O ile podrożeje paliwo po wyborach? Szacunki mogą przerazić
Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że obecne ceny paliw na stacjach nie mają nic wspólnego z cenami rynkowymi. Orlen sztucznie utrzymuje je na niskim poziomie, co destabilizuje rynek. Taka sytuacja nie potrwa już jednak długo, gwałtownego wzrostu cen możemy się spodziewać wkrótce po wyborach.
Sytuacja paliwowa w ostatnich tygodniach przypomina "Cyrk Monthy Pythona". Najpierw ceny paliw na stacjach Orlenu spadły poniżej 6 zł za litr, co nie miało nic wspólnego z cenami rynkowymi. Gdy sprawa stała się głośna, Orlen ogłosił, że nie dzieje się nic dziwnego, a także, że paliwa nie zabraknie. Jednocześnie zaapelował, by nie tankować na zapas...
Naród zareagował tak, jak należało by się spodziewać, ruszył na stacje po paliwo, bo może i go nie zabraknie, ale bak zawsze lepiej mieć pełny. W efekcie paliwa szybko zaczęło brakować. By ratować narrację Orlen rozesłał do stacji maila, w którym instruował, by klientów informować nie o braku paliwa, ale awarii dystrybutorów. I faktycznie, przez stacje przetoczyła się potężna fala awarii.
W miniony weekend okazało się, że plagę awarii pomaga usuwać wojsko. A dokładniej wojskowe cysterny, które zaczęły dowozić paliwo na stacje. Wywołało to spekulacje, że paliwo w tych cysternach pochodzi ze strategicznych wojskowych rezerw.