Węgierski rząd dopłaca do aut elektrycznych. A polski?
Około tysiąca elektrycznych samochodów zostało kupionych na Węgrzech w ciągu ostatnich trzech lat przy wsparciu ze strony państwa - poinformował w poniedziałek dziennik "Magyar Idoek" powołując się na wiceministra innowacji i technologii Balazsa Weingartnera.

Zakup jednego samochodu wsparto średnio sumą 1,5 mln forintów (4720 euro).
Zgodnie z warunkami zamkniętego latem 2018 roku programu osoby prywatne, firmy i samorządy mogły się ubiegać o dofinansowanie w wysokości do 21 proc. ceny samochodu elektrycznego, ale nie więcej niż 15 mln ft. Pieniądze te są nabywcom przelewane po dokonaniu zakupu na podstawie rachunków.
W październiku ogłoszono nowy program, z jeszcze atrakcyjniejszymi warunkami - nabywcy otrzymają dofinansowanie jeszcze przed zakupem, a górna granica wsparcia została podniesiona z 15 mln do 20 mln ft (z 47,2 tys. do 62,9 tys. euro).
"Magyar Hirlap" podkreśla, że rozwija się również infrastruktura dla samochodów elektrycznych. Samorządy mogą się ubiegać o wsparcie budowy stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Według dziennika do końca zeszłego roku samorządy zbudowały około 50 takich stacji.
Prezes Węgierskiego Stowarzyszenia Motoryzacji Elektrycznej Janos Ungar powiedział w połowie 2018 roku, że dzięki wysiłkom rządu na Węgrzech powstaje 600 nowych stacji ładowania pojazdów elektrycznych obok 300 już istniejących.
Jak podkreślił, naładowany samochód elektryczny może przejechać przeciętnie 200-250 km.
W lipcu rozpoczęto w fabryce Audi Hungaria w Gyoer w północno-zachodnich Węgrzech seryjną produkcję silników elektrycznych.