Rynek paliw

CPN traktowany przez Polaków "z dużym sentymentem"? To prawda?

"Ta sprawa wraca do mnie jak bumelant" - zwykł mawiać pewien zasłużony dyrektor jednego z dużych, państwowych przedsiębiorstw w czasach PRL. Nie wiemy, czy owym przedsiębiorstwem była Centrala Przemysłu Naftowego, czy też może Mazowieckie Zakłady Rafineryjne i Petrochemiczne. W każdym razie "wracającą jak bumelant" sprawą są pojawiające się co jakiś czas doniesienia o planowanym wskrzeszeniu marek CPN i Petrochemii Płock, spadkobiercy MZRiP.

Teraz mamy wreszcie jakieś konkrety. PKN Orlen poinformował o uruchomieniu na warszawskiej Pradze stacji benzynowej pod szyldem CPN i drugiej, firmowanej przez Petrochemię Płock, w Bodzanowie koło Płocka. "Spółka dostrzega potencjał promocyjno-marketingowy w reaktywacji wysoce rozpoznawalnych znaków towarowych od lat budzących pozytywne reakcje klientów, będących jednocześnie ponadczasowymi dziełami grafiki użytkowej i wzornictwa przemysłowego. (...) Logotyp CPN należy do klasyki polskiego wzornictwa i jest unikatowym dziełem sztuki. Jest on eksponowany m.in. w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wiemy też, że marka wciąż żyje w świadomości Polaków, którzy traktują ją z dużym sentymentem. Reaktywując markę chcemy naszym klientom dać okazję do tego, by mogli bezpośrednio obcować z dziedzictwem nierozerwalnie związanym z historią Polski i rodzimej motoryzacji" - czytamy w komunikacie prasowym, opublikowanym przez nasz narodowy koncern naftowy.

Reklama

O wartości artystycznej logo CPN nie dyskutujemy. Podpisujemy się także pod stwierdzeniem, że marka ta "wciąż żyje w świadomości Polaków". Rzeczywiście wiele starszych osób, zwłaszcza mieszkańców mniejszych miejscowości, nadal posługuje się określeniem "cepeen", obejmującym każdą, dowolną stację benzynową. "Gdzie jesteś? Na cepeenie". I nieważne, że jest to "cepeen" w barwach BP, Shella czy Lotosu. Ba, nawet w Krakowie do niedawna istniał przystanek autobusowy MPK, oficjalnie funkcjonujący pod nazwą "Opatkowice. CPN". Znajdował się przy stacji paliw Orlenu.

Mamy natomiast wątpliwości, czy faktycznie marka CPN jest powszechnie traktowana "z dużym sentymentem"  i budzi "pozytywne reakcje klientów". Nam bowiem kojarzy się z długimi kolejkami przed dystrybutorami, kartkami na paliwo, brudem i smrodem oraz burkliwą obsługą w mocno poplamionych drelichach.

Owszem, proponowaliśmy kiedyś, by stworzyć sieć stacji benzynowych w stylu vintage, odtwarzających realia schyłkowego PRL, ale był to żart. Zresztą PKN Orlen nie zamierza iść w tym kierunku, gdyż na praskiej stacji ma być dostępna "oferta gastronomiczna w tym wysokiej jakości kawa i hot-dogi".  A to już nijak nie pasuje do epoki, w której działał CPN...

Polacy dorastający przed drugą wojną światową idealizowali II Rzeczpospolitą. Było to zupełnie naturalne, ponieważ ich młodość przypadła na okres tworzenia się i umacniania niepodległej polskiej państwowości. Trudno zrozumieć natomiast sentyment, który tak wiele osób żywi wobec Polski Ludowej. Czy naprawdę jest za czym tęsknić? Absolutnie nie zamierzamy przywdziewać szat pryncypialnych dekomunizatorów, ale w sytuacji, gdy obecna władza tak twardo obstaje choćby przy zmianach nazw ulic z niesłusznych na słuszne, inicjatywa PKN Orlen wydaje się działaniem jakby pod prąd, wbrew obowiązującym aktualnie trendom. Swoją drogą ciekawe, co by było, gdyby ktoś wpadł na pomysł przeobrażenia jednej z hut w Hutę im. Lenina albo odrodzenia stoczni, noszącej imię wodza rewolucji. Niewykluczone przecież, że również te nazwy, firmy i znaki towarowe, niewątpliwie rozpoznawalne, wzbudziłyby "pozytywne reakcje" klientów.

I jeszcze uwaga odnośnie wzmianki o jakoby znaczącym potencjale promocyjno-marketingowym znaków towarowych CPN i Petrochemii Płock. Chyba nie jest on jednak aż tak duży, skoro Orlen wyraźnie zastrzega, że powstaną jedynie dwie stacje paliw, funkcjonujące pod tymi historycznymi szyldami.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama