Mercedes-Maybach S 600 - klasa najwyższa
Marka Maybach kojarzona była zawsze z wyjątkowym poziomem luksusu. Co prawda, zniknęła z rynku w 2013 roku, ale teraz powraca, choć w nieco zmienionej formie.
Kiedy w 2002 roku na rynku pojawił się Maybach, świat motoryzacyjny nie mógł wyjść z podziwu. Nowy model wskrzeszonej marki robił ogromne wrażenie nie tylko rozmiarami (wersja 62 mierzyła 6165 mm długości), ale także poziomem oferowanego luksusu oraz możliwości personalizacji. Nie chodzi tu o długą listę opcji, ale możliwość zażyczenia sobie dosłownie wszystkiego. Maybach gotów był zrealizować każdą, technicznie wykonalną, zachciankę.
Niestety ani najwyższej jakości materiały, liczne gadżety, ani też ogromna ilość miejsca, nie przekonały dostatecznie wielu kupujących. Jedną z przyczyn mógł być fakt, że cena wersji 62 przekraczała 2 mln zł (plus ewentualny koszt niestandardowych opcji). Sporo jak na samochód, technicznie bazujący na Mercedesie klasy S, co również upatrywano jako jedną z przyczyn zbyt niskiego zainteresowania Maybachem. Walczył on w klasie, gdzie nie ma miejsca na kompromisy, a pokrewieństwo ze "zwykłym" samochodem jest co najmniej w złym tonie.
W efekcie przez 11 lat produkcji sprzedano nieco ponad 3000 egzemplarzy Maybacha. Kierownictwo Mercedesa, zawiedzione takimi wynikami, zadecydowało o uśmierceniu marki. W zeszłym roku jednak ponownie do salonów wjechały auta z podwójnym "M", ale stworzone według nowej filozofii.
Ponieważ sprzedawanie auta bazującego na Mercedesie klasy S, jako towaru niezwykle ekskluzywnego, nie zdało egzaminu, Niemcy postanowili podejść do sprawy od drugiej strony. Skoro i tak wszyscy wiedzą jaki samochód kryje się pod nadwoziem Maybacha, postanowili wcale się z tym nie kryć i tak powstał Mercedes-Maybach S, czyli dodatkowo przedłużona i najbardziej ekskluzywna wersja klasy S.
Wizualnie auto niewiele się różni od zwykłej "eski" - nieco inny jest grill i dolna część tylnego zderzaka. O obcowaniu z najbardziej niezwykłym z Mercedesów świadczy logo z podwójnym "M" na słupkach C oraz stosowny napis na klapie bagażnika. Uwagę zwracają także zaskakująco duże tylne drzwi - efekt przedłużenia nadwozia o 20 cm w stosunku do klasy S w wersji długiej (+33,7 cm w porównaniu do zwykłej "eski"). Testowany egzemplarz wyposażony był w jeszcze jeden wyróżnik Maybacha - 20-calowe, kute alufelgi o "pełnym" wzorze, zarezerwowane dla tego modelu.
Podobnie jak nadwozie, również wnętrze to po prostu klasa S. Oczywiście, witani jesteśmy przez połacie wspaniale miękkie, półanilinowej skóry, pikowanej na części foteli, deski rozdzielczej i podłokietników. Taką samą tapicerkę i identyczne wykończenie wnętrza miał jednak także testowany przez nas niedawno Mercedes S 500 e.
Dopiero siadając w miejscu, na którym podróżuje właściciel Maybacha, zaczynamy dostrzegać różnice. Ilość miejsca, szczególnie na nogi, jest tu wręcz nieprzyzwoita. Co prawda przedłużona klasa S oferuje możliwość wyłożenia się jak na leżance w klasie biznes, ale wymaga do tego przesunięcia przedniego fotela pasażera tak daleko, że zasłania on kierowcy widok na przez prawą szybę i lusterko. W Maybachu nie ma takiego problemu, a ponadto również osoba siedząca za kierowcą, jeśli tylko nie jest przesadnie wysoka, również może podróżować w pozycji półleżącej.
Oba tylne fotele są oczywiście w pełni regulowane elektrycznie, podgrzewane, wentylowane i oferują kilka opcji masażu w tym masaż gorącymi kamieniami (fotel jest podgrzewany punktowo w miejscu nacisku na plecy). Każdy z nich wyposażony jest w 24 silniczki! Między nimi znalazła się bardzo rozbudowana konsola środkowa z podgrzewanymi i chłodzonymi uchwytami na napoje, smartfonem (pełni on funkcję telefonu, ale również pozwala na przykład na sterowanie masażem) dwoma stolikami schowanymi w podłokietniku oraz lodówką (w schowku między oparciami, gdzie umieszczono również kieliszki do szampana).
O odpowiedni klimat we wnętrzu dba czterostrefowa klimatyzacja z systemem zapachowym, filtrowaniem i jonizacją powietrza. Wszystkie tylne szyby (łącznie z małymi, trójkątnymi okienkami w słupkach C) mają elektryczne żaluzje, podobnie jak szklany dach, który może być wykonany ze szkła z funkcją przyciemniania.
Osoby podróżujące z tyłu mają również dostęp do dwóch ekranów, na których mogą nie tylko oglądać telewizję i filmy, ale także korzystać z nawigacji oraz wybierać program masażu. Sterowanie systemem odbywa się przy pomocy pilota, a ekrany mają elektryczną regulację, dostosowującą się do nachylenia oparć przednich foteli. Przyjemności oglądania filmu nie będą psuły odgłosy z zewnątrz, ponieważ Mercedes-Maybach jest najlepiej wyciszonym autem na świecie.
Na jego pokładzie znajdziemy też rewelacyjne nagłośnienie Burmester z 24 głośnikami (łączna moc 1540 W), zapewniające doznania, które można porównać do uczestniczenia w świetnie nagłośnionym koncercie. Dźwięk zachwyca nie tylko swoją jakością i niespotykaną selektywnością, ale także samą mocą. Fale dźwiękowe potrafią być na tyle silne, że fizycznie czujemy ich uderzenia. Dla osób niepotrzebujących tak mocnych doznań, przygotowano bezprzewodowe słuchawki.
Mercedes-Maybach zapewnia niezwykły poziom komfortu podróży również za sprawą pneumatycznego zawieszenia z funkcją Magic Body Control. Wykorzystuje ono kamerę skanującą powierzchnię drogi przed autem. W razie wykrycia nierówności, dostosowuje amortyzację poszczególnych kół, aby jak najmniej informacji o stanie nawierzchni dotarło do podróżujących.
A jak wygląda jazda Maybachem z perspektywy szofera? Bardzo spokojnie i relaksująco, podobnie jak w przypadku "zwykłej" klasy S. Słuszne rozmiary samochodu czujemy dopiero podczas parkowania i manewrowania po ciasnych uliczkach. Sporą przyjemność daje też mocniejsze wciśnięcie pedału gazu - w testowanej wersji 600 pod maską znajduje się podwójnie doładowany, 6-litrowy silnik V12 o mocy 530 KM i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 830 Nm. Wrażenie robi nie tyle świetnym sprintem do 100 km/h (w równe 5 s), ale zadziwiającą łatwością podczas wyprzedzania przy każdej niemal prędkości, któremu towarzyszy szlachetny bulgot dwunastu cylindrów.
Mercedes-Maybach S 600 to bajecznie luksusowy środek transportu, którego właściciel ma dostęp do wszelkich wygód, jakie można znaleźć w czymś, co porusza się na czterech kołach. Nie jest przy tym tak ostentacyjnie snobistyczny jak poprzedni Maybach, co raczej niewiele osób uzna to za wadę. Szczególnie, że obecna ikona niemieckiego luksusu wyceniona jest nad wyraz korzystnie - testowany egzemplarz kosztował nieco ponad milion złotych, a więc tyle, co połowa Maybacha 62.
Fakt, dla niemal wszystkich z nas, nadal poruszamy się w sferze astronomicznych kwot. Jednak dla osoby zamierzającej kupić Mercedesa klasy S, już niekoniecznie. Ceny Maybacha zaczynają się od 560 500 zł (wersja 500), a to jedynie o 49 500 zł więcej, od przedłużonej "eski". Jeśli więc planujesz użytkować swoją limuzynę siedząc na tylnej kanapie, zdecydowanie warto dopłacić do Maybacha. Nie ma za to większego sensu wybieranie wersji V12 - dwunastocylindrowa jednostka wydaje się być jedynie słusznym wyborem do reprezentacyjnej limuzyny, ale tak ogromna moc przy napędzie tylko na tylną oś sprawia, że mocniejsze dodanie gazu powoduje w większości przypadków interwencję elektroniki, a na śliskiej nawierzchni może być wręcz niebezpieczne. Lepiej zdecydować się na wersję 500 4MATIC - 4,7-litrowe V8 biturbo oferuje 455 KM i 700 Nm, które, dzięki napędowi na cztery koła, będzie można wykorzystywać bez obaw. Przy okazji zaoszczędzimy około 150 tys. zł.
O tym, czy powrót Maybacha na rynek w obecnej formie był dobrym posunięciem, dopiero się przekonamy. Według nas jednak Mercedes wykonał dobry ruch, w dużej mierze racjonalizując zakup auta spod znaku podwójnego "M". A jeśli ktoś tęskni za poprzednim, obrzydliwie luksusowym i snobistycznym Maybachem, nie ma powodu do zmartwień. Dla najbardziej wymagających klientów przygotowano 6,5-metrową wersję Mercedes-Maybach S 600 Pullman. Ceny od 2,77 miliona złotych.
Michał Domański
Specjalne podziękowania dla Zamku Królewskiego w Niepołomicach za pomoc w realizacji materiału.