 km/h poprawiło się o 0,5 s), a cena ze 117 190 zł spadła do 97 990 zł. Wynika to z rozwoju baterii oraz obniżaniu cen ogniw, ale Smart niestety ani nie zwiększył pojemności baterii, ani nie zmniejszył ceny. Wielka szkoda.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy