Polskie drogi

Przewożąc ciężarówkę, uszkadzał po drodze elementy infrastruktury

Najpierw uszkodzona sygnalizacja świetlna, a kilka kilometrów dalej zerwana trakcja elektryczna na przejeździe kolejowym - tak zakończył się transport zepsutej ciężarówki. Jej przewóz na naczepie innego pojazdu nie miał prawa się udać. Przedsiębiorca liczył jednak, że wystarczy tyczka aby utorować jazdę za wysokiemu transportowi.

Najpierw policjanci z Tychów otrzymali sygnał, że pojazd z ładunkiem uszkodził sygnalizację świetlną, a następnie ich koledzy z Gierałtowic, że uszkodzona została trakcja elektryczna na przejeździe kolejowym. Szybko zatrzymano kierowcę prowadzącego pojazd członowy oraz towarzyszącego mu właściciela pojazdów.

Okazało się, że jeden z dolnośląskich przedsiębiorców postanowił własnymi siłami i środkami sprowadzić na bazę zepsutą ciężarówkę. Została ona załadowana na naczepę innego pojazdu. Przedsiębiorca przed wyruszeniem w trasę mógł stwierdzić, że wysokość pojazdu z ładunkiem przekraczała dopuszczalne 4 metry. Prawdopodobnie przewoźnik liczył na to, że uda mu się przejechać nie tylko bez wymaganego w tym przypadku zezwolenia, ale także bez szkód.  W trakcie transportu zepsutej ciężarówki, tyczką unosił zwisające przewody, pomagając "prześlizgnąć się" nienormatywnym pojazdem zwisającymi elementami infrastruktury drogowej. Ta metoda nie sprawdziła się. Po uszkodzeniu sygnalizacji oraz trakcji kolejowej i zatrzymaniu przez policję, do działań przystąpiła wezwana na miejsce dolnośląska Inspekcja Transportu Drogowego. Inspektorzy wykonali pomiary. Pojazd miał ponad 5 metrów wysokości. W takiej sytuacji wymagane jest zezwolenie na przewóz nienormatywny, którego przewoźnik nie posiadał.

Reklama

Teraz przedsiębiorca poniesie słone konsekwencje. Grozi mu 15 tys. złotych kary administracyjnej. Kierowcę ukarano mandatem karnym. W gestii organizatora tego "przedsięwzięcia" zostanie zapewne również pokrycie kosztów napraw poczynionych szkód. Inspektorzy nakazali rozładować także przewożony pojazd, a do miejsca docelowego miał go dostarczyć specjalistyczny samochód pomocy drogowej.

ITD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy