Ford S-Max - "absolutnie genialny". Choć ma parę wad

Od kilku tygodni etatowym pojazdem dziennikarzy Interii jest nowy Ford S-Max, który trafił do naszej redakcji w ramach długodystansowego sprawdzianu. Jak, cieszący się ogromną popularnością (zwłaszcza na rynku wtórnym), minivan Forda wywiązuje się z roli samochodu codziennego użytku?

Bazujący na podzespołach Forda Mondeo S-Max powstał z myślą o rodzinach obdarzonych dużym bagażem szczęścia. Świadczą o tym nie tylko wymiary nadwozia (długość nadwozia 4796 mm, rozstaw osi 2849 mm), ale również dwa (opcjonalnie, dopłata 4,1 tys. zł) dodatkowe fotele montowane w bagażniku.

Możliwość przewozu siedmiu osób to niewątpliwa zaleta zwłaszcza, że dodatkowe miejsca- za naciśnięciem przycisku - składają się "na płasko" w podłogę bagażnika. Dzięki temu przez większość czasu, gdy wykorzystujemy tylko dwa rzędy siedzeń, do dyspozycji mamy przepastny bagażnik o pojemności aż 700 l! Rozkładając dodatkowe siedziska jego możliwości przewozowe kurczą się do 285 l, co jednak - na tle konkurencji - i tak uznać można za całkiem niezły wynik.

Reklama

Zajmowanie miejsca "w bagażniku" nie jest trudne. Szkoda tylko, że inżynierowie Forda nie zdecydowali się na zastosowanie przesuwnych drzwi bocznych, co ułatwiłoby korzystanie z auta na ciasnych parkingach. Rozwiązanie takie zwiększyłoby jednak masę pojazdu (1750 kg) i nie pozostało bez wpływu na estetykę - mogącego się podobać - nadwozia.

W przypadku aut o stricte rodzinnym charakterze walory stylistyczne schodzą jednak na dalszy plan. Najważniejsza jest przestrzeń i udogodnienia oferowane przez wnętrze. W pierwszej kategorii S-Max wypada lepiej niż dobrze. W drugiej - przeciętnie.

Na ilość miejsca w dwóch pierwszych rzędach narzekać nie można. Pochwalić należy szeroki zakres regulacji foteli (również tylnych - każdy ma osobno regulowane oparcie) oraz wygodną pozycję za, dobrze leżącą w dłoniach, kierownicą. Z przodu mamy do dyspozycji obszerne, mieszczące butelki z napojami, kieszenie drzwiowe i dwa duże (w desce rozdzielczej i podłokietniku), klimatyzowane schowki. O wygodę pasażerów w drugim rzędzie siedzeń dbają m.in. nawiewy (z osobnym sterowaniem), wbudowane w drzwi rolety przeciwsłoneczne i całkowicie płaska podłoga. W tej zabrakło jednak, znanych z konkurencji, schowków. Zadbano za to o niewielkie, wytrzymujące obciążenie około 1 kg, szuflady zamontowane pod przednimi fotelami.

Niewielkie zastrzeżenia można mieć jednak, co do samej ergonomii. Kierowcy o wzroście poniżej 180 cm narzekać będą chociażby na brak jakiejkolwiek regulacji podłokietnika umieszczonego na konsoli środkowej (jeśli ktoś siedzi blisko kierownicy, zmuszony będzie opierać rękę o plastik). Nie najszczęśliwszym pomysłem wydaje się też rezygnacja z pokręteł zamykających poszczególne nawiewy w desce rozdzielczej. Te zamknąć można wyłącznie wychylając dyszę maksymalnie w lewo lub w prawo. W efekcie, w czasie jazdy po autostradzie, nawet przy wyłączonym wentylatorze, strumień powietrza wydobywający się z kokpitu może przeszkadzać.

Przyzwyczajenia wymaga ponadto - niezbyt intuicyjny w obsłudze - system multimedialny Ford SYNC2. Chociaż wyposażono go w nawigację, jej komunikaty podawane są w języku angielskim. Nie jest to może wielki problem, ale przy cenie testowanego modelu (145 600 zł) miło byłoby słyszeć w głośnikach znajomy akcent. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że 8-calowy, dotykowy wyświetlacz systemu rozrywki umieszczono pod niefortunnym kątem. Szybko brudzi się od palców i - w słońcu - niewiele na nim widać. Zaufania nie wzbudzają również boczki tylnych drzwi, które ,w górnej części, zaskakująco łatwo wyginają się pod naciskiem dłoni. Biorąc pod uwagę, że na długich trasach będą one wzbudzać zainteresowanie znudzonych dzieciaków, po kilku latach eksploatacji może to zwiastować kłopoty.

Najsłabszym - w dosłownym tego słowa znaczeniu - punktem testowanego S-Maxa jest podstawowy, benzynowy silnik 1.5 Ecoboost. Turbodoładowana jednostka o mocy 160 KM zapewnia przyspieszenie do 100 km/h w 9,9 s i prędkość maksymalną 200 km/h. Biorąc pod uwagę gabaryty auta, osiągi można zaakceptować. Pewnego przyzwyczajenia wymaga jednak charakterystyka rozwijania momentu obrotowego. Wg Forda jego maksymalna wartość - 240 Nm - oferowana jest w bardzo szerokim zakresie prędkości obrotowej: od 1500 do 4500 obr./min. W rzeczywistości jednostka zaczyna reagować na wciśnięcie pedału przyspieszenia dopiero powyżej 2000-2500 obr./min i zdecydowanie lepiej "czuje się" w wysokich zakresach obrotów.

W efekcie, chcąc utrzymać zadowalającą dynamikę jazdy, wskazówka obrotomierza musi często wspinać się dość wysoko, co nie pozostaje bez wpływu na zużycie paliwa. Wg danych technicznych auto zużywać ma średnio 6,5 l paliwa na 100 km, ale rzeczywisty wynik częściej oscyluje w okolicach 9 l. Nawet w długiej trasie na drogach krajowych S-Max zużywa średnio powyżej 8 l/100 km. Miejskie korki i dynamiczna jazda autostradą sprawiają, że spalanie niebezpiecznie zbliża się do poziomu 10 l/100 km.

Na miano absolutnie rewelacyjnych - jak zresztą w większości współczesnych Fordów - zasługują za to zawieszenie i układ kierowniczy. Samochód prowadzi się niezwykle łatwo i pewnie - na rynku nie brakuje aut segmentu B, których prowadzenie wymaga od kierowcy większych umiejętności! Pamiętać musimy jedynie o gabarytach (auto z lusterkami mierzy 2137 mm szerokości). Mimo tego, jazda po rondach i krętych górskich drogach jest dla kierowcy czystą przyjemnością. Auto nie ma najmniejszych nawet tendencji do, typowej dla minivanów, podsterowności, a zawieszenie całkiem sprawnie (i cicho) radzi sobie z filtrowaniem nierówności.

Ford, oprócz wygodnego wnętrza i świetnych właściwości jezdnych, stawia również na bogate wyposażenie standardowe. Już w podstawowej wersji Trend, wycenionej na 107 500 zł, otrzymujemy m.in. 7 poduszek powietrznych (w tym kolanowa dla kierowcy), radioodtwarzacz z 8 głośnikami i czytnikiem MP3 czy dwustrefową klimatyzację automatyczną i system ogrzewania z dodatkową, elektryczną, nagrzewnicą. Standardem są też m.in. elektryczne sterowanie szybami wszystkich drzwi czy - wykończone skórą - kierownica i lewarek zmiany biegów. Testowany egzemplarz (wersja Titanium) może się ponadto pochwalić systemem rozpoznawania znaków drogowych, 18-calowymi obręczami kół ze stopów lekkich (pakiet Apperance 2) czy skórzaną tapicerką foteli. Tak skonfigurowany model to wydatek 145 600 zł.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy