BMW 520d – wzór limuzyny

Na rynku pojawiła się niedawno nowa seria 5, która, na pierwszy rzut oka, niewiele różni się od poprzednika. Model ten przeszedł jednak sporą metamorfozę i otrzymał mnóstwo nowych technologii, przeniesionych wprost z flagowej serii 7.

BMW serii 5 poprzedniej generacji dla wielu było wzorem luksusowej limuzyny. Łączyło ono świetne prowadzenie z bardzo wysokim komfortem, stając się oczywistym wyborem dla każdego, kto lubi czerpać przyjemność z jazdy, nie chcąc przy tym poświęcać jednak wygody podróżowania. Właśnie debiutująca na rynku, kolejna generacja "piątki" zachowała te cechy, ale na każdej płaszczyźnie daje się zauważyć poprawę, względem poprzedniczki.

Rozprawmy się może jednak na początek z tym, co pierwsze rzuca się w oczy i wzbudza komentarze - kwestią stylistyki. Linia boczna faktycznie wygląda niemal identycznie, podobnie jak linia okien. Tylne światła są rozwinięciem stylistyki poprzednika, natomiast przód bardzo przypomina nową "siódemkę". BMW wyraźnie chciało, aby auto jednocześnie wyglądało świeżo, ale nie budziło wątpliwości z jakim modelem mamy do czynienia. Co w pełni się udało.

Reklama

W środku wita nas deska rozdzielcza przeniesiona z nowej serii 7, która w wyjątkowo umiejętny sposób łączy styl typowy dla modeli BMW z nowoczesnością. Zegary wyglądają klasycznie, ale tak naprawdę fizyczne są tu tylko chromowane obwódki - wskaźniki wyświetlają się na świetnej jakości ekranie, a ich wygląd zależy od wybranego trybu jazdy. Klasycznie prezentujący się panel klimatyzacji również wykorzystuje duży wyświetlacz, pozwalający na dotykowe sterowanie wieloma opcjami.

Niczym nowym nie wydaje być wolnostojący ekran systemu multimedialnego, obsługiwany pokrętłem iDrive, z którym zintegrowano touchpad. Alternatywnie możemy jednak wybierać poszczególne opcje dotykowo, albo korzystając ze... sterowania gestami. Ta ostatnia opcja daje możliwość. na przykład, zmiany poziomu głośności, wybrania kolejnej piosenki, odebrania połączenia, albo... zmiany widoku z kamer dookolnych. Pozwalają one między innymi na wybranie trybu 3D, w którym mamy wrażenie jakby koło naszego samochodu stał ktoś z kamerą wysokiej jakości, z której obraz pojawia się na centralnym ekranie. Możecie zobaczyć to na poniższym wideo.

Tak jak w poprzedniku, konfigurując swoją serię 5, można dopłacić do "komfortowych foteli", którym należą się słowa szczególnego uznania. Nie tylko są bardzo wygodne, ale także zapewniają świetne trzymanie boczne. To zasługa między innymi bardzo wszechstronnej elektrycznej regulacji - możemy dostosować szerokość boczków siedziska i oparcia, wysokość i długość oparcia ud, kąt nachylenia górnej części oparcia, a nawet ustawienie zagłówka. Komfort podróży dopełnia ogrzewanie, wentylacja foteli oraz funkcja masażu.

Siedząc za kierownicą nowej serii 5 mamy poczucie przebywania w samochodzie naprawdę ekskluzywnym, co pogłębia świetna jakość tworzyw i wszechobecna skórzana tapicerka, którą znajdziemy nie tylko na fotelach, ale i desce rozdzielczej, tunelu środkowym i drzwiach. Efekt ten niestety psuła nieco nie najwyższa jakość samej skóry w testowanym egzemplarzu. Dość twarda i z "granulowatą" fakturą, zauważalnie odbiega od tego, do czego przyzwyczaiły nas modele BMW, natomiast środkowy podłokietnik pokryto materiałem wręcz "skóropodobnym". Na szczęście wybór tapicerek w serii 5 jest dość bogaty, a jakość większości z nich zauważalnie lepsza.

Tym, co niezbyt będzie pasowało do luksusowego charakteru testowanego BMW, wydawał się być  silnik. 2-litrowa jednostka wysokoprężna o mocy 190 KM - w tej klasie brzmi to jak wybór skrajnego pragmatyka, albo napęd do służbowego auta. Tym większe zaskoczenie czeka nas po ruszeniu. Wersja 520d w zestawieniu z napędem na wszystkie koła xDrive i automatyczną skrzynią biegów przyspiesza do 100 km/h w 7,6 s, a prędkość maksymalna wynosi 232 km/h. Nieźle, jak na bazową jednostkę. Co więcej, cechuje się ona nienaganną kulturą pracy, a jej dźwięk, jeśli już jakiś dotrze do naszych uszu, nie jest nieprzyjemny. Jedynie sąsiedzi, kiedy uruchomimy auto rano, nie będą mieli wątpliwości co do tego, jakie paliwo tankujemy na stacji. Nie będziemy jednak często tam się pojawiać - zużycie paliwa w ruchu miejskim to około 8 l/100 km - naprawdę nieźle, jak na tak duże i tak szybkie auto.

Osobny akapit warto poświęcić temu, jak nowa seria 5 radzi sobie... podczas samodzielnej jazdy. Takie czasy, że coraz więcej aut wyposażonych jest w funkcje autonomiczne i limuzyna BMW nie jest tu wyjątkiem. Samochód potrafi nie tylko samodzielnie jechać swoim pasem, utrzymując tor jazdy i bezpieczną odległość od poprzedzającego pojazdu. W razie wykrycia ryzyka kolizji seria 5 potrafi sama odbić kierownicą, aby jej uniknąć. Auto bierze również pod uwagę znaki informujące o dopuszczalnej prędkości i dostosowuje się do niej, ale kierowca może zaznaczyć, że chce jechać zawsze szybciej (lub wolniej), od obowiązującego limitu (w zakresie 1-15 km/h).

Nowa seria 5 potrafi także sama zaparkować, choć wymaga, abyśmy nadzorowali jej poczynania. Funkcja ta najbardziej przydaje się w sytuacji, kiedy ktoś stanie zbyt blisko naszego auta i mamy problem, aby do niego wsiąść. Wystarczy wtedy na kluczyku wybrać odpowiednią opcję (wspominaliśmy, że ma on dotykowy ekran i obsługujemy go jak smartfona?), a nasze BMW samo uruchomi silnik, wrzuci bieg i wyjedzie z miejsca parkingowego. Musimy jednak cały czas przy nim stać (jeśli odjedzie zbyt daleko, zatrzyma się) i trzymać wciśnięte dwa przyciski na kluczyku.

Czy ta opcja faktycznie się przydaje? Z pewnością nie jako sposób na codzienne parkowanie - nie możemy po prostu przyjechać na parking, wysiąść z auta i kazać mu stanąć w odpowiednim miejscu. Silnik musi być zgaszony (gaśnie też po zakończeniu procedury), a samochód jedzie tylko do przodu lub do tyłu. Z drugiej jednak strony, nie robi tego "bezmyślnie" - "piątka" skanuje otoczenie i zatrzyma się, jeśli wykryje przeszkodę. Skręca także koła, aby ustawić się dokładnie pośrodku miejsca parkingowego i nie ma problemu nawet ze stromymi podjazdami (potrafi dodać naprawdę sporo gazu, jeśli zajdzie taka potrzeba).

Ceny BMW 520d xDrive zaczynają się od 229 tys. zł - to o 20 tys. zł więcej, niż trzeba zapłacić za Mercedesa E 220 d  4MATIC i o 16 tys. zł więcej, niż kosztuje Audi A6 2.0 TDI quattro. W tym przedziale cenowym nie jest to jednak duża różnica, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że aby stać się właścicielem tak dobrze wyposażonego egzemplarza, jak testowany, trzeba do rachunku doliczyć ponad 100 tys. zł!

Nowe BMW serii 5 można śmiało nazwać wzorową limuzyną. Oferuje bardzo wysoki komfort, nie poświęcając przy tym przyjemności z jazdy (prowadzenie jest wzorowe), a do tego możemy liczyć na całe mnóstwo dodatków dbających o wygodę i bezpieczeństwo podróżujących. Daje też dostęp do prawdziwych nowinek technologicznych i poczucie podróżowania pojazdem naprawdę wyjątkowym. Przy okazji całkiem dynamicznym, pomimo tego, że pod maską pracuje zaledwie 2-litrowa jednostka.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy