Ford Bronco. Powrót legendy

Po blisko ćwierć wieku na rynek wraca ikona amerykańskiej motoryzacji - Ford Bronco. Nowa generacja legendarnego suva pojawi się w amerykańskich salonach wiosną przyszłego roku.

Bronco ma za oceanem status pojazdu kultowego. Wielu Amerykanów traktuje ten model jako prekursora współczesnych suvów. Debiutujący w 1965 roku pojazd miał być alternatywą dla modeli oferowanych wówczas przez Jeepa. Obecne VI już wcielenie Bronco powraca na rynek po blisko 25 latach nieobecności. Ostatnie egzemplarze piątej serii trafiły do nabywców w 1996 roku.

Podobnie, jak w przypadku pierwszej generacji, nowe Bronco traktować można jako bardziej cywilizowaną alternatywę dla Jeepa Wranglera. Nowe wcielenie oferowane będzie w dwóch wersjach nadwoziowych: dwu i czterodrzwiowej. Pierwsza standardowo oferowana będzie ze zdejmowanym dachem typu hardtop. W drugiej otrzymamy miękki zdejmowany dach bądź - za dopłatą - sztywny dach. Oprócz tego - wzorem Range Rovera - w cennikach pojawi się też spokrewniony (przynajmniej stylistycznie) SUV - Bronco Sport bazujący na przednionapędowej platformie.

Reklama

Styliści postawili na modułową budowę. W kabinie znajdziemy m.in. - zamontowaną na podszybiu - półkę, służącą do montażu różnych urządzeń mobilnych. Kierowca nie musi więc przyczepiać uchwytów od nawigacji czy kamery sportowej bezpośrednio do przedniej szyby. Nie ma też większych problemów z demontażem drzwi czy elementów dachu.

Jak przystało na auto o terenowym charakterze nowy Bronco (2 i 4d) bazuje na solidnej ramie stalowej. W tylnym zawieszeniu znajdziemy klasyczny sztywny most zawieszony na wahaczach wleczonych i sprężynach śrubowych. Z przodu pracuje w pełni niezależne zawieszenie i mechanizm różnicowy Dana AdvanTEK. Z tyłu mamy oś Dyna 44 AdvanTEK. Opcjonalnie każda z osi może być wyposażona w blokadę mechanizmu różnicowego. Lista dodatków obejmuje też m.in. amortyzatory Bilnstein o wydłużonym skoku czy aktywne stabilizatory z możliwością rozłączenia w terenie.

Prześwit dwudrzwiowej odmiany to aż 294 mm. Podstawowy model legitymuje się kątem natarcia 35,5 stopnia, kątem zejścia 29,8 stopnia i kątem rampowym 21,1 stopnia. Po założeniu opcjonalnych 35-calowych kół wartości to odpowiednio: kąt natarcia - 43,2 stopnia, kąt zejścia - 37,2 stopnia i kąt rampowy - 29,0 stopnia. Ford chwali się również głębokością brodzenia wynoszącą aż 33,5 cala czyli 851 mm.

Podstawowa odmiana napędzana będzie czterocylindrowym, benzynowym silnikiem 2,3 l Ecoboost generującym 270 KM i 420 Nm. Co ciekawe - w bazowej konfiguracji auto występować ma z ręczną, siedmiostopniową (!) skrzynia biegów Getrag z wbudowanym "reduktorem" (specjalny bieg pełzający z przełożeniem 2.72:1). Jako opcja oferowany będzie 10-biegowy automat. 

W cennikach pojawi się też odmiana 2,7 l V6 Ecoboost o mocy 310 KM i maksymalnym momencie obrotowym 542 Nm oferowana wyłącznie ze skrzynią automatyczną. W tym przypadku opcjonalnie można też zamówić wersję z typową przekładnia redukcyjną (3.06:1) i sterowaną elektronicznie skrzynią rozdzielczą. Już standardowa odmiana oferowana jest na 30-calowych kołach. Bogatsze wersje dostają koła w rozmiarze 32-cali. Opcja to 35 cali.

Ceny bazowej wersji z dwudrzwiowym nadwoziem startują od 29 995 dolarów. Najtańsza odmiana czterodrzwiowa to wydatek co najmniej 34 695 dolarów. Amerykanie mogą już składać zamówienia na nowy model. Dostawy rozpoczną się wiosną przyszłego roku.

Niestety, Ford nie planuje sprzedaży Brono w Europie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy