Audi A6 55 TFSI - na wskroś niemieckie

Nowa generacja A6 zadebiutowała na polskim rynku w dwóch wersjach silnikowym – wysokoprężnej i benzynowej. W naszym teście sprawdzamy tą drugą.

Na początek może zacznijmy od kwestii dumy narodowej. Wygląd nowego A6 może się podobać mniej lub bardziej i z pewnością pojawią się głosy malkontentów dowodzące, że auta nie sposób odróżnić od poprzednika. Warto jednak wiedzieć, że za stylistyką modelu nie stoi jakiś przesadnie przywiązany do tradycji Niemiec, ale Polak - Parys Cybulski. Pamiętajcie o tym, kiedy zobaczycie nowe A6 na ulicy.

Podobnie jak o tym, że to jednak niemiecka limuzyna, a tu liczy się chłodna elegancja i "techniczny" design. Ten ostatni warto jednak "wspomóc" odpowiednimi dodatkami. W przypadku testowanego egzemplarza był to pakiet stylistyczny S line (8990 zł), 21-calowe felgi (21 220 zł) oraz przednie reflektory HD Matrix LED (10 950 zł), które nie tylko świetnie oświetlają drogę, ale także robią mały "pokaz" kiedy otwieramy auto (podobnie jak LEDy z tyłu).

Reklama

"Chłodna elegancja" i "techniczny design" to także dobre określenia na deskę rozdzielczą nowego Audi A6. Zanim uruchomimy auto jest tu wyjątkowo... pusto. Przed nami ciągną się połacie lakieru fortepianowego i aluminiowych wstawek, a ilość przełączników można policzyć na palcach jednej ręki. Dopiero po naciśnięciu przycisku Start Engine całość "ożywa" i okazuje się, że duża część wspomnianych, czarnych połaci, to tak naprawdę ekrany. Dwa z nich są dotykowe i służą do obsługi większości funkcji, a trzeci zastępuje analogowe zegary. Taka konfiguracja wymaga co prawda słonej dopłaty (18 540 zł), ale już standardowo otrzymujemy wspomniane dwa ekrany dotykowe, tyle, że są nieznacznie mniejsze i brak jest nawigacji.

Taka koncepcja obsługi samochodu wpisuje się we wszechobecny trend "dotykowości", a do tego została dość ciekawie rozwiązana. Możemy ustawić, aby auto reagowało na niewielki nawet dotyk palca, albo wybrać opcję "haptyczną". Wymaga ona mocniejszego wciśnięcia ekranu, który wysyła do naszego palca impuls wywołujący wrażenie, że właśnie nacisnęliśmy przycisk. Autentyczności wrażenia dopełnia charakterystyczne kliknięcie. Dzięki temu nie musimy zastanawiać się czy system zareagował na nasze polecenie. Działa to naprawdę dobrze, ale i tak jest mniej wygodne i bardziej absorbuje od poprzedniego rozwiązania, wykorzystującego centralne pokrętło oraz przyciski funkcyjne.

Tym, co nie uległo zmianie, jest oczywiście typowa dla Audi jakość wykończenia wnętrza. Wszystkie elementy są wykonane i zamocowane bardzo porządnie. Wysokiej jakości skórzana tapicerka i wstawki z prawdziwego aluminium dopełniają wrażenia luksusu.

Na wysokim poziomie stoi również komfort jazdy, który testowany egzemplarz zawdzięczał opcjonalnemu, pneumatycznemu zawieszeniu (11 170 zł). Dzięki niemu auto dosłownie płynie po drodze, chociaż nie jest to rejs idealny. 21-calowe felgi dają o sobie znać na poprzecznych nierównościach i "pneumatyka" nic na to nie poradzi. Sugerujemy wybranie obręczy o nieco mniejszej średnicy.

Chyba, że lubicie szybką jazdę, do której A6 nadaje się zaskakująco dobrze. To zasługa nie tylko możliwości obniżenia i utwardzenia zawieszenia, ale także dynamicznego układu kierowniczego ze skrętną tylną osią (10 610 zł). Poprawia on stabilność podczas szybkiej jazdy oraz zwrotność podczas wolniejszej. Wolelibyśmy jedynie nieco mniejszą siłę wspomagania i więcej "czucia" w centralnym położeniu, kiedy wybierzemy tryb Dynamic.

Dopracowany układ jezdny to o tyle dobra wiadomość, że Audi A6 55 TFSI potrafi pojechać naprawdę szybko. Jego 3-litrowa, odładowana jednostka generuje 340 KM i 500 Nm maksymalnego momentu obrotowego, dostępnego w przedziale 1370-4500 obr./min. To pozwala na rozpędzenie tej limuzyny do 100 km/h w zaledwie 5,1 s. Auto bardzo chętnie reaguje na ruchy pedału gazu, a skrzynia sprawnie odczytuje intencje kierowcy, więc na przykład wyprzedzanie tym samochodem to czysta przyjemność.

Warto w tym miejscu jednak zwrócić uwagę na pewną rzecz - testowane A6, chociaż znajdziemy na nim napisy quattro, ma nieco inny rodzaj napędu, niż można by się tego było spodziewać. W przeciwieństwie do wysokoprężnej odmiany 50 TDI, tutaj zastosowano tak zwane "quattro ultra", a więc układ wykorzystujący dwa sprzęgła do "spinania napędu", a nie taki oparty o mechanizm różnicowy Torsen. Innymi słowy, benzynowe A6 ma napęd na przednie koła, a tył dołączany jest tylko w razie potrzeby. Podczas naszego testu pogoda była dobra, a nawierzchnia sucha, więc trudno było nam ocenić na ile sprawnie system ten działa, ale nie spodziewalibyśmy się problemów z trakcją. Mimo wszystko, świadomość, że nie jest to już "prawdziwe" quattro, pozostaje.

Zastosowanie takiego rozwiązania miało naturalnie na celu zmniejszenie zużycia paliwa (podobno 0,3 l/100 km). Kolejną oszczędność ma zapewniać układ mild hybrid, czyli tak zwana "miękka hybryda". Auto wykorzystuje alternator zintegrowany z rozrusznikiem, 48-voltową instalację elektryczną oraz niewielką baterię. Pozwala to na sprawniejsze i płynniejsze działanie systemu start/stop (silnik gaśnie już poniżej 22 km/h), a także na żeglowanie z wyłączonym silnikiem (przy prędkościach 55-160 km/h). Efektem ma być zużycie paliwa w ruchu miejskim na poziomie 9,2 l/100 km. W praktyce jest to jednak raczej 13-14 l/100 km. Zależy to oczywiście w pewnym stopniu od stylu jazdy, ale nie zakładamy, ze ktoś kupuje auto rozpędzające się w 5,1 s do 100 km/h po to, aby co najwyżej muskać pedał gazu.

Szczególnie, że Audi A6 nie należy do tanich samochodów. Testowana odmiana 55 TFSI to wydatek przynajmniej 303 900 zł, a liczne opcje obecne na pokładzie sprawiły, że egzemplarz ten kosztował ponad pół miliona złotych. Druga zła wiadomość jest taka, że obecnie wersja ta nie jest dostępna w sprzedaży. Audi wciąż czeka na uzyskanie dla niej homologacji zgodnej z nową normą emisji spalin WLTP, co nastąpi prawdopodobnie dopiero po nowym roku. Obecnie do wyboru mamy jedynie dwa diesle - 40 TDI (204 KM, 209 500 zł) oraz 50 TDI quattro (286 KM, 300 200 zł).

Kupując samochód klasy wyższej nie sposób źle trafić i dużo zależy tak naprawdę od własnych preferencji i upodobań. Nie będziemy więc rozstrzygać, czy nowe Audi A6 jest lepsze od BMW serii 5 oraz Mercedesa klasy E. Z pewnością wyróżnia się natomiast bardzo dynamicznym silnikiem, dopracowanym układem jezdnym i bardzo wysoką jakością wykonania. Jego zdominowane przez ekrany wnętrze również jest wartym odnotowania wyróżnikiem, choć w tej kwestii uważamy, że każdy powinien sam ocenić na ile jest to dobre dla niego i wygodne rozwiązanie.

Michał Domański


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama