Polski samochód elektryczny. Polska zmarnuje miliardy

Polska musi się spieszyć z realizacją swoich programów, bo na rynku elektromobilności robi się coraz ciaśniej. Volkswagen już zabezpieczył sobie dostawę litu do ogniw bateryjnych, Skoda zaś uruchamia największy w swojej historii program produkcyjny - czytamy w najnowszym wydaniu dziennika "Gazeta Polska Codziennie".

Jak napisano w artykule, Polska stawia na elektromobilność, ale przecież nie tylko ona. Polski plan zakłada, że na przełomie 2022 i 2023 r. ruszymy z masową produkcją polskich samochodów elektrycznych. Początkowo z taśm ma zjechać 100 tys. e-aut rocznie, a docelowa produkcja ma wynieść 200 tys. samochodów w kilku segmentach. Na budowę pańtwowej fabryki przeznaczymy 2 mld zł, ale zanim wyprodukujemy pierwsze elektryki, musimy jeszcze rozwiązać kilka problemów.

Skąd weźmiemy dostawców podzespołów do produkcji aut elektrycznych, a także baterii - najkosztowniejszego elementu samochodu elektrycznego? Niemiecki koncern Volkswagen AG podpisał właśnie z Chińczykami 10-letnią umowę na dostawy litu przeznaczonego do ogniw bateryjnych. Jak argumentuje członek zarządu Stefan Sommer, w nadchodzących latach nastąpi znaczny wzrost zapotrzebowania na surowce dla ogniw bateryjnych - czytamy.

Reklama

Według prognoz popyt na lit do 2023 r. zwiększy się ponaddwukrotnie. Długoterminowe umowy, takie jak zawarta z chińską firmą Ganfeng Lithium, mają zatem kluczowe znacznie dla powodzenia ofensywy firmy w dziedzinie elektromobilności. Oprócz porozumienia na dostawy litu firmy mają też współpracować w zakresie recyklingu oraz rozwoju ogniw ze stałym elektrolitem - napisano.

Jeśli polska fabryka faktycznie powstanie będzie światowym kuriozum. Na całym świecie produkcją samochodów zajmują się prywatne przedsiębiorstwa, a państwowe firmy samochodowe poupadały wraz z upadkiem komunizmu.

Inna sprawa, że rynek aut elektrycznych już jest pełny graczy, a wśród znajdują się światowi giganci, jak BMW, Nissan, Volkswagen, Renault czy Tesla (więcej na ten temat - w ramce). Wejść na niego nowej marce bez doświadczenia może być niezwykle trudno. Ale nie od dziś wiadomo, że "prawdziwe pieniądze zarabia się na drogach, słomianych inwestycjach".

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama