Miłość czy sado-maso?

Posiadanie samochodu jest dzisiaj sprawą oczywistą. Na naszych ulicach każdego dnia przybywa pojazdów.

Chociaż w Polsce mało kogo stać na auto fabrycznie nowe, niemal każdy przeciętnie zarabiający obywatel może pozwolić sobie na własne cztery kółka. W ciągu ostatnich dwudziestu lat samochód z luksusowego, nieosiągalnego dla większości dobra stał się przedmiotem codziennego użytku.

Upowszechnienie się dostępu do pojazdów cieszy zapewne każdego fana motoryzacji. O to chodziło przecież samochodowym klasykom - Fordowi czy Citroenowi. To właśnie w ich głowach zrodziła się abstrakcyjna jak na owe czasy wizja, by każdy, nawet przeciętnie zarabiający obywatel zamiast czterech końskich, nie zawsze podkutych kopyt, mógł cieszyć się własnymi czterema kółkami.

Reklama

Coraz nowsze technologie sprawiają, że pojazdy każdego roku stają się jeszcze bardziej przyjazne użytkownikowi. Wszechobecna elektronika nadzoruje poczynania kierowcy, a często nawet go wyręcza. Samochód sam dopomina się o wymianę oleju, klocków hamulcowych czy żarówek. By prowadzić auto nie jest już potrzebna żadna wiedza z zakresu mechaniki. Większość świeżo upieczonych kierowców nie potrafi nawet samodzielnie zmienić koła, gdy złapie się gumę, zawsze można przecież zadzwonić po assistance.

Dla wielu ludzi postęp techniczny to prawdziwe błogosławieństwo, na szczęście, nie brakuje też zapaleńców, którzy z większym zainteresowaniem spoglądają w stronę dawnej motoryzacji. Coraz większą popularnością cieszą się zloty pojazdów zabytkowych, na których podziwiać można pięknie odrestaurowane klasyki. Jeden z takich zlotów odbył się w miniony weekend w Bielsku-Białej, gdzie siedemdziesiąt samochodowych staruszków wzięło udział w XXXII Międzynarodowym Beskidzkim Rajdzie Pojazdów Zabytkowych, będącym IX Rundą Mistrzostw Polski. Beskidzki rajd, jako pierwszy w Polsce otrzymał licencję międzynarodową. To jednak wciąż drogie i zarezerwowane dla nielicznych hobby.

Cieszyć może natomiast fakt, że na naszych drogach coraz częściej spotkać możemy utrzymane w nienagannym stanie technicznym pojazdy, które jeszcze pięć-siedem lat temu były jedynie obiektem drwin. Wielu młodych ludzi zamiast golfa, astry czy modeno świadomie decyduje się jeździć na co dzień fiatami 125p, "Borewiczami", czy nawet trabantami i wartburgami. Chociaż wielu użytkowników współczesnych samochodów traktuje jazdę takim pojazdem jako sadomasochizm, właściciele youngtimerów zgodnie twierdzą, że z ich pojazdami łączy ich szczególne uczucie, prawdziwa motoryzacyjna miłość. Co więcej, jeżeli mamy odrobinę wiedzy z zakresu mechaniki ich utrzymanie takich samochodów okazać się może bardzo tanie. Dają również nieporównywalnie większą frajdę z jazdy, niż współczesne pojazdy. Ich kierowcy mogą pochwalić się tym, że faktycznie potrafią prowadzić samochód, a nie tylko nim jeździć.

Siedząc za kierownicą takiego auta, trzeba wykazać się nie tylko lepszym refleksem, ale też większymi umiejętnościami. To prawda, że każdy dalszy wyjazd niesie za sobą dreszczyk niepewności, ale auta z duszą mają to do siebie, że awarie wykluczające z dalszej jazdy w zasadzie nie istnieją. Przy odrobinie sprytu wszystko uda się naprawić samemu i "na poboczu".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Masa | pojazdy | auto | miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy