Mercedes jak dolar!
Mercedes ma w Polsce podobną opinię jak dolar. Są ludzie, którzy niezachwianie wierzą w potęgę amerykańskiej waluty.
Wszelkie jej załamania traktują jako chwilowe (choćby ta "chwila" trwała ćwierć wieku) i z poczuciem wyższości będą cię przekonywać, że warto mieć parę tysięcy zielonych odłożonych na naprawdę ciężkie czasy. Tak samo jest z mercedesem...
Niby stracił swoją renomę. Niby psuje się i rdzewieje. Niby zszedł na psy. Jednak wciąż nie brakuje entuzjastów, dla których świat samochodów dzieli się na mercedesy i całą resztę, przy czym owa reszta nie jest warta funta kłaków. Wystarczy poczytać komentarze na forach internetowych (zachowujemy ich oryginalną pisownię).
"Kupiłem 30-letniego Mietka 220D w ciężkim stanie większość części nie wymienionych od nowości (ale jeździł), teraz jego stan techniczny oceniam na bardzo dobry jeszcze trzeba poprawić stan wizualny i będzie to jeżdżący ideał. Jeździ się wspaniale, jak odpali to dojedzie wszędzie, jest to klasyka motoryzacji. Wszystkie inwestycje się opłacały prowadzenie tego auta to czysta przyjemność. Przeciętny śmiertelnik tego nie zrozumie."
"Jakie usterki się zdarzały? Wymiana szczotek w alternatorze, ale sam mam przejechane 1 800 000, tak tak, 1 milion 800 tysięcy km i za...la jak wściekły. Z tyłu gwiazda, z przodu gwiazda, to jest JAZDA! Tylko MERCEDES i nic innego."
"Prowadzi sie super kiedys mialem go troszke nizszego a teraz ma nowe amorki i polskie gumy do amorów i stoi za wysoko ale wchodzi w zakrety niesamowicie a to jest kombi z 3 litrowym dieslem i z automatem wiec z pozoru nie za szybkie ale jezdzi swietnie i ten komfort żadne nowe plastiki mu nie dorównuję i mówię to z pełnym przekonaniem."
"Ten 31-letni dziadek poleciał wczoraj 150 km/h- serio! I nie było z górki. Rozpędzanie trwa wieki, ale jak już się jedzie to uczucie jak z płynięcia jachtem... zrobiłem mesiem około 140 tys. km. Pojechałem do Międzyzdrojów, nie sprawdzając stanu technicznego i zrobiwszy w sumie 1300 km stwierdzam że jest to auto nie do zajechania."
Wystarczy?
Jeden ze znajomych doszedł do wniosku, że prawdziwy mężczyzna chociaż raz w życiu powinien pojeździć własnym mercedesm i, chcąc rozeznać się w rynku używanych "mietków", odwiedził fachmana, wyspecjalizowanego w sprzedaży i serwisowaniu pojazdów tej marki.
Właściciel firmy szybko zorientował się, że ma do czynienia z ignorantem.
- A czym Pan teraz jeździsz? - zapytał podejrzliwie.
- Fordem focusem - odpowiedział niepewnie przybysz.
Spec od mercedesów zaniemówił, jakby z wrażenia zabrakło mu powietrza. Potem zaczął się śmiać, podtrzymując okazały brzuch. Zawołał kolegę:
- Słuchaj, ten facet jeździ fordem!
Teraz pękali ze śmiechu już obydwaj. Gdy przestali, nieszczęsny właściciel focusa zapytał, o ofertę firmy.
- Dobra, mogę Panu sprowadzić z Niemiec mercedesa, tylko nie pytaj Pan o rocznik i przebieg. Wystarczy, że ja gwarantuję, że będzie to wóz do jazdy. DO-JAZDY, rozumiesz Pan?
- A... a co się w mercedesach psuje? - zapytał cicho kandydat na właściciela auta z gwiazdą.
- W mercedesach, szanowny panie, nic się nie psuje, tylko w sposób naturalny zużywa. O, na przykład te gałki trzeba wymieniać co milion kilometrów...
Ostatecznie znajomy mercedesa nie kupił, uznając, że mimo pięćdziesiątki na karku jeszcze do niego nie dorósł.
"Bez gwiazdy nie ma jazdy". Też tak uważacie?