Tak naprawił sportowe BMW, że... nie ma co z niego zbierać!

​BMW uderzyło w drzewo, a następnie dachowało - takie zgłoszenie otrzymali policjanci z Łukowa. Okazało się, że tak zakończyła się przejażdżka mechanika autem klientki!

A auta został wrak
A auta został wrakInformacja prasowa (moto)

W sobotę  około godziny 2:30 dyżurny komendy policji w Łukowie został powiadomiony, że w miejscowości Siedliska doszło do dachowania pojazdu marki BMW. Jak wynikało z wezwania, z pojazdu wysiadł młody mężczyzna, który po chwili oddalił się z miejsca zdarzenia.

Policjanci, którzy udali się na miejsce tego wypadku, zastali służby ratownicze, oraz leżące na dachu na poboczu drogi BMW. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że pojazd zjechał na chodnik, uderzył w drzewo, po czym dachował zatrzymując się w na poboczu. Siła kolizji musiała być bardzo duża, ponieważ silnik został wyrwany i wylądował po drugiej stronie drogi... na boisku pobliskiej szkoły, przy okazji uszkadzając jej ogrodzenie.

W BMW w wyniku zdarzenia poważnie uszkodzone zostało nadwozie, urwane zostały też przednie koła. Wewnątrz pojazdu nie było żadnych dokumentów. Po sprawdzeniu tablic rejestracyjnych, okazało się, że pochodzą z samochodu marki... Alfa Romeo. Policjanci szybko ustalili właściwe numery rejestracyjne samochodu i dotarli do jego właścicielki.

Kobieta nie była zachwycona tym, co usłyszała o swoim samochodzie od policjantów. Jak się okazało dwa tygodnie temu odstawiła pojazd do jednego z warsztatów znajdujących się na terenie gminy Wojcieszków.

Silnika policjanci musieli chwilę szukaćInformacja prasowa (moto)

Policjanci dotarli do mechanika, którym okazał się 25-letni mieszkaniec tej gminy. Mężczyzna był zaskoczony wizytą policjantów. Przyznał, że skuszony mocą ponad 400 koni mechanicznych, zabrał BMW (policja nie podaje modelu, ale prawdopodobnie M3) swojej klientki na "przejażdżkę".

Tablice rejestracyjne, zapewne by nie rzucać się w oczy, założył z innego auta, który również remontował. Mechanik-rajdowiec wkrótce odpowie przed sądem za krótkotrwałe użycie pojazdu i wyrządzenie szkód na kwotę 25 tys. złotych. Będzie też musiał zwrócić koszty uszkodzonego auta.

Jak widać, przejażdżka się nie opłacała...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas