Duże problemy z przejęciem ViaTolla
System e-myta (czyli ViaToll) ma wkrótce stać się państwowy. Nacjonalizacja okazuje się jednak trudniejsza niż się polskiemu rządowi wydawało.
System ViaToll obejmuje sieć 3660 km dróg, 964 bramownic rozmieszczonych w całym kraju, a zarejestrowanych jest w nim blisko 1,2 mln pojazdów. System obsługiwany jest przez 200 serwerów, które co roku rejestrują ponad 900 mln rekordów.
2 listopada pieczę nad nim ma przejąć Główny Inspektorat Transportu Drogowego, który zastąpi dotychczasowego operatora, firmę Kapsch.
To właśnie ta firma od podstaw zbudowała system i doprowadziła do jego uruchomienia, co nastąpiło 1 lipca 2011 roku. W tym czasie łączne wpływy z viaTOLL do Krajowego Funduszu Drogowego przekroczyły 10 mld zł; obecnie system zarabia średnio 5,4 mln zł dziennie, co daje niespełna 2 mld zł rocznie.
W tym czasie koszty operacyjne (w ciągu siedmiu lat funkcjonowania) wyniosły 1,6 mld zł - te pieniądze trafiły do operatora, czyli firmy Kapsch. Ale to ma się zmienić. Rząd PiS zdecydował, że nadzór nad ViaTollem przejmie GITD. Inspekcja Transportu nie czuła się jednak na siłach, by robić to samodzielnie, dlatego podpisał umowę z Instytutem Łączności. To państwowa instytucja, podległa Ministerstwu Cyfryzacji. Instytut z kolei zamierzała zlecić dużą część zadań informatycznych, jak przetwarzanie danych czy bilingi NASK-owi (Naukowe i Akademickie Sieci Komputerowe).
Jednak jak donosi "Rzeczpospolita", dyrektor NASK Wojciech Kamieniecki powiadomił przełożonych w Ministerstwie Cyfryzacji, że zarządzana przez niego instytucja nie będzie w stanie podjąć się tego zadania, ze względu na obciążenie innymi projektami. Minister Marek Zagórski zareagował... odwołaniem dyrektora Kamienieckiego i powołaniem na jego miejsce Krzysztofa Silickiego.
To oczywiście problemów nie rozwiązało, a przekazanie zarządzania ViaTollem instytucjom państwowym ma się odbyć już za dwa miesiące... Czego kierowcy mogą się spodziewać po 2 listopada? W skrajnym przypadku jazdy z darmo...