Jazda (bez)alkoholowa

Zabił po pijaku, nie miał prawa jazdy. Surowy wyrok?

Sąd Okręgowy w Kielcach utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji, skazujący na osiem lat więzienia 35-letniego Marcina K., który po pijanemu i po narkotykach, nie mając prawa jazdy, spowodował wypadek - zginęła w nim jedna osoba, a sześć zostało rannych.

Wtorkowy wyrok jest prawomocny.

Do wypadku doszło w kwietniu ub.r. w miejscowości Oksa w powiecie jędrzejowskim (Świętokrzyskie). Wcześnie rano na skrzyżowaniu ulic Kościelnej i Kościuszki zderzyły się tam dwa samochody osobowe. Kierowca opla nie zastosował się do znaku "stop" i uderzył w prawidłowo jadącego hyundaia. W wyniku zdarzenia 24-letni mężczyzna - pasażer hyundaia - zginął na miejscu, a sześć innych osób oraz kierowca, który doprowadził do zderzenia, zostało rannych.

Sprawca wypadku był pijany. Miał przeszło promil alkoholu w organizmie. Tuż po wypadku Prokuratura Rejonowa w Jędrzejowie postawiła Marcinowi K. zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna podczas przesłuchania przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia.

Reklama

W akcie oskarżenia zarzucono K. umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, jako że "kierując w stanie nietrzeźwości i po użyciu substancji psychotropowej, nie zatrzymał się przed znakiem +stop+, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu prawidłowo jadącemu innemu pojazdowi, w wyniku czego doszło do ich zderzenia". Na dodatek K. nigdy nie miał prawa jazdy.

W lutym Sąd Rejonowy w Jędrzejowie uznał Marcina K. winnym popełnienia zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę ośmiu lat więzienia. Sąd orzekł także wobec K. dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów oraz zwrócenie poniesionych kosztów sądowych oskarżycielom posiłkowym - to osoby, które były poszkodowane w wypadku i bliscy zmarłego mężczyzny.

Apelację od wyroku wnieśli obrońca oskarżonego oraz pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych. Wszyscy kwestionowali wcześniejszą ocenę dowodów i postulowali uchylnie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Kwestionowano także wysokość kary.

Obrońca wniósł o zmianę wyroku i orzeczenie kary więzienia w mniejszym rozmiarze, niż uczynił to sąd I instancji. Pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych wnieśli z kolei o wymierzenie surowszej kary, niż sąd I instancji.

Prokuratura wniosła o nieuwzględnienie apelacji obrony i przyłączyła się do apelacji i wniosków pełnomocników oskarżycieli posiłkowych procesu.

Kielecki sąd utrzymał zaskarżony wyrok w mocy. Jak uzasadniał sędzia Leszek Grzesiak, w kwestii uchylenia wyroku żadna z apelacji nie zasługiwała na uwzględnienie. "Sąd pierwszej instancji w sposób staranny zgromadził materiał dowodowy i poddał go wnikliwej ocenie. Ocena, którą zaakceptował sąd odwoławczy, dotyczy także oceny dowodów w postaci opinii biegłych" - wskazał.

Kielecki sąd uznał wcześniejsze ustalenia, że oskarżony poruszał się pojazdem w terenie zabudowanym z prędkością ok. 46 km na godzinę. "Oskarżony jako kierowca zachował się w sposób skrajnie nieodpowiedzialny - poruszał się bez uprawnień, w stanie nietrzeźwości i po spożyciu środku odurzających. Zbliżając się do drogi z pierwszeństwem przejazdu, nie zatrzymał się i nie ustąpił pierwszeństwa prawidłowo poruszającemu się pojazdowi. Doprowadził do zdarzenia i odpowiada za jego skutki" - mówił sędzia.

Odnosząc się do wymiaru kary sąd podniósł, że surowość orzeczonej kary to nie "w liczbach bezwzględnych wymiar kary pozbawienia wolności czy kary grzywny", a zakres wykorzystania sankcji karnej za dane przestępstwo. W tym wypadku oskarżonemu groziło od dwóch do 12 lat więzienia. "Skoro wymierzono karę ośmiu lat pozbawienia wolności - która przekracza połowę sankcji karnej, oscyluje raczej w górnych granicach zagrożenia - stąd decyzja sądu odwoławczego, że kara spełnia wymogi określone w kodeksie karnym" - zaznaczył sędzia Grzesiak.(

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy