Ford Ka+ 1.2 Ti-VCT Trend Plus – test
Nowy Ford Ka+ to samochód tego samego segmentu, co Fiesta, ale dużo od niej prostszy i tańszy.
Poprzednia, druga generacja Forda Ka była typowym autem klasy mini, opracowanym wspólnie z Fiatem i produkowanym w jego tyskiej fabryce.
Nowy model, nazwany Ka+, jest aż o 31 cm dłuższy od mierzącego 362 cm Ka - odpowiada zatem najmniejszym przedstawicielom segmentu miejskiego.
Ka+ to ulepszona wersja sprzedawanego m.in. w Indiach i Brazylii (i tam wytwarzanego) modelu Figo/Ka, opartego technologicznie na Fieście sprzed dwóch generacji. Jest to zatem samochód budżetowy - i to się czuje oraz słyszy - już przy pierwszym zamykaniu drzwi czy klapy bagażnika.
Pomijając te detale, trzeba oddać Ka+, że jego wnętrze robi całkiem dobre wrażenie. Przede wszystkim jest przestronne, zarówno z przodu, jak i z tyłu - cztery dorosłe osoby mogą spokojnie odbyć dłuższą podróż. Obsługa jest bardzo prosta, a posiadacze nieco starszych modeli Forda poczują się tu jak w domu.
Do napędu Ka+ stosowany jest silnik benzynowy 1.2 o mocy 70 lub 85 KM (pracuje w testowanym aucie). W mieście mała 4-cylindrowa jednostka zapewnia w zupełności wystarczające osiągi. Na trasie do ok. 120 km/h dynamika jest akceptowalna. Powyżej tej prędkości silnikowi wyraźnie zaczyna brakować siły, a do szybszej jazdy zniechęca też dość wysoki poziom hałasu panującego w kabinie.
Ka+ prowadzi się pewnie i jest zwinne, ale na większych pofalowaniach nawierzchni zawieszenie nie najlepiej radzi sobie z tłumieniem. W efekcie samochód wpada w nieprzyjemne bujanie.
+ przestronne wnętrze
+ prosta obsługa+ precyzyjny układ kierowniczy+ klimatyzacja w standardzie wersji 85 KM- brak osiowej regulacji kierownicy- nie najlepsze tłumienie długich nierówności- tylko przeciętna dynamika silnika
Niezłe auto, ale Fiesta jest dużo lepsza, dlatego warto do niej dopłacić kilka tysięcy złotych.
Tekst: Adam Szczepaniak, zdjęcia: Robert Brykała; "Motor" 51-52/2017