Polskie drogi

Nie mógł się zdecydować, czy odjechać ze stacji. Policjanci byli w szoku

47-latek zaskoczył patrol policji w Warszawie. Podejrzanym zachowaniem ściągnął na siebie kontrolę. Wykazała, że jeździł bez prawa jazdy od 25 lat.

Zdarzenie miało miejsce na jednej z warszawskich stacji paliw. Policjanci z mokotowskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego podczas realizacji zadań służbowych zauważyli, że pewien mężczyzna na ich widok zaczął dziwnie się zachowywać. Kilkukrotnie wsiadał i wysiadał ze swojego Forda, nie mogąc się zdecydować czy chce opuścić stację, czy nie. Funkcjonariusze pojechali za nim i zatrzymali go nieopodal, by zapytać, czym było spowodowane to zachowanie. Skontrolowany kierowca przyznał, że denerwował się widokiem policjantów, bo od około 25 lat jeździ bez uprawnień. Komunikat policji nie precyzuje czy posiadał prawo jazdy i ćwierć wieku temu je stracił, czy po prostu nigdy nie zadał sobie trudu, by otrzymać uprawnienia. 

Reklama

Co grozi za jazdę bez prawa jazdy?

Tę kwestię wyjaśnia art. 94 Kodeksu wykroczeń:

Policjant podczas zatrzymania nie wręczy mandatu, automatycznie przygotuje wniosek o ukaranie do sądu. Ten może orzec karę grzywny nawet do 30 tys. zł i zabronić prowadzenia pojazdu na okres co najmniej 6 miesięcy i nawet do 3 lat.

Bez prawa jazdy i po narkotykach

Historia 47-latka nie skończyła się w tym miejscu. Policjanci wykonali badanie alkomatem by sprawdzić, czy jest trzeźwy. Test nie wykazał obecności alkoholu, ale kierowca przyznał się, że zażywał amfetaminę. Został przebadany za pomocą narkotestera, który potwierdził obecność środków odurzających w organizmie kierowcy. 

Co grozi za jazdę po narkotykach?

To zależy od stężenia zakazanych środków we krwi i oceny realnego wpływu środka odurzającego na sprawność psychosomatyczną kierowcy. Jeśli jazda pod wpływem narkotyków, ostanie zakwalifikowana jako wykroczenie, sprawcy grozi areszt lub kara grzywny wynosząca do 5000 zł. Jeśli jednak zostanie uznana za przestępstwo, sąd może orzec karę grzywny, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności na okres do 2 lat. 

Kierowca z Warszawy został zatrzymany, a jego pojazd przekazano zięciowi. O dalszym losie 47-latka zdecyduje sąd.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy