Nowy Hyundai Kona jest już w Polsce. Rzuciłem okiem na kolejnego bestsellera
Hyundai Kona drugiej generacji został oficjalnie zaprezentowany w Polsce. Na premierowym pokazie obejrzałem z bliska trzy popularne warianty i wybrałem swojego faworyta. Szykuje się kolejny bestseller? Bez dwóch zdań, jednak poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, bowiem pierwszej generacji zaufało 1,5 mln klientów.
Jeszcze większy, bardziej futurystyczny oraz ciągle dostępny w wielu wersjach i z szeroką gamą jednostek. Koreańczycy wylewali z siebie siódme poty, żeby druga odsłona miejskiego SUV-a udźwignęła ciężar swojego poprzednika. Czy to się uda? Zadanie nie będzie łatwe, ale nowy Hyundai Kona ma wiele mocnych argumentów.
W projektowaniu futurystycznych brył projektanci z Seulu nie mają sobie równych. Wąskie i szerokie LED-owe listwy optycznie poszerzają auto, dodają powagi i oczywiście świetnie wyglądają. Nowa Kona jest większa i na większą wygląda, co podkreślają charakterystycznie wyrzeźbione powierzchnie (jak w modelu Tucson), mocno nakreślone nadkola i listwy świetlne nachodzące na tylne błotniki.
Jeżeli odbieracie wrażenie, że wygląda jak elektryk, to nie zwariowaliście. Przy rysowaniu kompaktowej nowości, Koreańczycy mocno inspirowali się elektrycznymi modelami z rodziny IONIQ. Jak przyznaje producent, najpierw zaprojektowano wersję elektryczną (dostępna jesienią 2023 roku), a dopiero później zabrano się za warianty spalinowe.
Nowy Hyundai Kona rośnie w oczach i na papierze. Tak musiało się stać, gdyż po wprowadzeniu modelu Bayon, większą propozycją był dopiero Tucson. Druga generacja Kony jest więc względem poprzednika dłuższa o 150 mm (4350 mm), szersza o 25 mm i ma większy o 60 mm rozstaw osi.
W efekcie oferuje więcej miejsca w na nogi (+77 mm) i nad głowami (+11 mm). Producent podkreśla, że na tę chwile nowa Kona oferuje najwięcej przestrzeni w swoim segmencie. Sprawdziłem i potwierdzam - w nowym crossoverze jest zdecydowanie wygodniej, niż w schodzącym modelu. Wysokie osoby nie powinny już narzekać na brak miejsca w drugim rzędzie.
Gdyby związano mi oczy i posadzono w Konie, chwile by mi zajęło, zanim bym się zorientował, że nie siedzę w nowym IONIQ-u. Powodem jest oczywiście olbrzymie podobieństwo do elektrycznych modeli.
Za kierownicą mamy dwa duże tablety, pod drugim całe mnóstwo fizycznych przycisków i przełączników (to lubimy), a pomiędzy fotelami szeroki tunel z selektorem trybów jazdy, półką na smartfona i sporo przestrzeni na szpargały. Gdzie podział się lewarek skrzyni biegów? Dokładnie tam, gdzie w modelach elektrycznych - jest wkomponowany w kolumnę kierownicy.
Nowy Hyundai Kona jest dostępny z klasycznymi jednostkami benzynowymi i w odmianie hybrydowej (HEV). Podstawowym silnikiem jest motor 1.0 T-GDI o mocy 120 KM, połączony z 6-biegowym manualem, która przekazuje moment obrotowy na przednią oś. Ceny bazowej wersji “Smart" startują od 109 900 zł. Za dopłatą 10 500 zł, możemy zamienić ręczną przekładnie na 7-biegowy automat
Druga opcją jest jednostka 1.6 T-GDI o mocy 198 KM, również domyślnie wyposażona w 6-biegowy manual i napęd na jedną oś. Ceny mocniejszej odmiany w wersji “Executive" zaczynają się od 129 400 zł lub od 139 400 zł z automatem. Mocniejszy motor występuje też z napędem 4WD, jednak za tę przyjemność, już w dobrze wyposażonej wersji “Platinum", zapłacimy co najmniej 166 900 zł.
Hybrydowa odmiana z silnikiem 1.6 GDI o mocy 140 KM, startuje w wersji “Smart" od 133 400 zł. Niezależnie jednak od wybranej wersji wyposażenia, silnik współpracuje z 6-biegową skrzynią automatyczną. Samochody można już zamawiać w salonach. W pełni elektryczna odmiana zadebiutuje jesienią 2023 roku.