Rewolucja. Koniec z małym piwkiem za kierownicą
Rosyjscy kierowcy muszą zapomnieć o "małym piwku" za kółkiem. Większość posłów w Dumie Państwowej sprzeciwia się wprowadzeniu do kodeksu drogowego zapisu dopuszczającego 0,2 promila alkoholu w krwi kierowcy.
Projekt taki złożył wiceprzewodniczący komisji konstytucyjnej z rządzącej partii Jedna Rosja Wiaczesław Łysakow. Koledzy partyjni powiedzieli Łysakowowi "nie". W ich ocenie, kierowca powinien być absolutnie trzeźwy, albo nie powinien prowadzić samochodu.
Z takim stanowiskiem zgadza się również Główny Lekarz Sanitarny Kraju. Giennadij Oniszczenko twierdzi, że wprowadzenie minimalnej dawki alkoholu negatywnie wpłynie na bezpieczeństwo na drogach. Podobną opinię wyrażają starsi mieszkańcy Moskwy. "Kierowca jest kierowcą i zanim wsiądzie do samochodu powinien być trzeźwy pod każdym względem i psychicznym, i fizycznym" - twierdzi nauczycielka jednej z moskiewskich szkół. Są jednak i zwolennicy minimalnej dawki alkoholu.
"Moim zdaniem można dopuścić 0,2 promila. Jeśli ktoś wypije kefir, albo sok to może coś tam mieć we krwi, więc całkowity zakaz jest niewłaściwy" - przekonuje stołeczny taksówkarz.
Zwolennicy liberalizacji przepisów drogowych przytaczają ekspertyzy medyczne, z których wynikać ma, że minimalna dawka alkoholu nie wpływa na reakcje kierowcy.