Chevrolet Malibu po liftingu

Aby nawiązać bardziej wyrównaną walkę z japońską i amerykańską konkurencją, Chevrolet przyspieszył biologiczną odnowę Malibu.

Nowa generacja Malibu nie radziła sobie na północnoamerykańskim rynku równie dobrze, co sedany z Japonii - Toyota Camry, Honda Accord i Nissan Altima, ani nowy Ford Fusion (w Europie - Mondeo). Poza tym w klasie średniej pojawiła się nowa, atrakcyjna Mazda 6 i zaprojektowany z myślą o amerykańskich nabywcach Volkswagen Passat. 

Aby nawiązać bardziej wyrównaną walkę z konkurencją, Chevrolet odświeża zaprezentowane pod koniec 2011 roku Malibu. Co się zmieniło? Bardziej wyraziste rysy przedniego pasa nawiązują do większej Impali, tylne lampy zyskały nowe wkłady, a dzięki zmianom w architekturze foteli pasażerowie w drugim rzędzie mają o 31,7 mm więcej miejsca na nogi na wysokości kolan.

Reklama

W desce rozdzielczej pojawił się ponadto dłuższy podłokietnik, dwa pojemniki na kubki i dwa schowki na telefony komórkowe. 

W przypadki północnoamerykańskiej wersji modelu kosmetycznym zmianom poddano również paletę jednostek napędowych i konfigurację automatycznych skrzyń biegów.

Podstawowy, benzynowy silnik R4 ma teraz 2,5 zamiast 2,4 litra pojemności i generuje moc 197 KM oraz 253 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Dzięki zastosowaniu systemu start-stop zużywa średnio o 5 proc. mniej paliwa.

Turbodoładowany, 2-litrowy wariant (również 4-cylindrowy) o mocy 263 KM generuje o 14 proc. więcej maksymalnego momentu obrotowego niż dotychczas (400 Nm).

Inżynierowie GM zmodernizowali również nastawy zawieszenia oraz elektrycznie wspomagane układu kierowniczego i poprawili skuteczność hamulców. Na liście wyposażenia pojawił się układ monitorowania martwego pola.

Do Europy odnowiony Chevrolet Malibu trafi prawdopodobnie w przyszłym roku.

msob

Chevrolet Malibu 2.4 AT LTZ - TEST

magazynauto.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy