Golasy i superfury

Z cenami nowych samochodów jest jak z cenami wycieczek zagranicznych - w reklamach zawsze podaje się je z adnotacją "od".

To "od" jest zwykle bardzo nęcące. Kiedy jednak przyjeżdżamy do salonu, okazuje się, że aut w cenie "od" nie ma. A jeżeli nawet są, to nie wydają się nam już tak atrakcyjne.

Nie bacząc na wcześniejsze plany zaczynamy zatem przymierzać się do kupna innej wersji reklamowanego ceną "od" pojazdu. Pomaga nam w tym sprzedawca, opowiadając, jak wiele dostaniemy za, jego zdaniem, symboliczną dopłatą.

Dopiero finalizując transakcję uświadamiamy sobie, że owa znikoma rzekomo dopłata wcale nie była tak mała. I zastanawiamy się, czy było warto...

Reklama

Przyjrzeliśmy się cenom kilku przykładowych modeli aut. Źródłem informacji były konfiguratory na oficjalnych stronach internetowych importerów, przy czym - co ważne - podstawą naszych rozważań były oferty podstawowe, nie uwzględniające okresowych promocji.

Popularnego fiata pandę można kupić za 27 990 zł. Będzie to auto z ośmiozaworowym silnikiem o pojemności 1.1 litra i mocy 54 KM. Lista opcji jest tu raczej uboga. Jeśli do wyposażenia oznaczonego jako "fresh" dorzucimy lakier metalik, radio, relingi dachowe oraz elektrycznie podnoszone i opuszczane szyby, wówczas rachunek wyniesie 32 490 zł. No, ale panda występuje też z silnikiem 1.3 Multijet 16V 70 KM i w wersji Dynamic.

Takie auto kosztuje już sporo drożej, bo 45 990 zł. Jeżeli jednak zaszalejmy i postanowimy naszą pandę wyposażyć we wszystko (lub prawie wszystko), co proponuje Fiat, czyli m.in. alufelgi, automatyczną klimatyzację, system ESP, hill holder control, czujniki parkowania, okno dachowe, nawigację, wtedy cena takiego cacka przekroczy 71 000 zł! A za takie pieniądze można kupić już całkiem przyzwoicie wyposażony kompakt...

A propos kompaktów. Zakup najtańszego pięciodrzwiowego forda focusa (1.4 Duratec 80 KM Ambiente) to wydatek 53 200 zł. Dołożenie do tego samochodu m.in. ksenonowych reflektorów, bocznych poduszek, klimatyzacji, czujników parkowania i autoalarmu winduje cenę do poziomu 70 000 zł (zauważmy, że to wciąż taniej od superpandy). Ceny focusa w takim samym nadwoziu, ale z dwulitrowym turbodieslem o mocy 136 KM i w wersji Ghia zaczynają się od 84 850 zł. Gdy zafundujemy sobie dodatkowo automatyczną klimę, szyberdach, elektrycznie regulowany fotel kierowcy, nawigację satelitarną i parę innych dodatków, zapłacimy ponad 130 000 zł.

Wyjściowa ceny skody octavii to skromne 53 700 zł. Tyle kosztuje auto w wersji 1.4 80 KM Classic. Uzupełnienie wyposażenia o aluminiowe obręcze kół, klimatyzację, okno dachowe, kurtyny, czujniki parkowania, radio ze zmieniarką CD zwiększa kwotę na fakturze do 81 000 zł. Kto wybierze octavię z silnikiem 2.0 TDI 140 KM, dwusprzęgłową skrzynią i lepszym wyposażeniem, zapłaci już 90 700 zł. To też cena "od". Po hojnym doposażeniu taki samochód kosztuje już ponad 140 000 zł, czyli więcej niż nowa toyota avensis sedan 2.2 D-CAT 150 z automatyczną skrzynią biegów, i w najbogatszej wersji Prestige (130 300 zł; inna sprawa, że po dorzuceniu do toyoty paru drobiazgów z listy akcesoriów nasz rachunek znacznie wzrośnie). Najtańszy avensis sedan - 1.6 Valvematic Luna - kosztuje 76 940 zł.

Naszą wirtualną wycieczkę zakończyliśmy w salonie BMW, przymierzając się do zakupu limuzyny serii "5". W najtańszej wersji, z dwulitrowym silnikiem o mocy 170 KM auto to kosztuje 159 400 zł, a zatem niewiele więcej niż najbardziej "wypasiona" skoda octavia. Co innego, jeśli skusimy się na kilka z długiej listy oferowanych do beemki ekstrasów. A gdy zaszalejemy i zażyczymy sobie wszystko co najlepsze, wówczas cena skoczy do ponad 280 000 zł. Opcje, kosztujące w tym przypadku łącznie około, bagatela, 125 000 zł, to oczywiście przeważnie rozmaite dodatki lub elementy wyposażenia podnoszące prestiż. Jest też jednak jedna opcja, polegająca na rezygnacji. Otóż można zrezygnować z emblematu modelu. I to, o dziwo, całkowicie za darmo!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gołaś | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy