Szokujące dane. Świadomość nabywców żenująco niska!

Ostry zwrot w kierunku pojazdów elektrycznych sprawił, że samochody na prąd zdominowały motoryzacyjne serwisy informacyjne. Okazuje się jednak, że przeciętni obywatele wciąż wiedzą o nich zdecydowanie mniej, niż mogłoby się to wydawać. Przykład? 4 na 10 Amerykanów wierzy np., że jazda autem elektrycznym wymaga jego... regularnego tankowania!

To nie żart. Takie dane płyną z wyników badań, jakie na zlecenie Forda przeprowadzono wśród kierowców na największych motoryzacyjnych rynkach świata: w Chinach, Europie i Stanach Zjednoczonych. Wnioski śmiało uznać można za przytłaczające. Poziom wiedzy dotyczący elektromobilności wśród przeciętych obywateli jest - łagodnie rzecz ujmując - dramatycznie niski.

Dowody? Aż 90 proc. ankietowanych (biorąc pod uwagę wszystkie rynki objęte badaniem!) zadeklarowało, że nie wierzy w rewelacyjne osiągi samochodów elektrycznych. Wśród opinii publicznej wciąż pokutuje wyobrażenie o absurdalnie ciężkich akumulatorach i mizernych osiągach elektrycznych wózków golfowych.

Reklama

Tymczasem większość z elektrycznych modeli, przynajmniej pod względem dynamiki jazdy, zostawia swoje spalinowe odpowiedniki daleko w tyle. Przecięty kierowca często nie rozróżnia takich pojęć, jak moc czy moment obrotowy, więc fakt, że auta z silnikami elektrycznymi dysponują jego pełną wartością już od najniższych obrotów niewiele mu mówi. Dość przypomnieć, że np. Tesla model S, czyli samochód pokroju Audi A6, BMW serii 5 czy Mercedesa klasy E, już w podstawowej wersji przyspiesza do 100 km/h w czasie poniżej 6 sekund! Jej topowe odmiany osiągają setkę w mniej niż 3 s. i rozpędzają się do prędkości maksymalnej 250 km/h.

Wynika z tego również inna ciekawa statystyka. Aż 68 Europejczyków i 67 proc. Amerykanów twierdzi np., że elektryczne samochody nie mogą być wykorzystywane w roli holowników dla przyczep. Twierdzenie śmiało uznać można za absurdalne, bowiem - właśnie z uwagi na wartości momentu obrotowego i masę - auta z silnikami elektrycznymi wywiązują się z takiej roli lepiej niż znakomicie.

Blisko 80 proc. Amerykanów zadeklarowało również, że nie wybiorą samochodu z napędem elektrycznym z obawy przed zmiennymi warunkami pogodowymi. Wbrew pozorom nie chodzi wcale o spadek sprawności baterii w niskich temperaturach lecz... napęd 4x4. Dowód? Aż 65 proc. nabywców suvów w ogóle nie bierze pod uwagę zakupu pojazdu elektrycznego. Tymczasem elektryczne auta z napędem na obie osie często radzą sobie z trudnymi warunkami lepiej niż ich spalinowe odpowiedniki. Odpowiedzią po raz kolejny jest dostępny od najniższych obrotów wysoki moment obrotowy, do uzyskania którego klasyczne terenówki wykorzystywać muszą przekładnię redukcyjną.

Najdziwniejsze jest jednak to, że aż 40 proc. Amerykanów jest święcie przekonanych, że samochody elektryczne muszą być tankowane na klasycznych stacjach benzynowych. Takie zjawisko łatwo jednak wyjaśnić. Kierowcy wrzucają bowiem do jednego worka auta stricte bateryjne i - ładowane z gniazdka - hybrydy typu plug-in.



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama