Polskie drogi

O włos od czołowego zderzenia. Bez kamerki ani rusz

Kierowca Skody w wyniku nieprawidłowego wyprzedzania niemal doprowadził do czołowego zderzenia, a następnie odjechał z miejsca kolizji. Na szczęście poszkodowany miał w samochodzie rejestrator.

Dyżurny strzeleckiej komendy otrzymał zgłoszenie o zdarzeniu drogowym, do jakiego doszło na drodze wojewódzkiej 409, pomiędzy Dąbrówka a Ligotą Dolną. Według informacji podanych przez poszkodowanego - niebezpiecznie jadący kierowca Skody niemal doprowadził do czołowego zderzenia, a następnie jak gdyby nigdy nic - pojechał dalej.

Zdarzenie zostało nagrane na kamerce

Na szczęście 36-letni kierowca Toyoty nie poniósł w wyniku zdarzenia żadnych obrażeń, a uszkodzeniu uległo jedynie lusterko oraz szyba boczna pojazdu. Kolizja została także nagrana przez wideorejestrator znajdujący się w samochodzie.

Reklama

Policjanci, którzy udali się na miejsce kolizji zabezpieczyli materiał. Udało się także ustalić, że kierowca Skody nieprawidłowo wykonał manewr wymijania, w wyniku czego zderzył się z samochodem poszkodowanego.

Sprawa trafiła już do policjantów z zespołu ds. wykroczeń, a funkcjonariusze zdecydowali się opublikować materiał ku przestrodze.

Nagranie z kamerki samochodowej jako dowód w sprawie?

Nagranie z kamerki samochodowej może być dowodem naszej niewinności, jeśli będziemy uczestnikami wypadki. Prawo nie zabrania również nagrywania innych uczestników ruchu drogowego i przesyłania wideo na skrzynkę mailową policji w celu zidentyfikowania osoby łamiącej przepisy i ukarania ją mandatem karnym.

Należy jednak pamiętać, że nagrywanie wykroczenia, nawet w celu zdobycia materiału dowodowego dla policji, nie uprawnia nas do łamania przepisów.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: policja | rejestratory jazdy | zderzenie czołowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy