Polskie drogi

Tragiczne zderzenie dwóch Audi. Akt oskarżenia trafił do sądu

Do Sądu Rejonowego w Olsztynie trafił akt oskarżenia ws. tragicznego wypadku, do którego doszło na ul. Bałtyckiej w Olsztynie. W wyniku zderzenia dwóch Audi zginęło młode rodzeństwo.

Przypomnijmy, do wypadku doszło na skrzyżowaniu. Prowadząca Audi A6 kobieta wykonywała manewr zawracania, w miejscu gdzie było to zabronione. Po ustąpieniu pierwszeństwa kilku pojazdom, kierująca ruszyła i wjechała wprost przed jadące z dużą prędkością Audi A8.

W zderzeniu dwóch Audi zginęło rodzeństwo

A8 uderzyło dokładnie w środek zawracającego A6. Podróżujące tym samochodem rodzeństwo zginęło na miejscu. Kierowca A8 po spowodowaniu wypadku  wysiadł ze swojego auta i piechotą uciekł do pobliskiego lasu. Po dwóch dniach poszukiwań został zatrzymany przez policję, gdy wychodził z poczekalni szpitala.

Reklama

Prokuratura uznała, że całą odpowiedzialność za wypadek ponosi kierowca A8. Szef prokuratury Olsztyn-Północ Arkadiusz Szulc poinformował, że "kierowca został oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie osoby i ucieczkę z miejsca zdarzenia". Prokuratura podtrzymała w akcie oskarżenia ustalenia dotyczące prędkości, z jaką jechało auto sprawcy wypadku - 190 km na godz. "W momencie zderzenia było to 160 km na godz., bo kierowca zaczął hamować i o 30 km zredukował prędkość" - podał prokurator Szulc.

Kierująca zawracała w miejscu niedozwolony, kierowca jechał za szybko

Czy fakt, że kobiet zawracała w miejscu, gdzie było to zabronione, nie miał wpływu na wypadek? Prokuratura uznała, że kierująca autem kobieta nie przyczyniła się do spowodowania wypadku, mimo że wykonywała niedozwolony manewr. "Z ustaleń biegłych wynika, że nie mogła ocenić, jak szybko zbliża się auto. Gdyby jechało z prawidłową prędkością, tragedii dałoby się uniknąć" - podkreślił prokurator Szulc.

Wypadek zarejestrowały kamery monitoringu, nagranie pojawiło się w internecie.

Po zatrzymaniu kierowca Audi A8 został tymczasowo aresztowany, ale na początku marca Sąd Okręgowy zdecydował, że po wpłaceniu 50 tys. zł. kaucji może wyjść na wolność. Kaucja została wpłacona, a oskarżony jest oddany pod dozór policji.

Oskarżony nie powiedział, czy przyznaje się do winy, czy nie - twierdzi, że niczego nie pamięta.

Za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia grozi do 12 lat więzienia.

Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc

***

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy