Polski kierowca

Czy wiesz o tym, że gdy skręcasz zawsze musisz przepuścić pieszego?

Bardzo wielu polskich kierowców zna przepisy ruchu drogowego tylko pobieżnie, w dodatku często dorabiając do nich domorosłe interpretacje. Dotyczy to także kwestii tak ważnej jak pierwszeństwo. Dzisiaj jeden z przykładów – pierwszeństwo pieszych przechodzących przez jezdnię w obrębie skrzyżowania.

Przypomnę na początku (o ile ktoś w ogóle zna ten przepis) art. 26 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

"Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża."

Powyżej cytowany przepis ma bardzo słuszne podstawy. Nie można wymagać od pieszego, by zatrzymywał się przed przejściem i oglądał za siebie upewniając się, czy do przejścia nie zbliża się z tyłu jakiś pojazd.

Pieszy nie ma lusterek

Reklama

Popatrzcie na rysunek:

Chodnikiem podąża pieszy zbliżając się do przejścia. W tym samym czasie jezdnią porusza się czerwony samochód, którego kierowca zamierza skręcić w drogę poprzeczną. Czy można wymagać od pieszego, aby dochodząc do takiego przejścia zatrzymał się i oglądał za siebie sprawdzając, czy jakiś pojazd nie będzie skręcał w tę drogę?

Pieszy nie ma lusterek, więc takie upewnienie się wymagałoby obrócenia się całym tułowiem w lewo. W dodatku pieszy musiałby jeszcze patrzeć, czy samochód ma włączony kierunkowskaz, czy nie.  Rzecz jasna, taki wymóg byłby bardzo uciążliwy dla pieszych, a tym samym nierealny. To kierowca, skręcając w drogę poprzeczną, musi ustąpić pierwszeństwa pieszemu.

Jest to sytuacja szczególna, albowiem pieszy zbliżając się do takiego przejścia ma bardzo ograniczone pole obserwacji. Kierowca pojazdu powinien więc ustąpić pierwszeństwa nie tylko pieszemu, który już przechodzi po jezdni, ale także temu, który na tę jezdnię właśnie wkracza. Wynika to nie z samego przepisu, ale z zasad logiki. Jeśli kierujący nie zatrzyma pojazdu, zmusi pieszego do zatrzymania się. Pieszy ma pełne prawo spokojnie przejść przez jezdnię, a kierowca musi cierpliwie poczekać. Niestety w praktyce bywa często inaczej:

Takie przejechanie pieszemu tuż przed nosem albo niemal po stopach to przejaw wyjątkowego chamstwa. Nic nie usprawiedliwia takiego wybryku. Na filmiku widać taki właśnie przykład:

Kierowca czarnego auta skręca w lewo, przejeżdża niemal po nogach pieszemu pchając się na prawy pas. Zwróćcie uwagę, że i tak zaraz za przejściem musiał się zatrzymać. Co mu dało nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu? Co na tym zyskał? Trudno nazwać takie postępowanie inaczej niż drogowym buractwem.

Przejście nie musi być wyznaczone na jezdni

A teraz przeczytajcie ponownie podany na początku przepis. Zawarte jest w nim sformułowanie: "ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi". Przez jezdnię to nie znaczy po przejściu. Pieszy ma prawo przejść przez jezdnię w obrębie skrzyżowania, nawet jeśli przejście nie jest wyznaczone.

Art. 13 ust. 2 ustawy stanowi:

"Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m. Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym skrzyżowaniu."

W prezentowanej na rysunkach sytuacji pieszy ma zatem pierwszeństwo także wtedy, gdy przejście nie jest wyznaczone na jezdni:

A zatem kierowca samochodu zbliżając się do drogi poprzecznej i zamierzając w nią skręcić powinien obserwować ruch pieszych na chodniku i w razie potrzeby zatrzymać pojazd, nawet jeśli przejście dla pieszych nie jest wyznaczone.

Tak samo podczas skręcania w lewo

Ta zasada obowiązuje zarówno podczas skręcania w drogę poprzeczną w prawo, jak i w lewo. W takiej sytuacji pieszy również ma ograniczone pole obserwacji. Nie można wymagać, by przechodząc przez jezdnie oglądał się za siebie i sprawdzał, czy przypadkiem jakiś samochód nie skręca w lewo. To kierowca ma uważać na pieszego.

Oczywiście skręcając w drogę poprzeczną należy ustąpić pierwszeństwa zarówno pieszemu idącemu po przejściu, jak i przechodzącemu przez jezdnię w obrębie skrzyżowania. W żadnym razie nie jest dopuszczalne przejechanie przed pieszym, zmuszenie go do zatrzymania się na jezdni albo cofnięcia. Notabene na przejściach dla pieszych należałoby umieszczać kamery i rejestrować tego rodzaju wybryki kierowców, a następnie surowo ich karać.

Gdyby na tym przejściu w Działdowie zainstalowana była kamera o lepszej jakości, z pewnością dałoby się odczytać numer rejestracyjny drogowego bandyty, który przejechał kobiecie po nogach i nawet nie zatrzymał się:

Niebezpieczna sytuacja podczas skręcania w lewo

Podczas skręcania na skrzyżowaniu w lewo zdarzają się takie oto sytuacje: kierowca czerwonego samochodu zamierza skręcić w drogę poprzeczną, widzi nadjeżdżający z przeciwka granatowy pojazd, lecz chce zdążyć przejechać przed nim.

Nie zwraca  przy tym uwagi na przejście dla pieszych. Kiedy rozpędzony czerwony samochód zbliża się do przejścia, dopiero wtedy kierowca zauważa idącego przechodnia. Jeden, bardziej bezczelny, przejedzie w tej sytuacji przed nosem pieszego. Drugi zahamuje przed przejściem, ale wtedy może stworzyć groźną sytuację dla kierowcy granatowego auta:

Postępowanie wobec pieszych to miernik twojej kultury

Wie, że są kierowcy, którzy traktują pieszych jak obiekty niepożądane na drodze, bo zmuszają do hamowania, pakują się przed maskę, przeszkadzają w jeździe. Oczywiście jest to podejście egoistyczne i prostackie.

Niezależnie od wszystkich przepisów należy pamiętać, że wśród pieszych są także dzieci, osoby starsze, chore, niepełnosprawne. Niektóre z nich gorzej widzą lub słyszą. Nie można wymagać od nich takiej samej sprawności psychomotorycznej, jak od kierowców (chociaż nawiasem mówiąc wielu kierowców też przejawia wyjątkową ślamazarność, ofermowatość, brak orientacji).

Kulturalny kierowca zawsze uwzględnia sytuację pieszego i ułatwia mu przejście przez jezdnię. Prostak i cham brutalnie egzekwuje nienależne mu pierwszeństwo, bo uważa, że jest silniejszy. Zapomina jednak, że sam także bywa pieszym. Popatrzcie zatem na siebie i na innych kierowców. Łatwo będziecie mogli odpowiedzieć sobie na pytanie, do której grupy się zaliczacie.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy