Afera "dieselszwindel"

Volkswagen oszukiwał? A co robią Polacy...?

​Światem wstrząsnęła afera związana z oszustwami Volkswagena. Niemcy tak spreparowali oprogramowanie silników, by zaniżać poziom emisji spalin podczas jego badania.

Niemiecki koncern poniósł katastrofalne szkody wizerunkowe,  w milionach samochodów będzie musiał zmienić oprogramowanie, niewykluczone są wypłaty odszkodowań i rekompensat. W związku z tym komisarz Bieńkowska wezwała niemieckiego producenta do równego traktowania klientów we wszystkich krajach (chodzi o ew. odszkodowania), w Polsce niektóre kancelarie prawne próbują Volkswagenowi wytoczyć proces zbiorowy.

Tymczasem w polskich warunkach cała afera jest nieco śmieszna. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że w Polsce powszechną praktyką jest wycinanie filtrów cząstek stałych, co powoduje, że auta z dieslami pod maską - pod względem emisji spalin - cofają się o 10-15 lat, nie spełniając nawet normy Euro 5, a może i 4.

I nikt nic z tym nie robi. Na rynku roi się od firm, które jawnie reklamują usługą wycinania "DPF-ów", a proces weryfikacji poziomu emisji nie istnieje. Samochody bez filtrów nie mają problemów z przejściem badania technicznego (wystarczy, że auto ma sprawny zawór recyrkulacji spalin i wtryskiwacze), a samego badania poziomu emisji najczęściej i tak się nie przeprowadza!

Winę za to ponosi Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 18 lipca 2008 roku określające warunki przeprowadzania takiego badania. Wynika z niego, że pomiar zadymienia spalin polega na - co najmniej trzykrotnym - "rozkręceniu" silnik do obrotów maksymalnych i trzymaniu go pod obciążeniem przez czas nie krótszy niż 1,5 sekundy.

Reklama

Tymczasem wszystkie względnie nowe samochody posiadają fabryczne blokady, które uniemożliwiają przekroczenie pewnego poziomu obrotów na biegu jałowym. I już, po problemie, badania przeprowadzić się nie da.

Również organizowane przez policję akcje pomiaru spalin mają wydźwięk głównie propagandowy. Po pierwsze, ze względów powyższych, po drugie - policja w całej Polsce ma tylko kilkadziesiąt urządzeń do pomiaru spalin...

A więc, hulaj dusza, piekła nie ma!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy