Mitsubishi Space Star. Toster z silnikiem czy samochód?
Z samochodami "made in Japan" od lat jest ten sam problem. Na pierwszy rzut oka trudno im stawić czoła konkurencji. Ich zalety dają o sobie znać dopiero po bliższym poznaniu...
Sztandarowym tego przykładem jest chociażby nowy Mitsubishi Space Star, który kilka tygodni temu trafił do naszej redakcji.
Nie ma co ukrywać - pierwsze wrażenie nie jest najmocniejszą stroną Space Stara. Producent usilnie przekonuje, że mamy do czynienia z samochodem segmentu B. W rzeczywistości nadwozie mierzy zaledwie 3,7 m długości, więc zdecydowanie bliżej mu do aut pokroju Citigo niż Fabii.
Co więcej, chociaż na jakość spasowania wnętrza nie można narzekać, nie wszystkim przypadną do gustu takie rozwiązania, jak chociażby pozbawiona jakiegokolwiek wyprofilowania tylna kanapa. Space Star ma też inną, typową dla Mitsubishi przypadłość - przyzwyczajenia wymaga układ kierowniczy. Kąt wyprzedzenia zwrotnicy dobrano w taki sposób, że po skręcie kierownica bardzo opornie wraca do położenia wyjściowego. Początkowo można więc odnieść wrażenie, że samochód zachowuje się na drodze inaczej, niż byśmy sobie tego życzyli.
Wszystko to sprawia, że potencjalni klienci, po odbyciu jazdy próbnej mogą wyjść z salonu japońskiej marki rozczarowani. Decyzji nie należy jednak podejmować zbyt pochopnie. Po bliższym poznaniu nowy Space Star okazuje się bowiem całkiem sprawnym pojazdem miejskim, który nie boi się też dalszych tras.
Mitsubishi Space Star
Po pierwsze trzeba zdawać sobie sprawę, że nowy Space Star, to w rzeczywistości szósta już generacja Mitsubishi Mirage. Samochód, który opracowany został głównie z myślą o tzw. "rynkach wschodzących" produkowany jest w Tajlandii. W przeciwieństwie do europejskich konstrukcji auto może się pochwalić zawieszeniem zestrojonym w taki sposób, by dobrze radziło sobie również na drogach o marnej jakości. Oznacza to, że samochód - na przekór modzie - nie próbuje zapewniać kierowcy sportowych emocji. Zamiast tego stara się dowieźć do celu pasażerów bez wytrząsania ich na dziurach. Problemy sprawiają mu jedynie krótkie poprzeczne nierówności (np. zwalniacze), na których - z racji niewielkich wymiarów auto potrafi podskakiwać. Mimo tego Space Star legitymuje się naprawdę wysokim komfortem jazdy, który przewyższa nawet wiele popularnych aut segmentu C. Biorąc też pod uwagę specyficzne, polskie warunki, in plus zaliczyć można również prostotę zapewniającą niskie koszty eksploatacji. Z przodu zastosowano klasyczne kolumny McPhersona, na tylnej osi pracuje słynąca z niezawodności belka skrętna.
Trzeba też przyznać, że w kabinie całkiem wygodnie pomieszczą się cztery dorosłe osoby, a ustawny bagażnik o pojemności 255 l pomieści urlopowe walizki, może nie całej rodziny, ale dwóch osób. Przestronna kabina to w dużej mierze wynik rozstawu osi. 2,45 m to więcej niż w pierwszej generacji Mercedesa klasy A.
Wysoko ocenić można również układ napędowy. Już podstawowy silnik o pojemności 999 cm3 rozwija 71 KM i zapewnia całkiem rozsądne osiągi - auto przyspiesza do 100 km/h w 13,6 s i rozpędza się do prędkości maksymalnej 172 km/h. Mocniejsze odmiany wyposażone są w benzynowy motor 1,2 l MIVEC legitymujący się mocą 80 KM. Tak uzbrojone auto rozpędza się do 100 km/h w 11,7 s i osiąga prędkość maksymalną 180 km/h.
W tym miejscu warto dodać, że pojemność zbiornika paliwa wynosi zaledwie 35 l. Nie wpływa to jednak w jakiś szczególny sposób na zasięg - przy rozsądnym obchodzeniu się z pedałem przyspieszenia testowana przez nas mocniejsza odmiana (z silnikiem 1,2 l) bez trudu osiąga średnie zużycie paliwa na poziomie 4,5 l/100 km.
Wygląda na to, że Mitsubishi zdaje sobie sprawę z faktu, że samochód niekoniecznie trafia w gusta europejskich klientów. Z tego względu, auto kusi nabywców wysokim poziomem wyposażenia. Już w najtańszej wersji - Inform - wycenionej na 38 990 zł - otrzymujemy m.in. manualną klimatyzację, sześć poduszek powietrznych, elektrycznie sterowane lusterka i przednie szyby, centralny zamek, regulowany na wysokość fotel kierowcy czy radioodtwarzacz z MP3. W bogatszych odmianach - Invite czy Intense - liczyć można nawet na takie dodatki, jak automatyczną klimatyzację, system dostępu bezkluczykowego, aluminiowe felgi, obszyte skórą kierownicę i gałkę zmiany biegów, oraz wielofunkcyjną kierownicę i - rzadko spotykany w tej klasie - tempomat!
Faktem jest, że na tle europejskich aut segmentu B, nowy Space Star wypada przeciętnie. Jeśli jednak potraktujemy go, w kategoriach auta o typowo miejskim charakterze, samochód ujawni wiele zalet. Z pewnością nie jest to pojazd dla osoby szukającej sportowych emocji, wyszukanej stylistyki czy osiedlowego blichtru. To raczej rodzaj "samochodowego tostera", czyli wytrzymałego i stosunkowo taniego (zwłaszcza w utrzymaniu) przyrządu codziennego użytku, na którym - po prostu - zawsze można polegać. Tylko tyle i aż tyle.