Co myślisz o ksenonach? Warto dopłacać?

Mitsubishi ASX, który pełni ostatnio w naszej redakcji rolę wołu roboczego, zalicza kolejne kilometry ujawniając swoje nowe oblicza. Co tym razem zwróciło naszą uwagę?

Mając do czynienia z niespełna rocznym samochodem japońskiej marki trudno przypuszczać, by solidniejsze mrozy (nocą w okolicach - 10) robiły na nim jakiekolwiek wrażenie. Mimo tego, w ostatnim tygodniu komputer pokładowy kilkukrotnie informował nas o nieprawidłowym poziomie ciśnienia w ogumieniu.

Wizyta na stacji benzynowej potwierdziła nasze przypuszczenia, co do wirtualnego charakteru "usterki". Najwyraźniej - wymagane nowymi przepisami unijnymi systemy monitorowania ciśnienia - nie zawsze radzą sobie z niższymi temperaturami.

Reklama

Oprócz tego "naszemu" ASX zdarzyła się też inna drobna wpadka. W czasie jazdy zauważyliśmy poluzowane mocowanie daszka przeciwsłonecznego kierowcy - jedna z mocujących go śrub wypadła.

Oczywiście "usterka" usunięta została we własnym zakresie - drobną wpadkę testowego egzemplarza tłumaczyć może jednak fakt, że na przestrzeni blisko 30 tys. km korzystało z niego kilkuset kierowców. Na karb testowej eksploatacji zrzucamy też delikatne popiskiwanie, od czasu do czasu, generowane przez lewarek zmiany biegów.

Poza tymi drobnymi przypadłościami Mitsubishi nie dawało nam żadnych powodów do narzekań. Mimo niewielkiego silnika o pojemności 1,6 l auto ma niezłe osiągi, niewielkie zużycie paliwa (średnio około 8 l/100 km) i oferuje stosunkowo wysoki komfort jazdy. Klienci mogliby życzyć sobie jedynie nieco lepszego wygłuszenia przedziału pasażerskiego przy prędkościach autostradowych, ale w porównaniu z wcześniejszymi modelami japońskiego producenta odświeżony ASX prezentuje w tej kwestii dużo wyższy poziom.

Osobom rozważającym zakup tego modelu radzimy zdecydować się na wersję Intense lub Blue Sky. W przypadku auta z silnikiem 1,6 l i napędem na przednią oś (właśnie taki model testujemy) za 73 990 zł otrzymamy m.in. 17-calowe felgi ze stopów lekkich, panoramiczny dach, automatyczną klimatyzację, tempomat czy czujniki cofania. Naszym zdaniem, w każdej z wymienionych wersji, najważniejszą zaletą są jednak przednie reflektory ksenonowe, których nie powstydziłoby się niejedno auto klasy premium.

Chociaż lampy nie posiadają zaawansowanych, sterowanych elektronicznie przesłon, ani innych zmyślnych gadżetów zapewniają rewelacyjne oświetlenie drogi z wyraźną granicą światła i cienia. Dzięki nim, nawet w dżdżyste wieczory jazda Mitsubishi ASX po wymagających ogromnego skupienia polskich drogach pozostaje przyjemnością.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mitsubishi ASX
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama