Opony bez powietrza, nadwozie bez szyb, radio bez wyświetlacza – oto Dacia Manifesto
Dacia mówi wprost – Manifesto to laboratorium pomysłów, z których część zostanie przeniesiona do modeli produkcyjnych. Oby nie te, których obecność najbardziej podkreśla.
"Manifesto Concept to kolejny etap realizacji wyjątkowej wizji marki, która zakłada tworzenie samochodów przyjaznych dla środowiska oraz przystępnych cenowo, wyróżniających się solidnością, wytrzymałością i efektowną stylistyką." Tym stwierdzeniem zaczyna się komunikat prasowy prezentujący najnowszy koncepcyjny model rumuńskiej marki, który wygląda tak:
Przyjazność dla środowiska zakłada minimalny ślad węglowy. A w ograniczaniu śladu węglowego pomóc ma m.in. lekka konstrukcja i wykorzystanie w niej materiałów z recyklingu. To oznacza, że najważniejsze części nadwozia pojazdu wykonano z recyklingowanych tworzyw sztucznych. Jak, nie przymierzając, w Trabancie, albo - bardziej współcześnie - Citroenie Ami. Jeśli nowe Dacie miałyby być konstruowane i wyciszone na wzór rozwiązań z tego taniego jeździdełka z Francji - nie ma powodów do zachwytu.
W kabinie Manifesto pojawiły się naturalne materiały, takie jak korek, którym pokryto deskę rozdzielczą. To akurat brzmi super. Korek nie chłonie wilgoci, więc będzie łatwy w czyszczeniu - podobnie jak całe wnętrze, które, jak zapowiada producent, można myć po prostu z wykorzystaniem węża ogrodowego.
Koncepcyjna Dacia stoi na koncepcyjnych oponach – bez konieczności pompowania. Producenci opon pracują nad nimi od lat i nie wygląda, żeby byli blisko wprowadzeni ich do sprzedaży. Wysoka masa własna, trudności z odprowadzaniem ciepła, czy stworzeniem trwałej mieszanki, to podstawowe problemy, które sprawiają, że o oponach bez powietrza mówi się co najwyżej w kontekście powolnych maszyn rolniczych lub budowlanych. A wypadałoby, żeby Dacia była od nich szybsza.
W Manifesto nic nie oddziela pasażerów od otoczenia. W ramach dostarczenia „maksymalnie autentycznych doświadczeń za kierownicą”, poskąpiono jej szyb, a nawet drzwi. I o ile to brzmi świetnie w przypadku samochodu koncepcyjnego, który ma po prostu stać i ładnie wyglądać, o tyle w prawdziwym oznaczałoby wieczny wiatr we włosach, pył, kurz i maseczkę z owadów. Przyjmijmy, że ten element można wykluczyć z listy pomysłów, które mają trafić do aut produkcyjnych.
Dacia w kabinie Manifesto nie przewidziała żadnego ekranu systemu multimedialnego. Mówi za to o koncepcji Bring-Your-Own-Device. Przychodzisz ze swoim smartfonem, podłączasz go do auta i to on stanowi źródło rozrywki. To pomysł, który rumuński producent już wykorzystuje w swoich najnowszych modelach. Według części użytkowników to strzał w dziesiątkę - przynajmniej nie muszą się zastanawiać gdzie w czasie jazdy podziać smartfona. Inni mówią, że przy obecnych cenach elektroniki użytkowej to przejaw przesadnej oszczędności, który zmusza kierowcę do zabierania ze sobą smartfona.
Mowa o dodatkowym akumulatorze, który ma służyć jako źródło energii dla urządzeń wykorzystywanych podczas spędzania czasu na świeżym powietrzu. Według zdjęć prasowych ma on 2250 Wh pojemności, można go wyjąć z auta i wykorzystać np. na pikniku. Co dziwne, żeby go naładować, trzeba go podpiąć do domowego gniazdka - nie jest połączony z układem napędowym pojazdu, o którym zresztą Dacia nie mówi ani słowa.
To nie jest zapowiedź nowego modelu ani podpowiedź, jak mogą wyglądać kolejne samochody rumuńskiej marki. I może to nawet dobrze, bo przedstawione wyżej koncepcje zahaczają o futurystkę. Poza wspomnianym własnym urządzeniem w miejsce stacji multimedialnej, praktycznie wygląda jeszcze jedno - YouClip, czyli nowy, prosty system mocowania różnych podręcznych akcesoriów. I to właśnie jego zobaczymy w przyszłych modelach najszybciej. Nic nie wskazuje na to, że kolejne Dacie będą miały plastikowe nadwozia, albo że będzie brakowało im szyb. I bardzo dobrze.
***