Skoda Rapid Monte Carlo - zadziorny wygląd i rodzinne wartości
Samochody Skody od lat plasują się w ścisłej czołówce najchętniej kupowanych przez Polaków. Największym zainteresowaniem cieszy się Octavia, ale jeśli nie brać pod uwagę zakupów flotowych, to okaże się że Polacy najchętniej kupują Skodę Rapid.
By rozwikłać zagadkę powodzenia tego modelu, postanowiliśmy się przyjrzeć dwóm wcieleniom tego pojazdu. Na początek pod naszą lupę trafił Rapid Spaceback napędzany benzynowym silnikiem 1.2 TSI o mocy 105 KM, który współpracuje z manualną skrzynią o sześciu przełożeniach.
Testowany samochód to wersja Monte Carlo, co w nomenklaturze Skody oznacza pojazd o usportowionej stylizacji. W przypadku Rapida, mamy do czynienia z czerwonym lakierem, z którym kontrastują czarne wstawki. Czarne są lusterka, felgi, osłona chłodnicy oraz połowa klapy bagażnika.
Sportowe akcenty znajdziemy również we wnętrzu samochodu. W oczy rzucają się czerwone obszycia tapicerki, czarno-czerwone fotele, pedały ze stalowymi nakładkami, czy kierownica o spłaszczonej dolnej części.
Warto dodać od razu, że pakiet Monte Carlo nie jest zarezerwowany do najmocniejszych wersji. Przeciwnie, można go zamówić w zestawieniu z każdym silnikiem, występującym w gamie.
Skoda Rapid Spaceback to jeden z młodszych modeli czeskiego producenta. Samochód jest zmniejszoną wersją Rapida liftback, a oba pojazdy świetnie wypełniają lukę między mniejszą Fabią i większą Octavią, często stanowiąc miks rozwiązań obu tych modeli.
Największym atutem, w porównaniu do Fabii, jest znacznie bardziej obszerne wnętrze. O ile Fabia tak naprawdę nadaje się głównie do jazdy po mieście, o tyle Rapidem swobodnie można podróżować na dłuższe dystanse, nawet w cztery osoby. Rozstaw osi jest na tyle duży, że dzieci w fotelikach nie wbijają nóg w fotele, swobodnie zmieszczą się również cztery osoby dorosłe (no, chyba, że wszystkie będą miały po dwa metry wzrostu). Wnętrze jest również znacznie szersze niż przypadku Fabii, dzięki czemu nie ma ryzyka trącania łokciami współpasażerów.
Pojemność bagażnika Rapida Spaceback przekracza 400 litrów. Nie jest to wielkość powalająca na kolana, ale w tej klasie samochodów to dobry wynik. Przy zachowaniu odrobiny rozsądku swobodnie można się spakować na rodzinny wakacyjny wyjazd.
Wnętrze samochodu niczym nie zaskakuje - jeśli ktoś miał już do czynienia z dowolnym modelem Skody, natychmiast poczuje się jak u siebie. Czesi nie eksperymentowali, ale skorzystali ze sprawdzonych rozwiązań. Efekt? Wszystko znajduje się tam, gdzie powinno, obsługa nie jest skomplikowana, a ergonomia bardzo dobra. Zarzutów nie można mieć też do czytelności zegarów.
Umieszczony między obrotomierzem i prędkościomierzem wyświetlacz nie powala może rozdzielczością (no dobra, w dzisiejszych czasach monochromatyczny ekran, na którym widać pojedyncze piksele, a "zero" ma poszarpane krawędzie to wstyd), ale jest czytelny i można na nim wyświetlić również wskazania nawigacji.
Zastrzeżenia co do rozdzielczości można mieć również jeśli chodzi o środkowy ekran systemu infotainment. Ma on tylko 5 cali, natomiast rozdzielczość wynosi zaledwie 400x240. W praktyce podczas jazdy jest dość ciężko trafić palcem w żądane miejsce. System ten nosi nazwę Amundsen+, a dopłata do niego wynosiła 2900 zł. Wynosiła, ponieważ Skoda już go wycofała - Obecnie zamówić można system również o nazwie Amundsen, który ma ekran o średnicy 6,5 cala, szybszy procesor i lepszą rozdzielczość. Jego cena to 2800 zł (choć może się ona różnić zależnie od wybranej wersji wyposażenia).
Jak już wspomnieliśmy na początku, testowany samochód napędzany był silnikiem benzynowym 1.2 TSI o mocy 105 KM (obecnie w sprzedaży dostępna jest jego nowa wersja, wzmocniona do 110 KM). Moment obrotowy za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni biegów trafia oczywiście na przednie koła. Producent zapewnia, że auto osiąga 100 km/h w około 10 sekund, a może rozpędzić się do niemal 200 km/h. W praktyce mocy rzeczywiście nie brakuje. Samochód chętnie przyspiesza w szerokim zakresie obrotów, a jazda z prędkościami autostradowymi nie jest uciążliwa, jeśli chodzi o hałas - zarówno szum opływającego powietrza, jak i odgłos pracy silnika.
Średnie zużycia paliwa w cyklu pomiarowym to nieco poniżej 5 l/100 km. Oczywiście w praktyce jest wyższe, w trasie założyć trzeba około 6,5 l/100 (mowa o zwykłych drogach pozamiejskich).
Żaden samochód nie może odnieść w Polsce sukcesu sprzedażowego, jeśli nie przyciągnie kupujących ceną. W przypadku Rapida Spaceback startuje ona z poziomu 55 tys. zł. Auto w wersji Ambition (na której oparta jest Monte Carlo) z silnikiem 1.2 TSI kosztuje niespełna 63 tys. zł. To wszystko są ceny skalkulowane rozsądnie.
Natomiast testowy egzemplarz Monte Carlo został wyceniony na 74 410 zł. Ale... do tego dochodzi koszty wyposażenia dodatkowego, który w sumie wyniósł 12400 zł! Uwzględniając rabat na ten model w wysokości 4700 zł, cena ostatecznie wynosi 82 110 zł. To dużo.
I w niewielkim stopniu rekompensuje to wyposażenie, które obejmuje m.in. system wspomagania ruszania pod górę (300 zł, przydatny), światła z czujnikiem zmierzchu i fotochromatycznym lusterkiem (1000 zł, również przydatne), pakiet mocowań do bagażnika i rozwiązań Simply Clever, gniazdo multimedialne MDI, spryskiwacze reflektorów, pakiet zimowy (podgrzewane fotele i spryskiwacze, 900 zł, przydatny... zimą), system start/stop z systemem odzyskiwania energii (1000 zł, za tę cenę to zbędny, w dodatku irytujący gadżet), alarm (950 zł), wielofunkcyjna kierownica (100 zł, przydatna). W wersji Amitibion seryjne wyposażenie obejmuje m.in. elektrycznie sterowane lusterka i szyby, centralny zamek z pilotem oraz manualną klimatyzację.
Skąd więc bierze się sprzedażowy sukces Skody Rapid? Ten samochód wydaje się idealnie trafiać w potrzeby polskiej rodziny. Łączy sprawdzoną technikę Volkswagena z przystępną ceną (o ile nie będziemy szaleć z opcjonalnym wyposażeniem), obszernym wnętrzem i przyzwoitym bagażnikiem. A to jest właśnie to, czego potrzebuje przeciętna polska rodzina.
Mirosław Domagała