Afera "dieselszwindel"

Szokujące dane. Gwóźdź do trumny silników Diesla!

Emission Analytics – niezależna organizacja specjalizująca się w badaniach zużycia paliwa i emisji spalin nowych pojazdów – opublikowała właśnie raport dotyczący rzeczywistej emisji spalin aut z silnikami wysokoprężnymi.

Dokument śmiało określić można mianem szokującego. Okazało się, że aż 97 proc. samochodów z silnikami Diesla, które poruszają się po europejskich drogach, nie spełnia obowiązujących norm emisji spalin. W wielu przypadkach dopuszczalne limity przekroczone zostały aż dwunastokrotnie!

Emission Analytics to brytyjska organizacja badawcza skupiająca niezależnych, związanych ze środowiskiem akademickim, naukowców z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Jej najnowszy raport, obejmujący 250 modeli różnych marek, wyprodukowanych w ostatnich pięciu latach może mieć druzgocące skutki dla branży motoryzacyjnej.

Reklama

Okazało się, że zaledwie garstka z 62 przebadanych pojazdów, które - przynajmniej zdaniem producentów - spełniają normę emisji spalin Euro 6 - rzeczywiście mieści się w przyjętych prawem limitach!

Deklarowane przez producentów wyniki udało się uzyskać wyłącznie w przypadku siedmiu aut. Co ciekawe, aż sześć z nich powstało w fabrykach koncernu Volkswagena, a cztery wyposażone są w niesławny motor 2.0 TDI!

W limicie ustanowionym normą Euro 6 mieści się najnowsza Skoda Superb 2.0 TDI (150 KM) oraz - napędzane jednostką 1.6 TDI - Volkswageny: Passat (120 KM) i Touran (110 KM). Na wyróżnienie zasługują również zeszłoroczne Volkswageny Golf SV i Scirocco - oba wyposażone w motor 2.0 TDI o mocy 150 KM. Wśród prymusów znalazło się jeszcze Audi A5 model roku 2014 (2.0 TDI 170 KM) i BMW serii 3 model roku 2013 (2.0d 184 KM).

Po drugiej stronie skali znajdziemy - SsangYonga Korando z 2016 roku (z silnikiem 2,2 l 176 KM), Fiata 500X z 2015 roku (1.6 Multijet 120 KM) i Audi A8 model roku 2013 (3.0 TDI 250 KM). Modele te otrzymały indeks emisji "H". Oznacza to, że w rzeczywistym ruchu drogowym, auta emitują przeszło 12 razy(!) więcej szkodliwych substancji, niż wynika to z normy Euro 6!

Tylko odrobinę wyżej uplasowały się Opel Zafira Tourer 1.6 CDTI o mocy 136 KM (model roku 2014) i tegoroczne Infiniti Q30 z silnikiem 1.5 d (109 KM). Oznaczono je symbolem "G", co oznacza, że przekraczają normy emisji od 8 do 12 razy. Niewiele lepiej wypadły w testach: tegoroczne modele SsangYong Turismo (2,2 l 176 KM) i Volvo XC60 (2,4 l 215 KM) oraz: Volkswagen Polo 1.4 TDI 90 KM (model roku 2015), BMW X3 2.0d 190 KM (model roku 2014) i Volvo S60 2,0 l 190 KM (model roku 2014). Każde z tych aut oznaczono indeksem "F". Normę Euro 6 przekraczają one między 6 a 8 razy!

Raport Emission Analytics może okazać się przysłowiowym gwoździem do trumny dla nowoczesnych silników wysokoprężnych. Zainteresowanie tego typu jednostkami w Europie systematycznie maleje.

W marcu bieżąco roku udział w rynku aut z silnikami Diesla spadł do rekordowo niskiego poziomu - 49,1 proc. Na niknące zainteresowanie silnikami o zapłonie samoczynnym wpływają wysokie koszty utrzymania, które - w dużym stopniu - wynikają z obowiązujących norm emisji spalin. Nabywcy boją się potencjalnych, kosztownych awarii filtrów cząstek stałych, wtryskiwaczy czy układów recyrkulacji spalin. Właśnie z tego względu na Diesle decydują się dziś niemal wyłącznie klienci flotowi.

Warto zdawać sobie sprawę, że ogromne problemy z egzekwowaniem narzuconych normami poziomów emisji spalin wynikają z wielu czynników. Nalezą do nich chociażby zastosowana przekładnia, rodzaj napędu czy wielkość (a co za tym idzie - masa - pojazdu). Trzeba bowiem pamiętać, że emisja CO2 i NOx jest wprost proporcjonalna do zużycia paliwa.

Im więcej spala dany model, tym trudniej zmieścić mu się narzuconej normie. Przykładowo - w pierwszej siódemce znalazło się tylko jedno auto (VW Golf SV) wyposażone w automatyczną skrzynię biegów. Pozostała szóstka ma lżejsze przekładnie ręczne. Właśnie z tego powodu Volvo S80 model roku 2014 z ręczną skrzynią i silnikiem 2,0 l D4 otrzymało indeks "E", a wyposażone w taką samą jednostkę S60 z automatem - "F".

W dłuższej perspektywie pogoń za wyśrubowanymi normami emisji może być powodem rynkowej zapaści. Dalsze obniżanie masy skutkować będzie wzrostem cen pojazdów, co wynikać musi z szerszego stosowania droższych materiałów (aluminium, kompozyty). Biorąc pod uwagę specyficzną budowę samych silników wysokoprężnych (wyższa masa) może się okazać, że utrzymywanie ich w ofercie stanie się wkrótce ekonomicznie nieuzasadnione!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama