Nowe wcielenie themy. Film

Kto dwie dekady temu chciał podróżować jak minister, kupował sobie lancię thema. Te produkowane w latach 1984-1994 włoskie limuzyny były służbowymi pojazdami najważniejszych urzędników państwowych z okresu pierwszych rządów III RP.

Poruszanie się nimi zwykłemu śmiertelnikowi dodawało prestiżu i miało jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę: policjanci często rezygnowali z zatrzymywania takiego auta do kontroli. Licho wie, kto mógł siedzieć w środku... Po co ryzykować i ściągać sobie na głowę kłopoty...

W ubiegłym roku lancia thema wróciła na europejskie drogi w nowym wcieleniu. Właśnie mieliśmy okazję przetestować taki samochód.

Pierwsze wrażenie

Zaraz, zaraz... Czy my się przypadkiem już gdzieś nie spotkaliśmy? Ależ oczywiście! To przecież dobrze znany chrysler 300 C. Odświeżony, z licznymi zmianami technicznymi, ale przyobleczony w nadwozie o charakterystycznej, masywnej sylwetce. Kanciaste kształty, ogromne, 20-calowe koła z efektownymi alufelgami, chromowane obudowy lusterek i takież klamki drzwi, potężny grill, 5 metrów długości... Kawał fury w amerykańskim stylu. Włóż czarny garnitur i ciemne okulary, a poczujesz się jak agent Secret Service.

Reklama

Fiat freemont, lancia voyager, dodge dart, czyli zaoceaniczna wersja alfy romeo giulietty, no i lancia thema vel chrysler 300 C. Trzeba przyznać, że mariaż Fiata z Chryslerem nabiera coraz konkretniejszych kształtów. I dotyczy to nie tylko "wymiany" modeli aut czy zacieśniających się związków kapitałowych (niedawno koncern z Turynu objął kolejny pakiet udziałów w swoim amerykańskim partnerze i jest już jego właścicielem w 58,5 procentach), ale także technologii i organizacji produkcji. Zakłady Brampton (Ontario, Kanada), w których powstaje "lanciochrysler", zostały gruntownie zmodernizowane zgodnie z wymogami Fiata i ideą WCM (World Class Manufacturing). Wprowadzone zmiany mają przyczynić się do poprawy jakości wyrobów przy jednoczesnej obniżce kosztów. Nowy samochód został bardzo starannie sprawdzony, przemierzając podczas jazd próbnych dystans o połowę dłuższy niż wcześniej produkowane modele Chryslera.

Tak, to nie pomyłka. Amerykanie i Kanadyjczycy mogą się dzisiaj uczyć produkcji samochodów od Włochów. I co ważniejsze - uczą się!

Wsiadamy

Wnętrze przekazanej nam do użytku lancii thema tchnęło luksusem, i to w zdecydowanie europejskim, nie amerykańskim wydaniu. Kremowo-czekoladowa kolorystyka. Tapicerka foteli z mięciutkiej, perforowanej jasnej skóry. Skórzane pokrycie tablicy przyrządów. Wstawki z drewna orzechowego, które, zgodnie z poetyką języka specjalistów od PR Lancii, "reprezentuje esencję stuletniej filozofii estetyki". Metalizowane detale. Idealnie równe przeszycia. Doskonałe spasowanie całości.

Centralne miejsce na środkowej konsoli zajmuje gigantyczny (przekątna 8,4 cala!) ekran dotykowy, poprzez który samochód kontaktuje się z kierowcą, a kierowca steruje poszczególnymi systemami informacji (nawigacja), rozrywki (audio) i komfortu (np. klimatyzacja). Nad ekranem umieszczono stylowy, "analogowy" zegar z logo marki. Czytelne wskaźniki i przyrządy rozsiewają elegancką, przyjemną dla oka, błękitną poświatę. Bajka!

Nie trzeba dodawać, że lancia thema jest wyposażona we wszelkie udogodnienia, służące bezpieczeństwu podróżnych, jak i ich wygodzie, by nie rzec - rozpieszczaniu.

Komplet poduszek powietrznych, zastęp różnego rodzaju elektronicznych asystentów, korygujących ewentualne błędy kierowcy czy wspomagających go w trudnych warunkach drogowo-pogodowych. Czujniki parkowania, aktywny radarowy tempomat, kamera cofania przekazująca na centralny ekran obraz zza pojazdu (również w nocy - kolorowy!), monitoring tzw. martwego pola widzenia z sygnalizacją dźwiękową i świetlną (w bocznych lusterkach), świetne wycieraczki oczyszczające niemal całą przednią szybę, ksenonowe reflektory z optymalizującą oświetlenie automatyką reakcji na jasność otoczenia. Obszerne, podgrzewane, wentylowane fotele, ustawiane elektrycznie we wszelkich możliwych kierunkach. Podgrzewany wieniec kierownicy, której położenie można regulować, a jakże, elektrycznie, specjalnym przyciskiem. System audio, który w opcji (dopłata w wysokości 7000 zł) może mieć 506 watów mocy i aż 19 głośników. Dwa pojemniki na napoje o średnicy dopasowującej się do rozmiarów kubków czy puszek. Podgrzewane lub odwrotnie - chłodzone. Każdy niezależnie. Lubisz ciepłą colę, a twoja współpasażerka mocno oziębioną? No problem...

Praktyczny, trójkomorowy schowek przed siedzeniem pasażera. Drugi, ukryty w wygodnym podłokietniku. Obszerny, funkcjonalny bagażnik. Wymieniać można by długo...

Instrukcja obsługi lancii thema to książka, licząca, bagatela... 330 stron. I trzeba przyznać, że niekiedy trzeba do niej zajrzeć. Przyciski z prawej strony kierownicy sterują tempomatem, a z lewej telefonem i komputerem pokładowym. Ale jak, u licha, podgłośnić lub ściszyć radio? Aha, przyciskiem umieszczonym na odwrotnej, niewidocznej części wieńca. Przyzwyczajenia wymaga obsługa wycieraczek - na modłę amerykańską pokrętłem w dźwigni z lewej strony kierownicy. Dźwignią z prawej strony posługiwać się nie można, bo jej tam po prostu nie ma. Hamulec ręczny włącza się... nogą, specjalnym pedałem. Drzwi lancii otwierają się baaardzo szeeeroooko, co można by uznać za zaletę, gdyby nie to, że aby je zamknąć z wnętrza kabiny, trzeba dysponować rękami o dwumetrowym zasięgu.

Wszystko to jednak drobiazgi, drobne skazy na kryształowym wizerunku nowej themy.

Jedziemy

Duży rozstaw osi - 3052 mm - sprawia, że kabina lancii jest bardzo przestrzenna. Miejsca nie brakuje również na tylnej kanapie. "Test dryblasa" nie wypada jednak mimo wszystko najlepiej. Gdy za rosłym kierowcą zechce usiąść równie pokaźnych rozmiarów pasażer, będzie miał, niestety, ciasno.

"Nasza" lancia była wyposażona w napędzający tylne koła sześciocylindrowy, turbodoładowany silnik diesla (Multijet), włoskiej produkcji, o pojemności 2987 ccm, mocy maksymalnej 239 KM (przy 4000 obr./min) i ogromnym momencie obrotowym 550 Nm, osiąganym między 1800 a 2800 obr./min. Taka jednostka zapewnia ważącemu dwie tony pojazdowi bardziej niż zadowalającą dynamikę. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/godz. w ciągu 7,8 sekundy, maksymalnie do 230 km/godz.

Nic nie można zarzucić również pięciostopniowemu automatowi (z silnikiem benzynowym współpracuje skrzynia ośmiobiegowa), hamulcom i układowi kierowniczemu. Samochód prowadzi się pewnie. Także na ostrych zakrętach. Zawieszenie, zarówno z przodu, jak i z tyłu wielowahaczowe, jest zestrojone dość miękko. Nie ma jednak absolutnie mowy o typowym dla niektórych amerykańskich limuzyn przyprawiającym o mdłości bujaniu. Lancia gładko przemyka po wybojach, choć żeby w ogóle zapomnieć o dziurach na naszych ulicach należałoby chyba przesiąść się do poduszkowca.

Dzięki bardzo dobremu wygłuszeniu kabiny, do wnętrza auta nie przenikają prawie żadne odgłosy z zewnątrz. To kolejny duży plus themy.

Zużycie paliwa? Producent obiecuje, że lancia z trzylitrowym, mocnym dieslem spali średnio nie więcej niż 7,1 litra na 100 km. Komputer w naszym egzemplarzu pokazał średnio 11,4 l, a podczas dynamicznie pokonywanej trasy - 8,3 l. Różnica dość szokująca, ale wynik w wymiarze bezwzględnym - jak na taki pojazd - jest całkiem akceptowalny.

Kupujemy

Chrysler 300 w USA kosztuje ok. 29 000 dolarów. Bardzo bogato wyposażony 300 C - 10 tysięcy dolarów więcej. Według polskiego, oficjalnego cennika z listopada 2011 r. za bliźniaczą lancię thema V6 3.6 l w wersji Gold (benzyna) trzeba zapłacić ok. 183 000 zł. Za pojazd w najwyższej wersji Executive z dieslem V.6 3.0 l 239 KM - 222 600 zł. Lista wyposażenia dla tej odmiany jest bardzo krótka i obejmuje, oprócz wspomnianego systemu audio (w standardzie jest nieco gorszy): lakier metaliczny lub specjalny (4 000 - 5 000 zł), panoramiczne okno dachowe (7 500 zł) oraz... dojazdowe koło zapasowe. Za 200 zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lancia Thema
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy