Kodiaq to pierwszy w historii SUV marki Skoda. Samochód zaprezentowano po raz pierwszy 1 września 2016 roku w poindustrialnych pomieszczeniach Kraftwerk Berlin - miejskiej elektrociepłowni, która od lat funkcjonuje jako ośrodek kultury i miejsce działań artystycznych.
Byłem wtedy na tej prezentacji i pamiętam, że Skoda zaprosiła na tamtą uroczystość nawet panią burmistrz Pat Branson z miasta Kodiak na Alasce, które swoją nazwę otrzymało właśnie dzięki występującemu na tamtych terenach niedźwiedziowi kodiackiemu.
Od tamtej pory minęło już blisko 7 lat a pierwszy w historii SUV czeskiej marki doczekał się dwóch modernizacji, z czego ostatni facelifting w 2021 roku przyniósł m.in. zmianę wyglądu przednich i tylnych lamp. Do teto subtelnie przeprojektowano grill a we wnętrzu pojawiła się dwuramienna kierownica.
Ostatnio miałem okazję sprawdzić, jak radzi sobie w codziennej eksploatacji topowa wersja Kodiaqa ze 150-konnym turbodieslem pod maską. A nawet wybrałem się tym autem w dłuższą podróż nad polskie morze.
SUV Skody to niemałe auto, którego długość dochodzi do 4697 mm przy szerokości 2087 mm (z lusterkami) i wysokości 1681 mm (licząc relingi dachowe).
Mogłoby się zatem wydawać, że w mieście takie gabaryty nie pozwolą sprawnie manewrować na parkingu czy będą stanowić utrudnienie w znalezieniu miejsca do postoju. Jest w tym nieco racji, ale dzięki dobrej widoczności i wsparciu czujników parkowania przód/tył oraz kamerze cofania 360° (standard w wersji L & K) nawet mniej wprawiony kierowca da sobie radę.
Do tego sporym plusem nadwozia typu SUV jest to, że przy zapinaniu i odpinaniu dzieciaków z fotelików nie trzeba się schylać - dorosła osoba wykona te czynności niemal wyprostowana.
I tutaj mała uwaga: mocowania Isofix znajdowały się tylko na dwóch zewnętrznych miejscach tylnej kanapy. Kogo więc posadzimy na dwóch dodatkowych miejscach schowanych w podłodze bagażnika?
W każdym razie miejsca dla 4-osobowej rodziny jest aż nadto, ale szkoda, że środkowe miejsce kanapy nie posiada mocowania Isofix, bo wtedy spora część rodzin 2+3 mogła by pomyśleć właśnie o zakupie Kodiaqa.
Przy okazji rodzinnych wyjazdów warto wiedzieć, że przy 7-osobowej konfiguracji wnętrza, kiedy rozłożymy dwa fotele za kanapą, zostanie nam jeszcze 270 litrów pojemności bagażnika. Jeżeli będziemy potrzebować tylko 5-osobowego wnętrza, do dyspozycji pozostanie już 560 l - 765 l litrów (w zależności od położenia oparcia kanapy). Natomiast przy 2-osobowej konfiguracji powinniśmy mieć kubaturę dochodzącą do 2005 litrów.
Testowy egzemplarz napędzany był wysokoprężną jednostką o mocy 150 KM napędzającą tylko koła na przedniej osi. Znany od lat i ciągle modernizowany silnik 2.0 TDI generuje 360 Nm w zakresie od 1700 do 2750 obr./min.
Z silnikiem zblokowano fabrycznie dwusprzęgłową 7-biegową automatyczną skrzynię DSG, która działała bez żadnych uwag. No może jedynie przydałyby się łopatki przy kierownicy, aby jeszcze przed rozpoczęciem wyprzedzania dłuższych pojazdów zredukować bieg. Oczywiście zawsze to można zrobić dźwignią na tunelu środkowym, ale nie jest to aż tak wygodne, jak "zrzucić" bieg wspomnianą już łopatką.
Dobrze wyciszone wnętrze i niezłe osiągi w postaci 9,6 sekundy do 100 km/h oraz prędkość maksymalna dochodząca do 204 km/h sprawiają, że 150-konny Kodiaq sprawdzi się nie tylko w codziennych dojazdach do pracy zahaczając po drodze o szkołę i przedszkola. Na trasach szybkiego ruchu silnik 2.0 TDI także nie dostaje zadyszki.
Czeski SUV potrafił zadowolić się spalaniem w mieście na poziomie niecałych 6 litrów. Z kolei na płynnej jeździe "ekspresówkami" zużycie oleju napędowego spadało do nawet 5,3 litra na "setkę". Jednak przy autostradowych prędkościach trzeba się liczyć z wynikiem na poziomie 6,8 litra, co dalej jest naprawdę dobrym osiągnięciem zważywszy na gabaryty i dochodzącą do 2 ton wagę Kodiaqa.
Przy okazji warto wspomnieć o świetnie działającym asystencie pasa ruchu, który sam potrafi utrzymać na pasie jadące nawet na wąskim łuku auto. Jedynie czasem podczas zmiany pasa już po wyprzedzeniu innego auta trzeba było się nieco siłować z kierownicą, bo "elektronika" stwierdziła, że jednak odstęp powinien być większy. No cóż, może rzeczywiście miała rację?
Aktualny cennik SKody Kodiaq zaczyna się od 138 100 złotych za auto z benzynowym silnikiem 150 KM zblokowanym ze skrzynią DSG. Przednionapędowe auto w wersji Ambition posiada w serii m.in. 18-calowe alufelgi, wielofunkcyjną kierownicę, dwustrefową automatyczną klimatyzację czy elektrycznie sterowane, podgrzewane i składane lusterka boczne.
Wersja Laurin & Klement ze 150-konnym silnikiem 150 KM i napędem na przednie koła, to wydatek już 194 600 złotych. W tej cenie otrzymamy np. wizualizację po otwarciu drzwi wyświetlającą napis Skoda, nakładki na pedały ze stali nierdzewnej, napisy "Laurin & Klement" na obu przednich błotnikach, system nagłośnieniowy CANTON obejmujący 11 głośników oraz subwoofer, dotykowy 9,2-calowy wyświetlacz multimedialny z bezprzewodową obsługą Android Auto oraz Apple CarPlay a nawet skórzaną tapicerką.
Przy okazji warto dodać, że 2 dodatkowe fotele w bagażniku - niezależnie od wersji wyposażeniowej Kodiaqa - wymagają dopłaty 4500 złotych.
Tylko czy okolice 200 000 złotych to rozsądny wydatek za SUV-a bez napędu 4x4 i tylko ze 150-konnym silnikiem Diesla? Jeżeli nie jeździcie zimą często w wysokie góry i nie potrzebujecie być zawsze pierwszymi na światłach, to będzie to całkiem niezły wybór. Ewentualnie można zawsze wybrać niższy niż L & K pakiet wyposażeniowy - na pewno kilka gadżetów zniknie z listy, ale przestrzeni dla rodziny będzie dokładnie tyle samo.
***