Jazda (bez)alkoholowa

Pijany uciekał przed policją, zabił dwie osoby

Prokuratura w Sopocie postawiła 31-letniemu mężczyźnie zarzuty związane ze spowodowaniem 8 marca w tym mieście wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Kierowca był pijany, wypadek spowodował, uciekając przed policją, jechał z prędkością ok. 200 km/h. Został tymczasowo aresztowany.

O postawieniu 31-letniemu mężczyźnie zarzutów poinformowała we wtorek Grażyna Wawryniuk rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Wyjaśniła, że zarzuty dotyczyły kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, nie zatrzymania się do kontroli drogowej, umyślnego naruszenia przepisów ruchu drogowego i - w efekcie, spowodowania wypadku, w którym dwóch mężczyzn poniosło śmierć na miejscu, a dwóch kolejnych doznało obrażeń ciała. Za takie czyny kodeks karny przewiduje karę do 12 lat więzienia.

Zarówno ofiary śmiertelne - mężczyźni w wieku 23 i 30 lat, jak i poszkodowani wieku 14 i 16 lat, byli pasażerami auta, którym kierował 31-latek. Także on sam doznał w zdarzeniu obrażeń. Wszystkie osoby podróżujące autem były mieszkańcami województwa mazowieckiego.

Reklama

Do wypadku doszło około godz. 5 rano w Sopocie na Alei Niepodległości będącej drogą przelotową przez to miasto. Policja ustaliła, że jadący z nadmierną prędkością z Gdyni w kierunku Gdańska samochód volkswagen passat uderzył w słup trakcji trolejbusowej i znajdujący się za nim przystanek komunikacji miejskiej.

Z ustaleń wynika, że auto poruszało się z prędkością ok. 200 km/h. Badanie wykazało, że kierujący pojazdem 31-latek miał we krwi 1,5 promila alkoholu. Nie posiadał też prawa jazdy. Gdy doszło do wypadku, mężczyzna uciekał autem przed policją: nie zatrzymał się do kontroli drogowej.

Jak poinformowała Wawryniuk, policjanci próbowali zatrzymać pojazd, bo podejrzewali, że poruszający się nim mężczyźni mogli ukraść koło ratunkowe z mola w Gdyni Orłowie. Koło zostało znalezione w bagażniku passata.

Po wypadku policja i prokuratura miały problem z ustaleniem personaliów osób, które jechały volkswagenem - mężczyźni nie mieli przy sobie dokumentów. Nie było też wiadomo, który z mężczyzn prowadził samochód.

Wawryniuk poinformowała PAP, że podejrzany 31-latek przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Rzecznik dodała, że mężczyzna był wcześniej karany. Mężczyzna nie był nigdzie zameldowany, przesłuchiwany miał wyjaśniać, że "prowadzi włóczęgowski styl życia".

Prokuratura skierowała do sopockiego sądu wniosek o tymczasowy, trzymiesięczny areszt dla 31-latka. Sąd przychylił się do tego wniosku.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy