Polskie drogi

Nocny pościg za kierowcą Daewoo Tico

Nie od dziś wiadomo, że małe, popularne miejskie samochody, nie najlepiej nadają się do ucieczki. Silną wiarę w moc swojego 40-konnego silnika musiał mieć jednak 32-letni mieszkaniec jednej z podwrocławskich miejscowości, który zdecydował się podjąć próbę ucieczki...

Funkcjonariusze z wrocławskiego Wydziału Prewencji i Patrolowego, kontrolowali w nocy tereny położone na północ od Wrocławia. W miejscowości Szczodre zauważyli Daewoo Tico, którego styl jazdy wzbudzał u mundurowych pewne podejrzenia. Policjanci postanowili zatrzymać do kontroli auto na dzierżoniowskich numerach rejestracyjnych i dali kierującemu wyraźne sygnały do zatrzymania się. Ku zdziwieniu mundurowych, auto zaczęło, w miarę swoich możliwości, przyśpieszać i skręciło w leśną ścieżkę. Zaczął się więc policyjny pościg.

Mężczyzna uciekał leśnymi ścieżkami i zakończył swoją jazdę na drzewie. Szybko jednak wyskoczył z samochodu i zaczął biec w ciemny las. Policjanci mieli jednak całą sytuację pod kontrolą. Nie był to z resztą pierwszy uciekający kierowca, złapany przez tę konkretną dwójkę policjantów. Po kilkunastu sekundach 32-latek leżał już na leśnej ściółce i policjanci zakładali mu kajdanki na ręce.

Reklama

Tłumaczenie kierowcy było dość szczere. Sam przyznał, że ucieczka nie była najlepszym pomysłem w jego sytuacji. Podjął tą próbę, ponieważ w jego Tico skończyły się badania okresowe, a on sam miał cofnięte uprawnienia do kierowania pojazdami. Teraz będzie musiał jeszcze odpowiedzieć za popełnienie przestępstwa, jakim jest niezatrzymanie się do policyjnej kontroli.

Samochód po kontakcie z drzewem miał wyraźne uszkodzenia maski i reflektorów, dlatego policjanci zatrzymali jego dowód rejestracyjny. O dalszym losie mężczyzny zdecyduje teraz sąd.

To nie pierwszy, przypadek próby ucieczki, podjętej za pomocą Daewoo Tico. W listopadzie ubiegłego roku pisaliśmy o podobnym przypadku. Wówczas pościg trwał całkiem długo, a zakończył się kolizję nieoznakowanego radiowozu z uciekinierem. Wówczas kierowca też próbował wykorzystać nieliczne atuty swojego pojazdu poprzez wjechanie do lasu i jazdę po dziurawych leśnych drogach. Liczył, że radiowóz albo zwolni albo uszkodzi koła, zawieszenie czy miskę olejową.

Przypomnijmy, że Daewoo Tico napędzane jest silnikiem o pojemności 0,8 litra i mocy 41 KM...

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy