Samochody się nie zmieniają? To porównanie szokuje!

Człowiek szybko przyzwyczaja się do lepszego. Wiele poprawiających komfort rozwiązań tak mocno zakorzeniło się naszych pojazdach, że dziś nie wyobrażamy już sobie bez nich życia.

By zdać sobie sprawę z tego, jak mocno zmieniła otaczająca nas rzeczywistość warto czasami przystanąć i zerknąć w tył. Zastanawialiście się nad tym, jak bardzo zmieniły się popularne samochody przez ostatnie 10-20 lat?

Poniżej prezentujemy dwa samochody, które - choć dzieli je przeszło dwadzieścia lat - zaprojektowane zostały w myśl tych samych założeń konstrukcyjnych. Oba miały być autami z pogranicza segmentów zapewniającymi nie tylko sprawne poruszanie się po mieście, ale też stosunkowo wygodne przemieszczanie się w trasie. Oba mają azjatyckie pochodzenie, pięciodrzwiowe nadwozie i trzycylindrowy benzynowy silnik. Przed wami dwa motoryzacyjne światy: 18-letnie Daewoo Tico i fabrycznie nowy Mitsubishi Space Star...

Reklama

Przypominamy, że w momencie rynkowego debiutu Tico reklamowane było, jako namiastka samochodu rodzinnego. W reklamach podkreślano głównie pięciodrzwiowe nadwozie i przyzwoitej wielkości bagażnik o pojemności 180 l.

Do podobnej grupy nabywców kierowany jest współczesny Mitsubishi Space Star. Chociaż Japończycy twierdzą, że to pojazd segmentu B, w rzeczywistości o wiele bliżej mu do aut o stricte miejskim charakterze. W jego bagażniku pomieszczą się pakunki o objętości do 235 l. 

Prezentowany przez nas egzemplarz Tico przejechał od nowości zaledwie 31 tys. km. W praktyce mamy więc do czynienia z niemalże nowym autem, tyle tylko, że wyprodukowanym w 1996 roku.

Wnętrze

Samochód wyposażony jest tak, jak jeszcze 15 lat temu wyposażona była większość oferowanych na naszym rynku pojazdów. W kabinie nie znajdziemy nic oprócz kierownicy, foteli (a raczej krzesełek...) i powietrza. W 1996 roku, gdy rozpoczynał się u nas boom na małe pojazdy, dopłacać trzeba było praktycznie za wszystko. Na desce rozdzielczej nie ma nawet zegarka (pojawił się na wyposażeniu dopiero w 1998 roku), nie ma też, co liczyć na radio, a nawet kieszeń na drobiazgi w drzwiach pasażera! Mamy za to archaiczną, suwakową regulację systemu wentylacji i schowane pod kierownicą włączniki świateł przeciwmgłowych i wycieraczki tylnej szyby, które nie są nawet podświetlane.

Na tym tle kabina Space Stara, który nie jest przecież samochodem luksusowym, prezentuje się niczym wnętrze Mercedesa klasy S. Nie dość, że wszystkie drzwi otwiera się pilotem (w droższych wersjach jest nawet system bezkluczykowego dostępu!), to jeszcze - za pomocą przycisków - ustawić można lusterka i opuścić szyby. Oprócz tego, na elegancko zabudowanej konsoli środkowej, znajdziemy niezłej klasy radio z czytnikiem CD/MP3 i - a jakże - panel sterowanej elektronicznie klimatyzacji. Nie trzeba chyba dodawać, że w stosunku do Tico, pozycja za kierownicą (która raczej nie była mocną stroną Mitsubishi) wydaje się być niemalże wzorowa. W aucie o długości zaledwie 3,7 m wygodnie pomieścić się mogą cztery osoby - w Tico, które mierzy jedynie 3,34 m, by jechać wygodnie pasażerowie tylnej "kanapy" musieliby nie mieć nóg.

Właściwości jezdne

By naprawdę poczuć, jak bardzo zmieniły się popularne samochody, trzeba odbyć jazdę porównawczą. Po uruchomieniu trzycylindrowego silnika Tico (o pojemności 800 cm3) jednostka wydaje z siebie donośny odgłos podobny do pracującej wiertarki. Z jaką prędkością obraca się wał korbowy, można tylko zgadywać. Producent nie uznał za stosowne wyposażyć panelu wskaźników w obrotomierz. Sama jazda nie sprawia większych problemów dopóki na naszej drodze nie pojawi się kilka ciaśniejszych zakrętów. Wówczas bardzo pilnować trzeba optymalnego toru jazdy - w przeciwnym razie, pozbawiona wspomagania kierownica, stawiać będzie zacięty opór.

Niespodzianką może być próba hamowania awaryjnego. Działanie hamulców, które jeszcze 20 lat temu znać można było za "bardzo dobre", osobom przyzwyczajonym do jazdy nowymi autami zjeży włos na głowie. Nie dość, że bez układu ABS koła momentalnie blokują się na mokrej nawierzchni, to jeszcze na zatrzymanie auta potrzeba zaskakująco długiego odcinka drogi. Dzieje się tak nieprzypadkowo. W układzie hamulcowym Tico nie występuje żadne wspomaganie!

Gdy po kilkunastu kilometrach wracamy za kierownicę testowego Space Stara czujemy się jak w "pierwszej klasie". Nie dość, że o pracującym silniku informuje nas jedynie wskazówka obrotomierza i delikatne drgania (a nie głośne wycie jednostki napędowej) to jeszcze, nawet na parkingu, kierownicą obracać można "jednym palcem". Dziś, żaden szanujący się producent nie zaoferuje nam samochodu bez wspomagania... Na tle Tico auto wydaje się też wyścigowym bolidem. Nie ma się jednak czemu dziwić - Space Star osiąga setkę w 11,7 s od startu. Tico, które wychwalano przecież za świetną dynamikę, w 17 sekund. Cóż, trzycylindrowy silnik Tico ma zaledwie 41 KM. Trzycylindrowa jednostka Mitsubishi - 80 KM.

W żaden sposób nie można też porównywać sprawności układu hamulcowego. Wyposażone w ABS i kontrolę trakcji Mitsubishi zatrzymuje się niemal w miejscu. W przypadku tego auta, utrzymanie prędkości podróżnej nie wymaga też kręcenia silnika do granic możliwości - w kabinie pozostaje przyjemnie cicho. Co zaskakujące, mimo zdecydowanie wyższej masy Mitsubishi - pod dystrybutorem mamy remis. Oba auta, przy normalnej eksploatacji, zadowalają się około 5 litrami paliwa na 100 km.

Bezpieczeństwo

Największy postęp dokonał się jednak nie w kwestii wyposażenia czy komfortu jazdy, lecz bezpieczeństwa. Mitsubishi Space Star otrzymał od Euro NCAP ogólny wynik 4 gwiazdek za ochronę dorosłych pasażerów. W przypadku małych aut, taki rezultat nikogo dziś nie dziwi. Pamiętajmy jednak, że jeszcze 15 lat temu, o podobnym producenci samochodów mogli jedynie pomarzyć!

Obecnie, już w najtańszej wersji Space Stara, znajdziemy 6 poduszek powietrznych (w tym kurtynowe), system ABS z elektronicznym rozdziałem siły hamowania EBD, oraz systemy kontroli trakcji TCL i stabilizacji toru jazdy ACS. Oprócz nich kierowcę i pasażerów chronią też skrupulatnie przeliczone strefy kontrolowanego zgniotu i wzmocnienia boczne.

Ceny

Na koniec warto dodać kilka słów o cenach. W 1996 roku fabrycznie nowe Tico wyceniane była na niespełna 20 tys. zł. Mniej więcej tyle zapłacić musiał w salonie nabywca za podstawową odmianę, która nie miała na wyposażeniu nawet dywaników. Dziś za najtańszego Space Stara wyposażonego m.in. w klimatyzację, centralny zamek, radio i elektrycznie sterowane przednie szyby i lusterka zapłacić trzeba 38 900 zł.

W teorii można zaryzykować twierdzenie, że nowe auta zdecydowanie podrożały. W praktyce sprawa ma się jednak zupełnie inaczej, jeśli weźmiemy pod uwagę inflację oraz nasze zarobki. Przypominamy że, co wynika z danych GUS, jeszcze w 2000 roku płaca minimalna wynosiła w naszym kraju równe 700 zł. Dziś jest to już 1680 zł. Warto też wziąć pod uwagę, że w marcu bieżącego roku średnia krajowa płaca brutto przekroczyła 4 tys. zł. Dla porównania, w 1996 roku, gdy z Żerania wyjechało prezentowane przez nas Tico, średnie wynagrodzenie brutto wynosiło w Polsce... niespełna 1870 zł! Wówczas Tico można było więc kupić za jedenaście średnich wypłat (w praktyce więcej, mówimy o pensjach brutto), a dziś właścicielem Space Stara można zostać za mniej niż 10 pensji.

Nie są to wprawdzie żadne powody do "hurra-optymizmu", ale warto zauważyć, że otaczająca nas rzeczywistość jest z reguły lepsza, niż nam się wydaje!

PR

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Daewoo | Mitsubishi Space Star
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy