W gamie Stelvio znajdziemy zarówno mającą nieco tylko ostrzejszy charakter wersję Veloce, jak i prawdziwie sportową Quadrifoglio. Mimo to, w Alfa Romeo postanowiono stworzyć jeszcze jedną odmianę, zajmującą miejsce między nimi.
Największym wyróżnikiem Stelvio Estrema jest pochodzące z Quadrifoglio adaptacyjne zawieszenie. Odmiana ta wyposażona jest także w mechaniczny samoblokujący mechanizm różnicowy, który obecny jest jednak także w Veloce. Do standardu należą także 21-calowe felgi.
Zmian w teorii nie tak dużo, ale sportowy charakter Stelvio Estrema czuć już od pierwszych metrów. Auto od razu sprawia wrażenie zwartego a układ kierowniczy jest zaskakująco wręcz bezpośredni i czuły, błyskawicznie przenosząc na koła każdy nasz ruch. Również mechanizm różnicowy zdaje się pracować zupełnie jak w wersji Quadrifoglio, często blokując się, co czasami zauważalne jest nawet podczas manewrowania na parkingu.
Aby poczuć pełnię możliwości Stelvio Estrema, trzeba zabrać tego włoskiego SUVa na krętą drogę, gdzie naprawdę pokazuje, co potrafi. Prowadząc go zupełnie nie mamy wrażenia, że siedzimy za kierownicą SUVa, co po części jest zasługą bardzo niskiej masy własnej - 1660 kg to o ponad 200 kg mniej od BMW X3 czy też Porsche Macana z porównywalnymi silnikami. W zakrętach Stelvio przechyla się w bardzo niewielkim stopniu, zaś podczas naprawdę szybkiej jazdy przypomina nam, że platforma Giorgio, na której powstało, jest z założenia tylnonapędowa i czuć to nawet w wersjach z 4x4.
Tak jak napisaliśmy wcześniej, w dawnych autach sportowych moc nie była priorytetem. Tak można tłumaczyć fakt, że zastosowano niezmienioną, 2-litrową jednostkę o mocy 280 KM. Wydaje się to niedużo jak na SUVa o sportowym charakterze, ale ponieważ Stelvio jest tak lekkie, przyspiesza do 100 km/h w 5,7 s. Zauważalnie szybciej od wspomnianych konkurentów z 4-cylindrowymi jednostkami.
Świetne osiągi i żywiołowe reakcje na mocniejsze dodanie gazu sprawiają, że trudno jest oszczędnie jeździć SUVem Alfy Romeo. Zużycie paliwa w mieście na poziomie 15 l/100 km nie powinno więc dziwić.
Włosi nie pokusili się o wyraźne odróżnienie Stelvio Estrema od Veloce. Czarne oznaczenia oraz elementy znamy już właśnie z tej drugiej wersji. Dopiero bliższa inspekcja pozwala zauważyć, że obudowy lusterek oraz scudetto wykończone są włóknem węglowym.
Z karbonu wykonano także listwy ozdobne we wnętrzu, którego spora część pokryta jest czarną skórą z czerwonymi przeszyciami. Do standardu należą, częściowo pokryte alcantarą, sportowe fotele z bardzo wysokimi, regulowanymi boczkami, zapewniającymi wysoki komfort i wspaniałe wręcz podparcie. Są one jednak takie same jak w Veloce.
Nie ma co do tego wątpliwości, że Stelvio Estrema jest naprawdę wyjątkowym SUVem, ale można odnieść wrażenie, że zabrakło w niej paru elementów, aby bardziej odróżniała się na tle Veloce.
Choćby wizualnie - Veloce ma swój pakiet stylistyczny, który wyróżnia ją na tle innych wersji i taki sam ma Estrema. Karbonowe wykończenie wnętrza zaczerpnięto z Quadrifoglio, ale chętnie widzielibyśmy tu także, jako opcję, fotele Sparco z karbonu, dostępne w topowej odmianie.
Wspomnieliśmy, że Estrema jest bardzo dynamiczna ale szkoda, że nie pokuszono się o dodanie jej niewielkiego zastrzyku mocy dla podkreślenia jej wyjątkowości. To jednak nie jest szczególnym problemem - rozczarowuje za to brzmienie wydechu. Już Veloce przydałaby się bardziej rasowe dźwięki, a wsiadając do odmiany jeszcze od niej ostrzejszej, automatycznie oczekujemy jakiejś soczystej ścieżki dźwiękowej. Szczególnie, że Włosi nie raz udowadniali, że potrafią sprawić, żeby nawet niewielkie jednostki brzmiały mocarnie.
Szkoda też, że nie przejęto z Quadrifoglio trybu Race, ponieważ pozostałe odmiany Stelvio nie pozwalają na dezaktywację kontroli trakcji. Mówimy o tym nie tylko w kontekście wybrania się na tor, ale również jazdy zimą, kiedy czasem elektronika utrudnia nam na przykład wyjechanie z zaspy lub pod stromy podjazd. Chętnie widzielibyśmy tu także układ hamulcowy z Quadrifoglio - ten zastosowany jest skuteczny, ale identyczny jak w pozostałych wersjach. Ponadto 330-milimetrowe tarcze z przodu nie wyglądają najlepiej przy 21-calowych felgach.
Za zakupem Stelvio Estremy przemawia naprawdę wiele argumentów, ale szkoda trochę, że Włosi nie zdecydowali się na dalej posunięte zmiany. Zrobienie z tej odmiany Quadrifoglio ze słabszym silnikiem wszak nie zaszkodziłoby topowej wersji, a pozwoliłoby bardziej odróżnić od również świetnego Veloce. Brakuje przede wszystkim soczystego brzmienia wydechu i chętnie widzielibyśmy też dodatkowy tryb jazdy (mógłby nazywać się "Estrema"), dzięki czemu również na prostej mielibyśmy bardziej sportowe wrażenia z jazdy niż Veloce.
Nie ma jednak co ukrywać, że Estrema jest bardziej sportowa od Veloce i bardziej od niej wyjątkowa. Więc to już wystarcza za argument, żeby właśnie nią się zainteresować. Za Stelvio Estrema zapłacimy 315 tys. zł, natomiast testowana odmiana, wyposażona we wszystkie dostępne dodatki, kosztowała 334 tys. zł.
***