Mercedes GLC 300 d Coupe - stylowo i rodzinnie

Zmodernizowane w tym roku GLC poza drobnymi zmianami wizualnymi wyróżnia się odświeżonymi multimediami oraz gamą silnikową. W naszym teście sprawdzamy dynamicznie wystylizowaną odmianę coupe z mocnym dieslem pod maską.

GLC jest obecny na rynku od czterech lat (wersja Coupe od trzech), więc moment na modernizację był jak najbardziej odpowiedni. Można powiedzieć, że model otrzymał "face liftingowy pakiet standardowy". Nowe są więc zderzaki, grill oraz reflektory, ale zmiany te zauważą jedynie znawcy modelu. Najprościej zwracać uwagę na nowe, diodowe wzory świateł. Warto przy tym dodać, że przednie mogą być wyposażone w matrycowe LEDy.

Gdzie najszybciej starzeją się współczesne samochody? Oczywiście we wnętrzu. Nawet jeśli design po kilku latach pozostał ciekawy, a linie świeże (a tak jest właśnie w przypadku GLC), to opatrzona grafika multimediów i niezbyt duże wyświetlacze, jasno wskazują, że nie jest to najnowsza konstrukcja. Mercedes wie o tym bardzo dobrze, dlatego skupił się właśnie na odświeżeniu technologii.

Reklama

System multimedialny ma więc teraz panoramiczny, 10,25-calowy ekran z wyraźnie mniejszymi ramkami, a zegary mogą być teraz opcjonalnie wirtualne (wyświetlacz 12,3 cala). Zastosowane oprogramowanie jest takie samo jak w najnowszych modelach marki, co ma swoje plus, ale też niestety i minusy. Plusem jest obecność zaawansowanego asystenta głosowego, reagującego na hasło "Hej, Mercedes", który nie tylko rozumie polecenia wydawane naturalnym językiem, ale także rozpoznaje kto je wypowiada. Przykładowo kiedy podczas testu pasażer powiedział "zimno mi", samochód odparł, że "ustawia temperaturę po stronie pasażera na 21 stopni" (o stopień wyżej). System ten debiutował w nowej klasie A, ale jest on stale udoskonalany i w GLC znajdziemy jego bardziej zaawansowaną wersję.

Minus to natomiast sterowanie za pomocą touchpadów. Dwa znajdziemy na kierownicy (lewy do obsługi zegarów, prawy do multimediów) a dodatkowy duży między fotelami. Nie do końca responsywną obsługę tych na kierownicy można wybaczyć, bo zwyczajnie nie dało się tego zrobić lepiej. Natomiast centralny jest wyraźnie gorszym i mniej wygodnym rozwiązaniem, niż wcześniej stosowane pokrętło, a korzystanie z niego za bardzo absorbuje uwagę kierowcy. Prościej i szybciej jest obsługiwać ekran dotykowo.

Jedną z najważniejszych nowości zmodernizowanego GLC znajdziemy pod maską. Wraz z face liftingiem wymieniona została część gamy silnikowej i pojawiła się między innymi testowana odmiana 300 d. Korzysta ona z 2-litrowego silnika, który generuje aż 245 KM oraz 500 Nm. To niewiele mniej od wysokoprężnego V6 w wersji sprzed modernizacji. Efektem są nieznacznie tylko gorsze osiągi - sprint do 100 km/h trwa 6,6 s, więc o jedynie 0,4 s wolniej. W zamian otrzymujemy niższe spalanie (w mieście można zejść poniżej 10 l/100 km) i mniej dociążony przód, co przekłada się na lepsze prowadzenie.

Skoro już o zachowaniu na drodze mowa, to układ jezdny zestrojono w, nazwijmy to, korzystny sposób. Trudno tu szukać sportowych emocji, ale auto na szybko pokonywanych łukach długo pozostaje neutralne, a układ kierowniczy ma zadowalającą precyzję. Z drugiej strony komfort jazdy pozostaje niezły, choć podczas pokonywania większych nierówności odczuwalny był fakt, że auto porusza się na 20-calowych felgach. Warto jednak dodać, że testowany egzemplarz korzystał ze standardowego zawieszenia. Opcjonalnie dostępne są amortyzatory o zmiennej sile tłumienia oraz układ pneumatyczny.

Poza tym GLC Coupe to ten sam SUV klasy średniej, którego znamy już od 3 lat. Prezentuje się wyraźnie atrakcyjniej od swojej klasycznej odmiany, a przy tym pozostaje autem praktycznym i rodzinnym. Podróżowanie we trójkę na tylnej kanapie sprawdzi się co prawda tylko na krótszych dystansach, ale dorośli pasażerowie nie będą narzekali na ilość miejsca zarówno nad głową, jak i na wysokości kolan. Mniej praktyczny jest oczywiście bagażnik, ale tylko gdybyśmy chcieli przewieźć jakieś duże ładunki. Bazowa pojemność 500 l w zupełności wystarczy na wakacyjny wyjazd.

Modernizacja zdecydowanie wyszła na dobre Mercedesowi GLC - dzięki nowym multimediom nie odstaje teraz od zupełnie nowych modeli marki, a szereg drobnych zmian stylistycznych odświeżył nieco wygląd nadwozia. "Na czasie" są również silniki - poza testowanym dieslem dostępne są teraz między innymi jednostki benzynowe z układem mikrohybrydowym. Nie bez znaczenia jest także fakt, że GLC Coupe niemal nie ma konkurencji. Jedyną alternatywą jest BMW X4, które na dodatek nie występuje w porównywalnej wersji (2-litrowy diesel ma 190 KM, a wyżej w gamie stoi już 265-konne R6).

Dla większości osób największą wadą GLC Coupe będzie jego niemała cena. Bazowa wersja GLC 200 to wydatek 199 tys. zł, a testowana GLC 300 d 4MATIC (naszym zdaniem najbardziej optymalna) kosztuje 233 tys. zł. Testowany, dobrze wyposażony egzemplarz (choć nadal bez wielu dodatków, jak na przykład pełna "elektryka" foteli) kosztował nieco ponad 300 tys. zł. Na pocieszenie dodamy jedynie, że w salonie BMW wcale nie zapłacimy mniej.

Michał Domański


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama