Kto będzie ratował poszkodowanych na A4?
Od 1 czerwca rusza pobór opłat na autostradzie A4, a wciąż nie ma zatwierdzonego aktualnego planu ratownictwa, który reguluje m.in. dojazd służb do poszkodowanych w wypadkach na autostradzie. Zdaniem opolskich strażaków może to wydłużyć dojazd do wypadku.
Rzecznik prasowy opolskiej straży pożarnej Adam Janiuk zaznaczył, że pod koniec ubiegłego roku straż dostała wstępny projekt planu do akceptacji. Zgłosiła do niego zastrzeżenia, a potem zaopiniowała negatywnie i od tej pory nikt się ze strażakami w tej sprawie nie kontaktował. "A taki plan musi być przez nas zaakceptowany" - stwierdził Janiuk.
Plan ratownictwa to dokument, który reguluje m.in. zasady funkcjonowania służb ratowniczych - określa miejsca, w których straż, policja i ratownicy mogą wjechać czy wyjechać z autostrady, obowiązki poszczególnych służb w awaryjnych sytuacjach. Zdaniem Janiuka, powinien go dostarczyć zarządca drogi, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). "Jego brak powoduje, że strażacy po uruchomieniu bramek formalnie nie będą wiedzieli, jak wjeżdżać na autostradę w razie wypadku" - stwierdził Janiuk.
Rzecznik opolskiego oddziału GDDKiA Michał Wandrasz stwierdził, że za przygotowanie planu ratownictwa odpowiedzialna jest nie GDDKiA, tylko konsorcjum firm Egis i Strabag, które przygotowywało technicznie autostradę do rozpoczęcia poboru opłat, czyli wykonywało m.in. bramki autostradowe czy sieć telefonów alarmowych. "Niejednokrotnie naciskaliśmy wykonawcę, by przyspieszyć trwające od wielu miesięcy prace nad dokumentem. Ostateczny plan do akceptacji dostaliśmy w piątek. Teraz go analizujemy" - powiedział Wandrasz.
Jego zdaniem, mimo opóźnień, dokument powinien być uzgodniony i podpisany do 1 czerwca.
Przedstawiciel konsorcjum Egis i Strabag poprosił o przesłanie pytań mailem i obiecał zająć się nimi we wtorek.
Strażacy na kilka dni przed uruchomieniem bramek mają też zastrzeżenia np. do propozycji firmy Kapsch, która ma obsługiwać system poboru opłat. Firma chce uszczelnić awaryjne wjazdy na autostradę i pobierać bezpłatne bilet wjazdu na bramkach od służb ratowniczych. Brak informacji o tym, jak omijać uszczelnione wjazdy i konieczność poboru biletów, zdaniem Janiuka wydłuży dojazd do poszkodowanych.
Wandrasz zapewnił, że uszczelnianie w żaden sposób nie utrudni pracy służb ratowniczych "Będą miały dostęp do wszystkich zabezpieczeń, które się pojawią" - zapewnił. Dorota Prochowicz z firmy Kapsch dodała, że pobór biletów stosowany jest już na autostradzie A2. "Tam służby ratownicze nie mają do tego żadnych zastrzeżeń" - powiedziała PAP.
Zdaniem Janiuka strażacy mogą mieć też problem z dojazdem na autostradę na węźle Prądy, gdzie na pewnym odcinku dodatkowego pasa, którym można przejechać na A4. "W razie korka będziemy musieli czekać, aż wjadą na A4 auta przed nami" - stwierdził.
Wszystko to zdaniem straży może spowodować kilku czy kilkunastominutowe opóźnienia w dojeździe do wypadków.
"Reasumując - jeśli 1 czerwca nie będzie planu ratownictwa, to może zaistnieć zagrożenie dla ofiar wypadków na autostradzie. A w takim wypadku komendant wojewódzki straży pożarnej będzie musiał zawiadomić o tym fakcie prokuraturę" - stwierdził Janiuk.
Zdaniem Wandrasza obawy straży są przesadzone. "Nie ma żadnego niebezpieczeństwa dla użytkowników autostrady w związku z uruchomieniem systemu opłat" - zapewnił. - "Nie ma też mowy o wąskim gardle w Prądach. Pojazdy służb ratowniczych będą musiały zwolnić najwyżej na kilkanaście sekund, by przejechać bramki. Przecież na czerwonych światłach kierowcy karetek też nieznacznie zwalniają".
Tymczasem firma Kapsch organizuje we wtorek w Kończycach na Śląsku, a w środę we Wrocławiu spotkanie ze służbami ratowniczymi. "Mają być na nim omawiane wszelkie wątpliwości w sprawach dotyczących funkcjonowania A4 w nowej rzeczywistości. Do tego momentu krytykowanie systemu, który jeszcze nie został zaprezentowany, jest działaniem na wyrost" - powiedział Wandrasz.