Samochody elektryczne

Czy od pożaru elektryka spłonie cały budynek? Przekonali się na własnej skórze

Pożary samochodów elektrycznych stanowią rzadkość, ale są bardzo trudne w ugaszeniu. Z tego powodu strażacy muszą być dobrze przygotowani, jeśli chodzi o wiedzę, ale także sprzęt. Przykładem dobrze przeprowadzonej akcji może być ta związana z pożarem Jaguara I-Pace w czeskiej Pradze.

Choć pożary samochodów elektrycznych nie zdarzają się często, są znacznie trudniejsze w ugaszeniu w porównaniu z tymi, które dotyczą aut spalinowych. Nierzadko gaszenie płonącego elektryka może trwać kilka czy kilkanaście godzin, a gdy wydaje się, że udało się ugasić pożar, dochodzi do ponownego zapłonu. Pisaliśmy już o pożarze Mercedesa EQA, który trwał 21 godzin czy Tesli, do ugaszenia którego użyto 23 tysiące litrów wody. 

Gaszenie pożarów samochodów elektrycznych jest jednym z względnie nowych wyzwań, do którego straż pożarna musi być dobrze przygotowana pod względem zarówno wiedzy, jak i sprzętu. Przykład dobrze przygotowanych służb mogą stanowić strażacy z czeskiej stolicy, którzy otrzymali zgłoszenie o płonącym w centrum Pragi Jaguarze I-Pace. Sprawy z pewnością nie ułatwiał fakt, że auto znajdowało się na pierwszej kondygnacji parkingu podziemnego.

Reklama

Czescy strażacy ugasili płonącego Jaguara I-Pace. W parkingu podziemnym

Strażacy najpierw oblewali samochód wodą, a następnie za pomocą specjalnego urządzenia COBRA przebili obudowę akumulatora, by można go było schłodzić w odpowiedni sposób. W celu ułatwienia sobie dostępu do niego, samochód został podniesiony za pomocą hydraulicznych podnośników. Strażacy sprawdzali również natężenie zanieczyszczeń, które w wyniku pożaru wydostają się z garażu na zewnątrz. W efekcie policja była zmuszona zamknąć część ulicy, przy której znajdował się garaż. Ponadto pobrano do badań próbki wody gaśniczej.

Cała akcja przebiegła bardzo sprawnie i po dwóch godzinach pożar został ugaszony, a akumulator schłodzony. Samochód był już przygotowany do transportu na powierzchnię, ale wtedy pojawił się problem ze specjalną windą służącą do transportu samochodów, ponieważ w budynku wyłączono zasilanie. Strażacy przywrócili je za pomocą zapasowego źródła prądu.

Po tym jak Jaguar został wyciągnięty z parkingu, trafił do specjalnego kontenera wypełnionego wodą w celu schłodzenia. Następnie pojazd został przetransportowany na parking Zarządu Kolei. Pojazd, monitorowany za pomocą kamery termowizyjnej, będzie spoczywał w wodzie do momentu, w którym przestanie stanowić zagrożenie. Czeska straż podaje, że przyczyną pożaru najpewniej była usterka techniczna. Szczegóły będą znane po zbadaniu auta przez biegłych.

Dlaczego tak trudno ugasić pożar elektryka?

Ugaszenie pożaru samochodu elektrycznego stanowi wyzwanie, ponieważ jego akumulator pali się intensywnie i z bardzo wysoką temperaturą (wraki spalonych samochodów często mają stopione elementy z aluminium, co oznacza, że w momencie pożaru temperatura przekraczała nawet 600 stopni Celsjusza). Dodatkowo akumulatory te płoną w sposób chemiczny, czyli bez udziału powietrza.

Ponadto ogniwa w akumulatorach są od siebie odizolowane, a to oznacza, że zapłon może następować w bardzo dużych odstępach czasu. Warto również zwrócić uwagę na utrudniony dostęp do akumulatora. Z reguły są one umieszczone w podwoziu auta i uszczelnione, by nie dostała się do nich woda czy pył.

Zakazy wjazdu dla samochodów elektrycznych. Czy słuszne?

Właśnie ryzykiem wybuchu pożaru i trudnościami w jego ugaszeniu tłumaczyła się firma Havila Kystruten, która jakiś czas temu zapowiadała, że na pokład swoich promów nie będzie przyjmować samochodów elektrycznych. Podobne deklaracje pojawiły się również na "naszym podwórku". Wodny Park Warszawianka poinformował ostatnio, że zamierza wprowadzić zakaz wjazdu na parking podziemny dla samochodów elektrycznych (oraz aut z instalacją LPG). Czy więc właściciele samochodów elektrycznych faktycznie mają czego się obawiać?

Sprawie pożarów elektryków przyjrzała się firma AutoinsuranceEZ. Z danych, bazujących na informacjach Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NSTB, amerykańska agencja rządowa, której głównym zadaniem jest badanie wypadków związanych z transportem), wynika, że pożarom ulega zaledwie 25 samochodów elektrycznych na sprzedanych 100 tys. W przypadku pojazdów z silnikami spalinowymi jest to znacznie więcej, choć wciąż stosunkowo niewiele. Na 100 tys. sprzedanych aut pożarom ulega 1 529 aut.  

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pożar samochodu | samochód elektryczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy