Tajemnice Jelcza
Ostatnio przez moich znajomych dowiedziałem się co dzieje się w Jelczańskich Zakładach Samochodowych. Mimo, iż od jakiegoś czasu zarzucono produkcję samochodów ciężarowych, skupiając się wyłącznie na autobusach, prace konstruktorskie trwały. Dzięki uprzejmości kilku znajomych, oczywiście bez wiedzy ich przełożonych mogłem króciutko obejrzeć prototyp mającego nie długo wejść na rynek ciągnika siodłowego. Przy mocno rosnącym transporcie kołowym Jelcz widzi dla siebie miejsce na krajowym rynku. Co prawda konstruktorom marzą się rynki Afryki i Azji, ale wszystko będzie zależeć od jakości wyrobu i nakładów na serwis, a apetyty są duże.
Nowy pojazd ma bardzo ciekawy kształt i naprawdę robi wrażenie, dodać trzeba, że prototyp pomalowano w bardzo atrakcyjny sposób i starannie dobrano naczepę. Najciekawszym elementem jest silnik pojazdu, po wielu latach doświadczeń udało się wykonać podobno niezawodną jednostkę o 8 cylindrach w układzie V przy 14 litrach pojemności skokowej i mocy 460 KM silnik zadowala się 33 litami paliwa, spełniając ekologiczne wymogi EURO-3. Jelcz ma dawać gwarancję na 5 lat lub 500.000 kilometrów przebiegu.
Następnym nowym elementem jest 16-stopniowa sekwencyjna skrzynia biegów skonstruowana przy współpracy ostatnio bezrobotnych inżynierów z radomskiego Łucznika. Całkowicie pneumatyczne zawieszenie z elementami hydrauliki przypomina w działaniu zawieszenie Citroena C5, zapewniając komfort niespotykany w tego rodzaju samochodzie. Niestety do wnętrza nie miałem dostępu, co jest zrozumiałe przed premierą pojazdu, która ma przypaść na najbliższe targi samochodowe w Poznaniu. Krzysztof Dąbrowski
(Tekst prima aprilisowy)