Polskie drogi

Próbował przejechać policjanta, został zastrzelony

Śledztwo w sprawie kierowcy, który zginął w sobotę uciekając policji, wszczęła bielska prokuratura okręgowa - podał rzecznik prokuratury Jacek Boda. Ofiara próbowała przejechać funkcjonariusza, który oddał strzał w kierunku auta.

Śledztwo w sprawie kierowcy, który zginął w sobotę uciekając policji, wszczęła bielska prokuratura okręgowa - podał rzecznik prokuratury Jacek Boda. Ofiara próbowała przejechać funkcjonariusza, który oddał strzał w kierunku auta.

Śledczy badają dwa wątki. "Chodzi o kwestię czynnej napaści na funkcjonariusza policji przy użyciu szczególnie niebezpiecznego narzędzia, jakim był samochód, a także o to, czy nie doszło do przekroczenia przez policjanta uprawnień. Zbadamy, czy wystąpiły przesłanki do użycia przez niego broni" - powiedział Boda.

Rzecznik poinformował, że we wtorek przeprowadzona została sekcja zwłok kierowcy, która da odpowiedź na pytanie o przyczynę śmierci.

Jacek Boda dodał, że śledztwo potrwa z pewnością dłuższy czas. Przygotowanych zostanie co najmniej kilka ekspertyz, w tym mechanoskopijna, balistyczna i toksykologiczna. "Takie postępowania, które angażują dużo czynności ze specyficznych dziedzin, nie są finalizowane szybko" - mówił.

Reklama

Do tragicznych w skutkach zdarzeń doszło w minioną sobotę. Rzecznik bielskiej policji asp. Ilona Michalczyk informowała wówczas, że funkcjonariusze drogówki chcieli skontrolować forda jadącego ulicami Bielska-Białej. Kierowca widząc patrol, zaczął się nerwowo zachowywać. Potem przyspieszył i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli w pościg.

Ford zjechał w pewnym momencie z ulicy na niewielki teren zielony. Tam kierowca zawrócił i próbował przejechać interweniującego policjanta, który opuścił radiowóz. Funkcjonariusz wyciągnął broń i oddał strzał w kierunku samochodu. Mężczyzna kontynuował ucieczkę.

Ford powrócił na drogę, gdzie zderzył się z trzema innymi samochodami. W tym momencie policjanci dobiegli do ściganego. Był ranny. Rozpoczęli reanimację, którą prowadzili do momentu przyjazdu pogotowia. Niestety, kilkudziesięciominutowa akcja nie przyniosła efektu. Mężczyzna zmarł.

Michalczyk podała, że ścigany miał 40 lat. "Nie miał stałego miejsca zameldowania. Był poszukiwany, żeby odbyć karę aresztu. Nie posiadał też prawa jazdy" - powiedziała. (

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy