Jeep Compass 4xe - w zgodzie z trendami

Trafił w nasze ręce nowy Jeep Compass 4xe. Nowy, bo jest to model po re-stylingu, hybryda plug-in.

Silnik spalinowy nominalnie napędza koła przednie, napęd na tył jest generowany z silnika elektrycznego. W aucie mamy przełącznik trybów: hybrid, electric, e-save.

W opcji całkowicie elektrycznej napęd jest przekazywany wyłącznie na oś tylną, co do jazdy po asfalcie absolutnie wystarcza.  Przemieszczamy się w zupełnej ciszy, z poczuciem troski o środowisko naturalne. Jak to w elektrykach,   każde energiczne przyspieszanie powoduje spadek zasięgu. Obiecywane przez producenta 50 km, w praktyce, przy delikatnej jeździe, jest jednak do osiągnięcia. System plug-in pozwala naładować akumulatory z gniazdka do 100 proc. w ciągu deklarowanych 6,5 godziny. Sprawdziliśmy, mimo wątpliwości, tak dokładnie jest. Opcja e-save sprzyja oszczędzaniu energii elektrycznej, korzystamy wówczas bardziej z silnika spalinowego, w tym czasie ładując akumulatory. Zaoszczędzony prąd możemy spożytkować w mieście. Opcja hybrid oznacza jazdę głównie z napędem spalinowym, elektryczny automatycznie załącza się przy ruszaniu np. spod świateł. W tym trybie nie naładujemy akumulatorów więcej niż kilka procent, czyli tyle, ile potrzeba właśnie do ruszania.

Reklama

Auto oznaczono symbolem 4xe, który informuje o możliwości skorzystania z napędu na cztery koła. Jak przystało na Jeep’a taki napęd to gen marki, jednak w tym modelu jest realizowany zupełnie inaczej niż dotychczas. Z racji wieloletniego doświadczenia offroadowego, właśnie ten aspekt interesował nas najbardziej.

Jak działa napęd w najnowszym Jeepie Compass 4xe?  Kierowca ma do dyspozycji właściwy przełącznik rodzajów napędu  tu możemy włączyć napęd na 4 koła.

Co mamy do dyspozycji? 4 WD LOCK, czyli typowe 4x4, oraz terenowe programy, wspomagające podczas jazdy np. po śniegu czy błocie i piachu. Jednak nas najbardziej zaskoczyła opcja 4WD LOW, czyli tzw. reduktor, spotykany najczęściej w "twardych", prawdziwych terenówkach. Zakładaliśmy bowiem, że nowy Compass jest raczej typowym współczesnym SUV-em, bez takich cudów. Opcja reduktora zachęca do wybrania się w cięższy teren, gdyż daje możliwość jazdy z mniejszą prędkością i jednocześnie większą mocą. Według starego porzekadła "im lepsza terenówka, tym dalej trzeba iść po traktor". Wiedzieliśmy zatem, że może nastąpić chwila, gdy utkniemy. Choćby z powodu szosowych opon.  Dlatego ważne było sprawdzenie, jakie są możliwości zapięcia liny z przodu i z tyłu auta, gdybyśmy musieli skorzystać z pomocy. Niestety, okazało się, że mamy do dyspozycji tylko zwykłe, wkręcane,  stalowe ucho holownicze. Wyciąganie zakopanego samochodu na ogół jest dość brutalne i woleliśmy nie testować tego zaczepu. Dodatkowo nisko opadający przedni zderzak prawdopodobnie nie zdałby  egzaminu w głębszych koleinach.

Jak działają napędy w głębokim piachu? W opcji electric i przy napędzie kół tylnych nie ma szans na wydobycie się z takiego podłoża, podobnie w opcji tylko spalinowej z napędem na przód. Za to tryb 4WD jest bardzo skuteczny, pozwala bez problemu jeździć po terenie. Ciekawe, że napęd 4WD LOCK był  skuteczniejszy niż ustawienie 4WD LOW, w którym nadmiar mocy powodował łatwiejsze zakopywanie się auta.

Trzeba pamiętać, że tryb 4x4, niezależnie od wybranego programu, działa wyłącznie w sytuacji, gdy mamy prąd, ponieważ napęd na tył pochodzi tylko z silnika elektrycznego. Konstrukcja tylnego zawieszenia z zamocowanym między kołami silnikiem elektrycznym ma dość mały skok i w bardziej pofałdowanym terenie na pewno takie rozwiązanie nie pomaga.

Zastosowane w Jeepie Compass 4xe rozwiązania na pewno możemy polecić do typowych zastosowań. Podjazd po zaśnieżonej lub szutrowej drodze nie będzie problemem. Napęd działa skutecznie i nie boi się lekkiego terenu. Być może przełącznik 4WD LOW przyda się do wyciągnięcia z wody przyczepy z ciężką łodzią.

Dodajmy, że auto było skompletowane z sześciobiegową przekładnią automatyczną. W naszej wersji, LIMITED, silnik spalinowy o małej pojemności 1,3 litra razem z silnikiem elektrycznym generują ok. 200 KM. Compass w takim zestawieniu bardzo szybko reaguje na pedał gazu, nie czuje się zwłoki w działaniu automatu. Dość mały jest zbiornik paliwa; po zapaleniu się lampki rezerwy na stacji wlaliśmy 30 litrów benzyny, do poziomu full. Spalanie jak wiadomo zależy od sposobu jazdy. Nam przy zgodnej z przepisami jeździe, w mieszanym trybie, wyszło ok. 8,5 l. Zawieszenie jest skonfigurowane sensownie, ani za twarde, ani za miękkie. Auto prowadzi się bardzo przyjemnie i pewnie. W mieście nie ma problemów z manewrowaniem, w czym pomagają liczne czujniki, włącznie z systemem parkowania automatycznego.

Stylistycznie auto jest podobne do większego brata, Grand Cherokee. Zgrabna, zwarta bryła z charakterystycznym przodem może się podobać. Grill jasno podkreśla przynależność do marki Jeep.

Wnętrze klasyczne, z wielofunkcyjnym monitorem. Nie znajdziemy tu designerskich rozwiązań. Taka uniwersalna stylistyka bez eksperymentów, w kolorze czarnym,  spodoba się większości klientów. Uwagę zwracają detale, nawiązujące do słynnego protoplasty marki - Jeepa Willysa z okresu II wojny światowej.

Wnętrze jest przestronne.  Zaskakuje olbrzymia liczba opcji ustawienia komputera i wyświetlacza, możemy mieć np. podgląd temperatury silnika, układu napędowego itd. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Nasz Jeep miał też kilka systemów odpowiadających za bezpieczeństwo jazdy, m.in. system ostrzegający o szybkim zbliżaniu się do innego auta, system automatycznego powrotu na pas ruchu, jeśli bez migacza zbliżyliśmy się do linii dzielących pasy ruchu. W sumie sporo elektroniki, przydatnej w codziennym użytkowaniu.

Hybrydowy Compass wpisuje się w obecne trendy w motoryzacji. Wartość  dodaną stanowią jego możliwości terenowe. Tryb elektryczny pozwala na "ekologiczne" przemieszczanie się po mieście, napęd 4x4 - na wyjazd poza asfaltowe szlaki. 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Palczewski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy