Afera VW dotyczy silników z Polski! Ale to nie nasza wina!

Afera dotycząca nielegalnego oprogramowania, stosowanego przez Volkswagena do oszukiwania testów na emisję spalin, zatacza coraz szersze kręgi. Okazuje się, że silniki, które znalazły się na cenzurowanym, produkowane są w polskiej fabryce niemieckiego koncernu w Polkowicach.

Produkowane w Polkowicach silniki trafiały pod maskę amerykańskich Passatów
Produkowane w Polkowicach silniki trafiały pod maskę amerykańskich PassatówPAP/EPA

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) nie wyklucza, że dokładniej zweryfikuje również wyniki emisji uzyskiwane przez kolejny silnik niemieckiego koncernu.

Chodzi o stosowany m.in. w różnych modelach Audi, Porsche Cayenne oraz amerykańskim Volkswagenie Passacie - 3,0 l TDI.

Przypomnijmy, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie pozwalające manipulować wynikami spalania dotyczy jednostek napędowych z rodziny EA189, czyli popularnego 2,0 l TDI, który produkowano w latach 2012-2015 (od początku bieżącego roku jednostki te sukcesywnie są wycofywane i zastępowane nowszymi z serii EA288).

EPA ustaliła, że oprogramowanie uaktywnia system ograniczania emisji spalin (przestawianie silnika na szczególnie oszczędny tryb pracy) tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych.

Oznacza to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.

W USA problem dotyczyć ma ponad 480 tys. samochodów (w skali świata - około 11 mln), za co - przynajmniej teoretycznie - niemieckiemu koncernowi grozić może kara w wysokości 18 mld dolarów.

Co ciekawe, wszystko wskazuje na to, że spora część dotkniętych problemem nielegalnego oprogramowania sterującego jednostek napędowych pochodzi z Polski!

Zlokalizowana w Polkowicach na Dolnym Śląsku fabryka Volkswagena od 2011 roku jest jedynym w koncernie dostawcą wysokoprężnych silników dla amerykańskiego zakładu w Chattanooga, w której powstaje lokalna odmiana Volkswagena Passata.

Oczywiście polski zakład nie ma się w tej sytuacji czego wstydzić. Nie chodzi przecież o usterkę lecz o fabryczny program, celowo wgrany do pamięci ECU. Jak udało nam się ustalić, komputery do produkowanych w Polkowicach jednostek napędowych - ze swoich filii w Czechach i na Węgrzech - dostarcza niemiecki Bosch. Przy czym wątpliwym wydaje się, by zakwestionowane oprogramowanie pojawiło się bez wiedzy i akceptacji Volkswagena.

O komentarz w sprawie poprosiliśmy rzecznika prasowego Volkswagen Motor Polska - Michała Popławskiego. Gdy tylko otrzymamy oficjalne stanowisko, przedstawimy je na łamach naszego serwisu.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas