Wideorejestratory nielegalne?!
Czy nagranie z wideorejestratora zamontowanego w policyjnym radiowozie to wystarczający dowód przekroczenia dopuszczalnej prędkości? Wątpliwości mają już nie tylko sędziowie, ale i parlamentarzyści. Posłowie Kukiz’15 złożyli w tej sprawie interpelację.
Jeszcze w listopadzie na drogi powinno wyjechać 40 nowych nieoznakowanych policyjnych radiowozów BMW. W sumie ma być ich 140, policja wyda na nie 27 mln zł. Wszystkie wyposażone będą w wideorejestrator Videorapid 2A. Kłopot w tym, że urządzenie to nie mierzy prędkości samochodu nagrywanego, tylko podaje prędkość radiowozu.
Potwierdza to zresztą definicja wideorejestratora, czyli prędkościomierza kontrolnego zawartą w § 3 pkt 4) lit. a) rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 17 lutego 2014 r. (oraz wcześniejszych, m.in. z 2007 r.). Wprost mówi ona, że wideorejestrator mierzy prędkość pojazdu, w którym jest zamontowany, czyli wyłącznie radiowozu.
Każdy pomiar błędny
W interpelacji posłowie zwracają uwagę, że wideorejestrator to nie wideoradar, tylko prędkościomierz kontrolny. Zdaniem posłów jest jednym z trzech najczęściej używanych na polskich drogach urządzeń, którym dokonuje się pomiarów prędkości pojazdów i jest mylnie postrzegany jako przyrząd mierzący prędkość pojazdu nagrywanego, w sytuacji, kiedy mierzy on wyłącznie prędkość radiowozu.
- Problem w tym, że z powodu nieuprawnionego zatwierdzenia przez Główny Urząd Miar z gruntu wadliwej i nieuczciwej - a z metrologicznego punktu widzenia niedopuszczalnej - metody pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym niemal każdy pomiar jest błędny, obarczony błędem grubym - czytamy w interpelacji.
Zdaniem posłów mechanizm jest prosty: błąd gruby polega w przypadku wideorejestratora na zmierzeniu prędkości innego obiektu. W konsekwencji wideorejestrator nie spełnia warunków rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 17 lutego 2014 r. (oraz wcześniejszych, m.in. z 2007 r.) w sprawie wymagań, którym powinny odpowiadać przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym oraz szczegółowego zakresu badań i sprawdzeń wykonywanych podczas prawnej kontroli metrologicznej tych przyrządów pomiarowych i to aż w zakresie dwóch wymogów (§ 5):
1. Nie wskazuje pojazdu, którego prędkość została zmierzona, czyli radiowozu, lecz inny pojazd, który zostanie nagrany.
2. Rejestruje i wskazuje wynik pomiaru prędkości pojazdu innego niż zarejestrowany w nagraniu, czyli wskazany przez urządzenie. Wskazuje wynik pomiaru prędkości radiowozu, a nie pojazdu, który został nagrany.
Średnia prędkość radiowozu
Ujawnienie powyższych uchybień i nieprawidłowości, liczne skargi płynące ze środowiska kierowców oraz znane przypadki zatrzymywania uprawnień do prowadzenia pojazdów na podstawie wadliwych pomiarów wideorejestratorem stanowi - zdaniem posłów Kukiz’15 - podstawę do złożenia niniejszej interpelacji i ujawnienia absolutnie wadliwej, niedopuszczalnej i abstrakcyjnej metody rzekomego pomiaru prędkości pojazdu kontrolowanego.
Jak piszą posłowie, każdy pomiar wskazuje zatem prędkość średnią radiowozu, która w sposób absolutnie abstrakcyjny i niemożliwy do wytłumaczenia na podstawie racjonalnej przesłanki, jest przypisywana innemu obiektowi, to jest pojazdowi, który został nagrany przez urządzenie.
Problem w odległości
Jak piszą dalej posłowie, Główny Urząd Miar rozpoznając wniosek producentów wideorejestratorów o zatwierdzenie typu ZT, naruszył procedurę przewidzianą prawem i całkowicie pominął fundamentalny warunek prawidłowego pomiaru wymagany przez producenta urządzenia, wskazany w dokumentacji fabrycznej i instrukcji obsługi. Jest to rygor utrzymania równej odległości pomiędzy radiowozem, w którym zamontowano wideorejestrator a pojazdem nagranym (kontrolowanym) co najmniej na początku i na końcu odcinka pomiarowego. Pozorność wypełniania tego zasadniczego wymogu prowadzi do istotnych przekłamań wyników szacunku prędkości pojazdów kontrolowanych, a także do oczywistych nadużyć.
Zdaniem posłów jedynie pomiar bezpośredni prędkości radiowozu z zachowaniem stałej odległości między pojazdami nagrywającym i nagrywanym może przełożyć się na prawidłowe oszacowanie na drodze pomiaru pośredniego, prędkości pojazdu kontrolowanego. Jednak w praktyce wypełnienie tego niezbędnego warunku jest niemożliwe do realizacji, ponieważ opiera się ona wyłącznie na ocenie wzrokowej odległości pomiędzy pojazdami przez funkcjonariusza policji.
Najczęściej radiowóz rozpoczyna nagrywanie i pomiar pośredni pojazdu kontrolowanego, znajdując się w odległości 250-400 metrów za pojazdem kontrolowanym i w tej sytuacji nie ma realnej możliwości utrzymywania stałej odległości między pojazdami na podstawie wyłącznie oceny wzrokowej, a żadne urządzenia typu dalmierz lub aktywny tempomat czy radar nie kontrolują odległości pomiędzy pojazdami.
Wobec powyższych faktów posłowie stwierdzają, że tak ułomna, wadliwa i niedopuszczalna z metrologicznego punktu widzenia metoda ustalania prędkości pojazdów w ruchu drogowym generuje w większości nieprawidłową ocenę stanu faktycznego w zakresie popełnienia przez kierującego pojazdem kontrolowanym wykroczenia drogowego.
Gotowi na polemikę
Posłowie zdają sobie sprawę, że zarówno GUM, jak i ministerstwo będą bronić swojego stanowiska, dlatego odpierając możliwą polemikę, jako że wideorejestrator został zatwierdzony przez Główny Urząd Miar i podlega okresowym badaniom, wskazują, że podobnie jak w przypadku zatwierdzania miernika radarowego Iskra-1 mogło i z pewnością doszło także w przypadku wideorejestratora do naruszenia prawa w zakresie procedury, na podstawie której metodę pomiaru prędkości zatwierdzono.
Ich zdaniem z pewnością nie został zbadany poziom ufności urządzenia, a jak widać z analizy rozporządzenia, wideorejestrator nie spełnia co najmniej dwóch wymogów ustawowych: po pierwsze nie wskazuje pojazdu, którego prędkość jest kontrolowana, po drugie wbrew zapisowi rozporządzenia - umożliwia wykonanie wadliwego pomiaru i taki wątpliwy pomiar zapisuje, nie sygnalizując żadnego błędu.
Właśnie dlatego zdaniem posłów Kukiz’15 metoda ta jawi się jako z gruntu wadliwa i rodzi niebezpieczeństwo dla interesu publicznego, ponieważ:
- po pierwsze, opiera się na poświadczeniu nieprawdy, generuje wadliwe pomiary, na podstawie których nakłada się kary na kierowców,
- po drugie, wideorejestrator w rękach niedoświadczonego i nieprzeszkolonego funkcjonariusza - operatora może i najczęściej jest używany w sposób niewłaściwy, a tym samym implikuje poważne skutki dla kierującego pojazdem, tj. zatrzymanie i ukaranie na podstawie tak wadliwego pomiaru, łącznie z możliwością odebrania prawa jazdy,
- po trzecie, stanowi pokusę dla funkcjonariuszy, dla których ważniejsze, niż rzetelny pomiary są wykazywane wyniki i premie kwartalne oraz awanse. Tak więc wideorejestrator może stanowić narzędzie do przeprowadzania kreatywnych pomiarów, których wskazania nie mają absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością.
Wątpliwości mają sądy
W interpelacji posłowie przywołują także przykłady nieprawidłowego pomiaru wykonanego przez policję oraz wyrok uniewinniający. Pewien kierowca został oskarżony o popełnienie wykroczenia polegającego na przekroczeniu prędkości o 46 km/h. Jednakże na podstawie opinii producenta wideorejestratora - firmy PolCam, opinii biegłego oraz nagrania z prywatnego rejestratora zatrzymanego kierowcy sąd drugiej instancji uznał, iż pomiar został wykonany w sposób wadliwy, poprzez dojazd, tj. sytuacji, kiedy radiowóz policyjny gwałtownie zbliżał się do pojazdu kontrolowanego i z tego powodu nie została zachowana równa odległości na początku oraz na końcu odcinka pomiarowego. Wobec powyższego kierowca został prawomocnie uniewinniony.
Co dalej?
Posłowie domagają się ponownej procedury zatwierdzenia urządzeń pomiarowych we wszystkich radiowozach wyposażonych w wideorejestrator Videorapid 2A. Jeśli zostaną stwierdzone uchybienia, domagają się delegalizacji wideorejestratorów do chwili zakończenia audytu dokumentacji w Głównym Urzędzie Miar.
Jak na razie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji nie zajęło stanowiska w sprawie interpelacji. Każdy kierowca ma też prawo zakwestionować w sądzie poprawność wykonanego pomiaru. Jest duże prawdopodobieństwo, że sąd się do tego wniosku przychyli.
Juliusz Szalek