Skoda Kodiaq Scout 2.0 TDI – w offroadowym przebraniu
Miano Scout otrzymują uterenowione modele Skody. Co się jednak stanie, kiedy „skautem” zostanie SUV, a więc auto już z definicji mającego coś wspólnego z terenówką?
Z jednej strony, "terenowych" dodatków nie ma wcale tak mało. Każdy Kodiaq Scout ma seryjnie napęd na wszystkie koła, pakiet osłon podwozia oraz tryb Offroad wspomagający jazdę po bezdrożach. Z drugiej jednak strony wszystkie te elementy można zamówić również do pozostałych wersji czeskiego SUVa. Scout nie wyróżnia się także prześwitem, który wynosi niezmienione (ale bardzo przyzwoite) 194 mm.
Co więc takiego ma testowana wersja Kodiaqa, czego nie mają pozostałe? Prawda jest taka, że modyfikacje mają charakter głównie stylistyczny. Auto wyróżnia się ochronnymi nakładkami na zderzaki (Scout jest przez to dłuższy o 9 mm od innych odmian) oraz felgami w rozmiarze 19 cali o unikalnym wzorze. Zastosowano także srebrne obudowy lusterek, srebrne relingi oraz ramki szyb.
Kodiaqa Scouta łatwo rozpoznać również w środku, a to za sprawą "drewnianych" wstawek. Przyznajemy, że jak na imitację, robią one bardzo dobre wrażenie i można pomyśleć, że to prawdziwe drewno. Niestety, jeśli komuś nie przypadną do gustu, nie ma możliwości zmiany ich na coś innego. Podobnie jak nie wybierzemy innej tapicerki. Co prawda seryjnie otrzymujemy połączenie czarnej skóry i alcantary, ale jej też nie możemy zmienić na nic innego - ani na inny materiał (np. w pełni skórzaną wersję), ani na inną kolorystykę.
Poza tym, Scout jest dokładnie taki, jak każdy inny Kodiaq, a więc jest samochodem wyjątkowo dobrze czującym się w roli rodzinnego środka transportu. Wrażenie robi naprawdę duża ilość miejsca w obu rzędach siedzeń i przepastny bagażnik o pojemności aż 720 l. Chyba, że zdecydujecie się na wersję 7-osobową (dopłata 4000 zł), a więc taką jak testowany egzemplarz. Wtedy kufer kruczy się do 560 l, co nadal jest niezłą wartością, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że pod chowanym w podłodze trzecim rzędem siedzeń pozostało miejsce na dojazdowe koło zapasowe oraz subwoofer (złożone "na kanapkę" siedzenia można unieść na siłownikach, a głośnik niskotonowy umieszczono w kole).
Tym, co wymaga osobnego akapitu, jest ilość dodatków, jakie umilają podróż pasażerom drugiego rzędu siedzeń. Są to na przykład rozkładane stoliki na przednich oparciach, trzecia strefa klimatyzacji, uchwyt na tablet montowany w zagłówkach przednich siedzeń, ogrzewanie tylnej kanapy oraz zestaw gniazdek - 230V, 12V i 5V (USB). Naszym faworytem jest jednak Pakiet Komfortowego Snu, który kosztuje 900 zł i obejmuje przyciemniane szyby z tyłu, rolety na boczne szyby, rozkładane oparcia tylnych zagłówków (podtrzymują głowę na boki) oraz... koc.
Pod maską testowanej Skody Kodiaq pracował chyba najbardziej pasujący do niej silnik - 2-litrowy diesel o mocy 190 KM, seryjnie łączony z 7-biegową skrzynią DSG i napędem 4x4. Pozwala on na sprint do 100 km/h w 8,6 s i żwawo reaguje na dodanie gazu niemal w całym zakresie obrotów (maksymalny moment, wynoszący 400 Nm, dostępny jest w przedziale 1750-3250 obr./min).
A jak Scout sprawdza się na bezdrożach? Zaskakująco dobrze, a to za sprawą kilku elementów. Przede wszystkim napęd na cztery koła wykorzystuje sprzęgło Haldex i choć tylna oś jest jedynie dołączana, to elektronika potrafi działać przewidująco i przesyłać moc na tył, zanim jeszcze przód zacznie się ślizgać. Co więcej, na tylne koła może trafić znacznie więcej, niż 50 % momentu obrotowego, która to wartość jest ograniczeniem wielu konkurentów, korzystających z innych rozwiązań 4x4.
Kodiaq nie daje możliwość ręcznej blokady napędu na wszystkie koła, ale kiedy wybierzemy tryb Offroad auto "wie", że raczej nie powinno odłączać tylnej osi. Co więcej, we wspomaganie jazdy w terenie angażuje się również elektronika - kontrola trakcji pozwala na uślizgi kół (niezbędne, aby auto miało szanse wydostać się z błota), a ABS dba o bezpieczny zjazd ze wzniesień. Kodiaq korzysta także z elektronicznej "szpery" - kiedy jedno z kół traci przyczepność, zamiast ograniczać moc, auto dohamowuje je, dzięki czemu Scout radzi sobie na bezdrożach znacznie lepiej, niż większość SUVów. Trzeba tylko uważać na koła - 19-calowe felgi oznaczają dość niski profil opon, a oferowane one są w tej wersji seryjnie.
Na koniec pozostaje kwestia ceny, która, niestety, nie jest niska. Najtańszy Kodiaq Scout, napędzany benzyniakiem 1.4 TSI 150 KM i mający manualną skrzynię biegów, kosztuje 136 850 zł, a testowana odmiana to wydatek 163 350 zł. To zauważalnie więcej od najbogatszej wersji Style i to pomimo tego, że Scout bazuje na "środkowej" Ambition, ale wzbogaconej o szereg dodatków. Bez dopłaty otrzymamy więc dwustrefową klimatyzację automatyczną, radio z 8-calowym, kolorowym ekranem, w pełni LEDowe oświetlenie, wspomnianą tapicerkę oraz felgi, system bezkluczykowy oraz czujniki parkowania z przodu i z tyłu.
Skoda Kodiaq Scout to ciekawa propozycja wśród rosnącej liczby SUVów, które boją się zjechania z asfaltowej drogi. Świetnie nadaje się na dalekie rodzinne wyjazdy i sprawdzi się w lekkim terenie. Pamiętajcie tylko, że choć wygląda bardziej "bojowo" od pozostałych odmian, wcale nie jest od nich lepszy poza utwardzonymi drogami.
MD