Jaguar XE R-Sport – młody arystokrata

Po latach nieobecności Jaguar wraca do klasy średniej z nowym modelem, który ma walczyć z niemieckimi konkurentami, jak równy z równym.

Wiele się zmieniło od 2009 roku, kiedy z rynku zniknął Jaguar X-Type. Model ten projektowano jeszcze według starej szkoły brytyjskiego producenta, z charakterystycznym przodem z czterema okrągłymi reflektorami i płasko poprowadzoną linią bagażnika. Pomimo klasycznego wyglądu miłośnicy marki zwracali uwagę na niezbyt arystokratyczne pochodzenie auta - zbudowano go bowiem korzystając z podzespołów Forda Mondeo (między innymi płyta podłogowa oraz silniki Diesla).

XE to zupełnie inne auto, zbudowane według nowej filozofii. Jego linia nadwozia i przedni pas nawiązują do większego XFa, nadając autu dynamiczny i agresywny wygląd. Drapieżność testowanego przez nas "kociaka" podkreślała wersja wyposażeniowa R-Sport. Oferuje ona zmodyfikowane zderzaki, czarny grill (zamiast chromowanego), a także poszerzone progi.

Reklama

We wnętrzu wyróżnia się ona czarną, skórzano-materiałową tapicerką, a także aluminiowymi wstawkami (w tym oryginalną listwą, biegnącym przez boczki drzwi i całe podszybie), które za dopłatą można zamienić na drewniane lub nawet wykonane z włókna węglowego. W przypadku testowanego auta były to jesionowe inkrustacje.

Jeśli chodzi o design, to deska rozdzielcza, podobnie jak nadwozie, podąża za najnowszymi trendami marki. Całość zaprojektowano dość minimalistycznie, pozostawiając na konsoli centralnej jedynie przyciski panelu klimatyzacji oraz te służące do obsługi systemu multimedialnego (dobrze znanego również z modeli Land Rovera). Całość prezentuje się bardzo elegancko, a do tego wykonana jest z wysokiej jakości materiałów. Gdybyśmy mieli coś skrytykować, to jedynie monotonię kolorystyczną wnętrza. Temu jednak łatwo zaradzić, decydując się na jedną z pozostałych sześciu tapicerek. Jeśli wybierzemy pełną "skórę", obszyta nią będzie także deska rozdzielcza.

Pomimo wielu sportowych akcentów, pod maską testowanego egzemplarzy pracował silnik wysokoprężny. To nowy diesel z rodziny Ingenium o pojemności 2 litrów, w mocniejszym, 180-konnym wariancie. Zapewnia on więcej, niż zadowalające osiągi, rozpędzając Jaguara XE do 100 km/h w 7,8 s. Na jego plus możemy zaliczyć również rozsądne zużycie paliwa (w ruchu miejskim około 8 l/100 km), a na minus niezbyt przyjemne brzmienie. Nie jest ono natarczywe i zwracamy na nie uwagę tylko na wysokich obrotach, ale to dźwięk dość specyficzny i mało przyjemny dla ucha.

W poprawie wrażeń akustycznych nie pomaga automatyczna skrzynia biegów o ośmiu przełożeniach, która pracuje szybko i niezauważalnie, ale kiedy wciśniemy mocniej gaz, "lubi" przytrzymać silnik przez chwilę na wysokich obrotach, jakby zastanawiając się czy warto zmienić bieg na wyższy. Są to jednak sytuacje sporadyczne.

Z agresywną stylistyką Jaguara XE i ponadprzeciętnymi osiągami wszystkich dostępnych wersji, dobrze współgra układ jezdny. Obecnie każda odmiana przekazuje napęd wyłącznie na tylne koła (docelowo dostępne będą również odmiany AWD), co pozwala docenić pracę i precyzję układu kierowniczego, na który nie działają siły napędu.

Bardzo harmonijnie zestrojone zostało zawieszenie. Pomimo tego, że w wersji R-Sport zostało ono utwardzone, a do wyposażenia standardowego należą 18-calowe alufelgi, całkiem dobrze radziło sobie ono z filtrowaniem nierówności.

Podczas dynamicznej jazdy (w czasie której dobrze wybrać tryb jazdy Dynamic, wyostrzający reakcję na dodanie gazu, a także pracę skrzyni biegów i układu kierowniczego) Jaguar XE okazuje się całkiem zwinny. To zasługa nie tylko układu jezdnego, ale również stosunkowo niedużej masy własnej (w testowanej odmianie wynoszącej 1550 kg), którą udało się osiągnąć między innymi dzięki zastosowaniu modułowej płyty podłogowej, a także aluminiowego szkieletu nadwozia.

Gdybyśmy mieli coś skrytykować, zwrócilibyśmy uwagę, na przeciętną ilość miejsca, oferowaną przez Jaguara XE. Z przodu trudno mieć zastrzeżenia, ale na tylnej kanapie osoby o wzroście powyżej 180 cm będą dotykały głową podsufitki. Nie imponuje również bagażnik, mający pojemność 455 l - to znacznie poniżej średniej klasowej. Listę niewielkich wymiarów i pojemności dopełnia bak, mieszczący jedynie 56 l paliwa - to wynik na poziomie auta kompaktowego.

Warto jednak pamiętać, że XE w gamie Jaguara pełni rolę "małego" modelu, skierowanego do młodych, zamożnych osób. Niekoniecznie takich, muszących pomieścić w samochodzie całą rodzinę podczas wakacyjnych wyjazdów. Natomiast jako stylowy sedan o sportowym zacięciu, sprawdza się znakomicie.

Ceny Jaguara XE zaczynają się od 159 100 zł za podstawową odmianę Pure z doładowanym "benzyniakiem" 2.0 l o mocy 200 KM, połączonym z automatyczną przekładnią. 180-konny diesel w wersji R-Sport z "automatem" kosztuje 186 100 zł. To kwoty bardzo zbliżone do tych, jakie musimy wyłożyć na jednego z niemieckich konkurentów.

Nowym XE Jaguar zapewnił sobie mocny powrót do klasy średniej. Auto wyróżnia się agresywną stylistyką, dobrymi materiałami wykończeniowymi, a także świetnym zachowaniem na drodze. Do dynamicznego charakteru  auta lepiej pasują odmiany benzynowe, ale osoby pokonujące duże dystanse, będą zadowolone z osiągów testowanego diesla.

Michał Domański

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jaguar XE | test
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy