Polskie drogi

Dziwna jazda kierowcy policyjnego radiowozu

Bywa tak, że kierowcy, przyłapani na łamaniu przepisów ruchu drogowego twierdzą, że są niewinni, że policjant źle zinterpretował ich jazdę, że wideorejestrator źle mierzył prędkość, lub nie miał atestu. Zresztą tłumaczeń takich jest bez liku. Czy tak jest w przypadku naszego czytelnika, który przysłał nam opis swojej "przygody" z drogówką? I czy film, jaki dołączył do korespondencji rozwiewa wątpliwości? Oceńcie sami. Nim go obejrzycie przeczytajcie jednak co nam napisał. Pisownia oryginalna.

"8 czerwca 2019 r. w godz. popołudniowych jadąc z kolegą motocyklami z Tomaszowa Lubelskiego w kierunku Zamościa zauważyliśmy nadjeżdżający z naprzeciwka nieoznakowany radiowóz marki BMW, który bezpodstawnie za nami zawrócił. Radiowozem tym kierował znany nam policjant z KPP w Tomaszowie Lubelskim.

Jechaliśmy z kolegą z prędkością dozwoloną według znaków. Widziałem w lusterkach cały czas jak radiowóz się przybliża i oddala. Gdy zaczął się teren zabudowany i była dłuższa prosta, radiowóz raptownie przyspieszył, mierząc prędkość z najazdu (wiadomo że była to jego nie moja prędkość). Wyprzedził mnie i podążył za kolegą.

Reklama

Chcę zaznaczyć że pojazd nie był uprzywilejowany gdyż nie wysyłał żadnych sygnałów świetlnych ani dźwiękowych. Nie byłem zatrzymywany, więc zawróciłem i udałem się w drogę powrotną w kierunku domu. Cały czas jechałem zgodnie z przepisami. Zdziwiłem się gdy w lusterku ponownie zobaczyłem ten sam radiowóz, który włączył sygnały świetlne i dźwiękowe i mnie zatrzymał.

Policjant powiedział, że powodem zatrzymania jest przekroczenie przeze mnie prędkości w terenie zabudowanym. Odtworzył mi film, który trwał 1,5 sekundy. Na nagraniu tym było widać, że nie jest to moja prędkość. Jako, że nic konkretnego z tego filmu nie wynikało, odmówiłem przyjęcia mandatu. Sprawa trafiła do Sądu, gdzie nadal toczy się postępowanie I instancji. Trwa to już blisko 1,5 roku.

Na początku trwania postępowania wystąpiłem do KPP o wydanie mi kopii nagrania z wideorejestratora z samego zajścia i 30 min przed, podkreślając żeby film był w całości, nie przerobiony i nie pocięty na kawałki. Otrzymałem nagrania, które wam przesłałem. Niestety jest pocięty.

W sądzie nadal nie przyznałem się do winy mówiąc, że nie jest to moja prędkość. Tylko prędkość radiowozu.  Radiowóz nie posiada dalmierza".

Tyle czytelnik. Poniżej wspomniany film. Zwróć uwagę na dość dziwną jazdę kierowcy policyjnego radiowozu. Zwłaszcza zawracanie na początku filmu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama